Polscy sadownicy mówią „nie” tanim malinom z Ukrainy

maliny

Foto via Unsplash [Jonathan Mast]

Ukraińskie owoce powodują dramatyczny spadek popytu na polskie produkty i zaniżają ceny na rynku – tłumaczy Związek Sadowników RP w apelu do skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego.

 

W swoim apelu sadownicy podkreślają, że największym problemem jest trwający od kilku miesięcy import mrożonek. W tym roku z Ukrainy do Polski importowano ponad 40 tysięcy ton mrożonych malin, co stanowi połowę rocznej produkcji w kraju. Część sadowników deklaruje, że w obliczu spadających cen w ogóle zrezygnowało ze zbiorów.

„Sytuacja na rynku malin przeznaczonych na eksport jest dramatyczna” – podkreśla prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski. „Z dnia na dzień ceny skupu spadają, a wiele zakładów zapowiada wręcz jego wstrzymanie” – podkreśla.

W związku z trudną sytuacją na Lubelszczyźnie protesty rozpoczęło około 150 sadowników, sprzeciwiając się  liberalizacji importu produktów rolnych z Ukrainy, którą Unia wprowadziła rok temu.

O problemie informowany był minister rolnictwa Robert Telus oraz komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. Maliszewski twierdzi jednak, że ostrzeżenia zostały „zignorowane” i nie wdrożono żadnych rozwiązań.

W liście do Morawieckiego sadownicy zażądali od polskiego rządu natychmiastowego wstrzymania importu zarówno świeżych, jak i mrożonych malin, oraz podjęcia kroków w celu ułatwienia eksportu polskich produktów.

W rozmowy z EURACTIV Polska Maliszewski tłumaczy, że produkcja rolno-spożywcza w Ukrainie jest znacznie tańsza niż w Europie, ponieważ kraj ten nie jest zobowiązany do przestrzegania norm narzuconych przez UE, w szczególności zakazów dotyczących określonych środków ochrony roślin.

„Nie możemy być konkurencyjni dla produkcji z Ukrainy, ponieważ wiele środków, na przykład przeciwko chorobom czy szkodnikom, jest w Polsce (i całej UE – red.) zakazanych od lat. My nie możemy ich stosować, a są one dopuszczone w Ukrainie” – wskazał.

Polski sektor rolniczy domaga się, aby produkty importowane z Ukrainy były kontrolowane pod kątem pozostałości środków ochrony roślin. Chodzi o to, aby ograniczyć tani import, który uderza w polskich sadowników, i jednocześnie zapobiec napływowi niskiej jakości produktów.

Analogiczny problem jak ten z malinami dotyczy również producentów jabłek, którzy stanęli w obliczu masowego importu taniego koncentratu jabłkowego. Według prognoz Maliszewskiego spowoduje to spadek popytu na te owoce, a tym samym spadek ich cen.

Prezes Związku Sadowników RP podkreśla, że po ewentualnym wstąpieniu Ukrainy do UE tamtejsze produkty nie powinny być od razu dopuszczane do wspólnego rynku rolno-spożywczego. Jego zdaniem powinien poprzedzić to okres przejściowy.

„Żądamy od Komisji Europejskiej, aby Ukraina wprowadziła najlepsze unijne standardy produkcji rolno-spożywczej. Przy tańszej i niższej jakości produkcji na Ukrainie nie jesteśmy w stanie konkurować z ukraińskimi producentami” – wskazał Maliszewski.