Milosz Zeman zapowiedział, że przedyskutuje z czeskimi politykami możliwość wycofania przez Pragę uznania dla niepodległości Kosowa. Słowa te padły podczas wizyty czeskiego prezydenta w Serbii. Szef czeskiej dyplomacji uznał jednak, że nie ma potrzeby zmieniać polityki Pragi wobec Prisztiny.
Milosz Zeman podczas wizyty w Belgradzie rozmawiał z serbskim prezydentem Aleksandrem Vucziciem. Na wspólnej konferencji prasowej wyznał, że osobiście opowiada się za wycofaniem przez Czechy uznania dla niepodległości Kosowa, które oderwało się od Serbii w 2008 r. Uznał też Kosowo za kraj, którym „rządzą zbrodniarze wojenni”. W lipcu do dymisji podał się bowiem kosowski premier Ramush Haradinaj, który został wezwany do Hagi na przesłuchania w związku z podejrzeniami o zbrodnie wojenne z czasów wojny o niepodległość Kosowa.
Od początku swojej wizyty w Belgradzie Zeman demonstracyjnie wyrażał swoją sympatię dla Serbii i Serbów, a niechęć do Kosowa. W końcu po spotkaniu z Vucziciem powiedział dziennikarzom: „Pozwólcie mi wyrazić osobiste, ale tym mocniejsze przekonanie, że państwo, na czele którego stoją zbrodniarze wojenni, nie należy do wspólnoty państw demokratycznych.”
Gdy reporterzy zapytali go o to czy oznacza to starania o wycofanie czeskiego uznania dla kosowskiej niepodległości, Zeman zapowiedział, że przedyskutuje tę kwestię z czeskimi politykami. Dodał jednak, że minister obrony Czech Lubomir Metnar wspominał mu w prywatnej rozmowie, że uznanie Kosowa za niepodległe państwo było błędem.
Czeskie MSZ odrzuca pomysł Zemana
Czeskie MSZ szybko odniosło się do słów prezydenta Zemana. Resort przypomniał, że już w styczniu 2018 r. wydał opinię prawną, w której stwierdził, że taki krok byłby w świetle międzynarodowych przepisów „wyjątkowy i niestandardowy”. „W przypadku Kosowa nie ma dla takiego kroku powodu. Co więcej w 2010 r. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości wydał werdykt, że jednostronna deklaracja niepodległości była zgodna z prawem międzynarodowym” – głosi oświadczenie MSZ w Pradze.
Natomiast sam minister spraw wewnętrznych Tomasz Petrziczek stwierdził: „Chociaż nie widzę w tej chwili powodu do takiej debaty, ponieważ sytuacja na Bałkanach w żaden sposób nie zmieniła się dramatycznie, chętnie z panem prezydentem porozmawiam o jego poglądach.” Dodał też, że zmiana podejścia do Kosowa „nie leży w interesie ani bezpieczeństwa, ani przejrzystości czeskiej polityki zagranicznej.”
Petrziczek spotkał się też wczoraj (11 września) z szefem dyplomacji Słowacji Miroslavem Lajczakiem. Władze w Bratysławie do dziś Kosowa nie uznały, ponieważ boją się wystąpienia na własnym terenie nastrojów separatystycznych m.in. wśród przedstawicieli mniejszości węgierskiej. Czeski minister zapewnił jednak po spotkaniu ze swoim słowackim odpowiednikiem, że Pradze zależy na dobrych stosunkach zarówno z Kosowem, jak i z Serbią. „Chodzi o stabilizację w całym regionie, obniżanie napięcia między Belgradem i Prisztiną. Celem pomocy dla wszystkich sześciu państw Bałkanów Zachodnich jest ich członkostwo w UE” – zapewnił.
Lajczak przedstawił inny pogląd. Stwierdził, że Słowacja nawet bez uznania kosowskiego niepodległości „prowadzi z Prisztiną aktywny dialog na płaszczyznach politycznej i obywatelskiej”.
Reakcja Kosowa
Tymczasem władze Kosowa wyraziły oburzenie słowami Zemana. Kosowski wicepremier odwołał swój udział w dzisiejszym (12 września) spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej i Bałkanów Zachodnich w Pradze. Prisztinę reprezentuje w tym spotkaniu przedstawiciel ambasady w Czechach.
Kosowo od dekady stopniowo poprawia swoje relacje z Serbią, ale do pełnych wzajemnych stosunków jest jeszcze bardzo daleko. W ostatnich miesiącach doszło jednak do wielu nowych sporów między Prisztiną a Belgradem, a ich główną osią jest sytuacja wokół serbskiej mniejszości zamieszkującej zwarcie na północy Kosowa.
Do dziś kosowską niepodległość uznały 23 państwa członkowskie UE, w tym Polska. Podobnie zrobiło też większość państw członkowskich ONZ.