This article is part of our special report Lokalne smakuje lepiej: Krótkie łańcuchy dostaw w Europie.
Rolnictwo konwencjonalne odpowiada za 70 proc. wody wycofanej z globalnego obiegu oraz za 24 proc. emisji gazów cieplarnianych. Jednocześnie aż 77 proc. światowych zasobów rybnych jest albo wyczerpanych, albo bliskich wyczerpaniu. Akwaponika może temu zaradzić – raportuje EURACTIV.com.
Akwaponika (aquaponics) to w skrócie hodowla ryb i warzyw w wodzie. A w dłuższej wersji, jest to zrównoważony model produkcji żywności opierający się na rolnictwie ekologicznym i łączący w sobie hydrofonikę (uprawa roślin bez ziemi) i akwakulturę (hodowla ryb). Dodajmy, że wbrew nazwie jest to model prosty, ale także tani i niewymagający wiele miejsca, więc szybko przeszedł z fazy eksperymentu do komercyjnej, rewolucjonizując rolnictwo miejskie.
Akwaponika – zrównoważone rolnictwo i hodowla ryb
Z perspektywy australijskiego i uznawanego na całym świecie Instytutu Badań nad Permakulturą, akwaponika stanowi wielką nadzieję przyszłości zrównoważonego, organicznego rolnictwa i hodowli ryb. A to dlatego, ponieważ odpady rybne są ramach tego modelu przetwarzane i wykorzystywane przy hodowli roślin, a nie przywracane do środowiska. Woda z kolei krąży w zamkniętym systemie, co obniża jej zużycie.
Nicholas Leschke, założyciel berlińskiej farmy akwaponicznej ECF wskazuje, że rolnictwo konwencjonalne odpowiada za 70 proc. wody wycofanej z globalnego obiegu oraz za 24 proc. emisji gazów cieplarnianych, podczas gdy 77 proc. światowych zasobów rybnych monitorowanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) jest albo wyczerpanych, albo bliskich wyczerpaniu – a tylko 1 proc. z nich jest rekonstruowanych.
Tymczasem, według coraz większej rzeszy zwolenników akwaponiki, system rolnictwa akwaponicznego pomaga znacznie ograniczyć oddziaływanie konwencjonalnej hodowli ryb na środowisko. Wymieniają przy tym tłoczenie w sztucznych warunkach środowiskowych tysięcy ryb, i to jeszcze razem z produktami odpadowymi, takimi jak produkty wydalenia, niezjedzony pokarm i martwe ryby. To wszystko potem wylewane jest do wrażliwych ekologicznie wód przybrzeżnych i niszczy lokalne ekosystemy.
Dodatkowo, odpady wytwarzane w wyniku nadmiernego stłoczenia ryb mogą przyczyniać się do powstawania „dywanów” zielonego szlamu na powierzchni wody, pozbawiając ją tlenu i zabijając część żyjących w niej organizmów.
Uzupełnianie europejskich zasobów rybnych może pomóc stworzyć tysiące miejsc pracy i wzmocnić unijne PKB o 4,6 mld euro rocznie, wykazują eksperci. Aktywiści środowiskowi twierdzą jednak, że politykom państw europejskich brakuje woli politycznej, by wprowadzić w życie unijne zalecenia dotyczące zrównoważonego rybołówstwa.
Transparentność produkcji
Tymczasem, coraz więcej konsumentów na świecie chce wiedzieć, skąd dokładnie pochodzi ich żywność i jak jest produkowana. „To wpisuje się w obecny trend ekologiczny, czyli nastawienie na produkcję żywności bez wykorzystania hormonów, pestycydów i antybiotyków” – mówi Leschke.
To działa na korzyść przedsiębiorców inwestujących w rozwiązania akwaponiczne. „My jesteśmy w pełni transparentni, organizujemy wizyty, podczas których można zobaczyć, jak wszystko u nas działa i jak produkujemy naszą żywność. To, że sprzedajemy nasze wyroby bezpośrednio konsumentom, jak i lokalnym supermarketom dodatkowo sprzyja tej transparentności” – tłumaczy Leschke.
Biogospodarka na poziomie regionalnym
Konsumentów, którzy chcieliby wiedzieć, co ląduje na ich talerzu, a także mieć pewność, że zostało wyprodukowane w sposób zrównoważony i lokalnie, przybywa na całym świecie. „W Belgii, w Niemczech, wszędzie w Europie klienci chcą poczuć prawdziwy smak produktów [Przypomnijmy sobie smak pomidorów sprzedawanych w polskich supermarketach zimą. Nie o ten smak tu chodzi] i chcą spożywać produkty o realnej wartości odżywczej. Te atrybuty wiążą się nieodłącznie z krótkimi łańcuchami wartości” – mówi Steven Beckers, architekt i założyciel BIGH (Building Integrated GreenHouses – Budowanie Zintegrowanych Szklarni).
Na całym świecie przybywa też adeptów rolnictwa akwaponicznego. Beckers zwraca uwagę na duże zainteresowanie nim w Skandynawii. Jednocześnie dwa projekty tego typu planowane są w Paryżu i jeden w Mediolanie.
Z kolei w Brukseli, firma Beckersa prowadzi projekt L’Abattoir, czyli jeden z największych marketów miejskich w Europie wybudowany w miejscu starej ubojni. Wykorzystywana jest tam technologia akwaponiczna rozwinięta przez farmę ECF z Berlina. L’Abattoir jest idealnym i namacalnym symbolem gospodarki o obiegu zamkniętym (GOZ). Pozwala też zarobić najuboższym, a jednocześnie promuje zrównoważone rolnictwo uprawiane… na dachu.
„Tak naprawdę akwaponika to jeden ze sposobów na przywrócenie powiązania producenta z konsumentem, jak i na przywrócenie lokalności produkcji rolnej i żywnościowej”. Jego zdaniem również wpływ krótkich łańcuchów wartości na region jest nie do przecenienia. Chodzi zarówno o wpływ społeczny, jak i gospodarczy, ponieważ „ten model produkcji i zakupów sprzyja i rolnikom, i klientom” – uważa.
„Nasze podejście wpisuje się w wizję społecznej i solidarnej gospodarki. Chcemy dawać pracę ludziom w regionie i przywrócić życie gospodarcze na zaniedbanych społeczno-ekonomicznie obszarach” – dodaje Beckers.
I można je łatwo wdrożyć zarówno w miastach, jak i na obszarach wiejskich. „Farmy akwaponiczne mogą być wybudowane wszędzie” – tłumaczy.
Europa mogłaby pomóc
Zapytani jak Europa może promować krótkie łańcuchy dostaw w rolnictwie, Leschke i Beckers zgodnie odpowiadają, że za pomocą oznaczeń ekologicznych. „W USA, nasze produkty byłyby oznakowane jako ekologiczne. A w UE nie są, bo oznakowanie ekologiczne może odnosić się tylko do produkcji z ziemi. A akwaponika nie korzysta z ziemi, tylko z wody” – tłumaczy Beckers.