Rozpoczyna się proces wzmacniania przez NATO wschodniej flanki. Siły niemieckie są już na Litwie.
Wczoraj (7 lutego) rozpoczął się proces implementacji postanowień warszawskiego szczytu NATO z lipca 2016 r. Zapadła na nim decyzja, by Sojusz wzmocnił swoją tzw. wschodnią flankę, czyli kraje Europy Środkowo-Wschodniej: Polskę i państwa bałtyckie.
Grupy bojowe
Do tego regionu mają trafić cztery grupy bojowe, składające się z sił różnych członków Sojuszu, ale zawsze pod kierownictwem jednego konkretnego państwa. Na Litwę trafi kontyngent pod przywództwem Niemiec, na Łotwę – Kanady, do Estonii – Wlk. Brytanii, a do Polski – Stanów Zjednoczonych.
Każda z grup bojowych wysłanych przez NATO na wschód będzie liczyła 1 tys. żołnierzy. Dodatkowo będą je wspierały mniejsze siły amerykańskie przebywające w tych państwach w systemie rotacyjnym.
Niemiecki batalion ma być w pełni gotowości w czerwcu br. W jego skład wejdą żołnierze i sprzęt (m.in. 200 czołgów) wysłani przez Belgię, Holandię, Luksemburg i Norwegię.
Problemy w regionie
Prezydent Litwy Dalia Grybauskaité wyraziła zadowolenie z przybycia niemieckiej armii. Stwierdziła, że niemieckie siły „pojawiły się we właściwym czasie we właściwym miejscu”, odnosząc się tym samym do napięć panujących w regionie.
Zeszłoroczna decyzja Sojuszu zapadła wskutek wydarzeń na Ukrainie – aneksji Krymu przez Rosję i działań separatystów na wschodzie kraju. Dodatkowo do podjęcia tego kroku przez NATO przyczyniły się inne wydarzenia w rosyjskim sąsiedztwie, m.in. naruszenia przestrzeni powietrznej i wód terytorialnych przez lotnictwo i marynarkę Rosji czy sprawa estońskiego oficera wywiadu, który według Tallinna został porwany przez Rosję z estońskiego terytorium. Moskwa natomiast twierdzi, że został on pochwycony na jej terytorium.
Amerykańska niepewność
Z uwagi na zmianę władzy w Stanach Zjednoczonych, pozycja Waszyngtonu wobec NATO i sojuszników stała się mniej pewna. Nowy prezydent Donald Trump kilkakrotnie skrytykował Sojusz i zaangażowanie w niego państw europejskich, choć w ostatnich tygodniach tłumaczył, że chodziło mu przede wszystkim o konieczność dostosowania NATO do wyzwań XXI w., takich jak terroryzm.
>> Czytaj więcej o słowach Trumpa
Niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen stwierdziła, że Europa uświadomiła sobie, że musi lepiej współpracować w dziedzinie obronności. Teraz będzie mniej polegać na Stanach Zjednoczonych, a bardziej na sobie w rozwiązywaniu problemów z dziedziny bezpieczeństwa.
Ponadto, von der Leyen stwierdziła, że jej amerykański odpowiednik, sekretarz obrony James Mattis zapewnił ją o tym, że Amerykanie wciąż będą zaangażowani w sprawy NATO. „Po naszej rozmowie, nie mam wątpliwości co do jego głębokiego przekonania o znaczeniu Sojuszu i dalszego wypełniania przez Amerykanów swoich zobowiązań w ramach NATO” – powiedziała wczoraj minister. Von der Leyen ma się spotkać osobiście z Mattisem w najbliższy piątek, 10 lutego.
Sam Trump z kolei przybędzie do Europy pod koniec maja br. Ma wziąć wtedy udział w szczycie państw NATO w Brukseli, na którym omówi z nimi wyzwania stojące obecnie przed Sojuszem.