W sobotę (4 sierpnia) minął wyznaczony władzom w Prisztinie przez UE 4-miesięczny termin na przyznanie autonomii zamieszkującej północ Kosowa ludności serbskiej. Ponieważ kwestia jest niezwykle wrażliwa, zarówno strona serbska, jak i kosowska wzywają do spokoju i proszą o dłuższy czas na osiągnięcie porozumienia.
Serbowie stanowią ok. 5 proc. z 1,8 mln mieszkańców Kosowa. Zamieszkują głównie północ kraju w okolicy granicy z Serbią. W swoim rejonie (m.in. wokół miasta Mitrovica) stanowią absolutną większość. UE, która od początku ogłoszenia niepodległości wspiera Kosowo, chce, aby kosowscy Serbowie otrzymali jakąś formę autonomii. Domaga się tego także Serbia.
Spór o sztuczne jezioro
Na razie jednak, mimo wyznaczonego przez Brukselę terminu, nie udało się osiągnąć w tej sprawie porozumienia. Prezydent Kosowa Hashim Thaçi zapewniał co prawda w sobotę, że jest do zgody bardzo blisko i wkrótce ogłoszone zostaną ostateczne ustalenia, ale stacjonujące w Kosowie w ramach NATO-wskiej misji KFOR międzynarodowe wojska pokojowe zostały postawione w stan najwyższej gotowości. Stacjonujący w Kosowie od 1999 r. żołnierze jeszcze w nocy z piątku na sobotę zablokowali drogi dojazdowe do sztucznego jeziora Gazivoda. To zbiornik kluczowy zarówno dla Kosowa, jak i dla serbskich enklaw. Powstały bowiem obawy, że oddziały albańskiej policji lub serbskich bojówek mogłyby chcieć przejąć nad nim kontrolę. Jest ono bowiem jednym z punktów spornych w negocjacjach ws. autonomii północnych obszarów Kosowa.
Zbiornik powstał w latach 70. XX wieku, gdy zarówno Serbia, jak i Kosowo wchodziły w skład komunistycznej Jugosławii. Jego istnienie jest związane z budową na rzece Ibar elektrowni wodnej. Podłużne (liczy ok. 24 km długości) jezioro w 1/4 znajduje się na terytorium Serbii, w 3/4 na terenie Kosowa, ale głównie na obszarze zamieszkanym przez ludność etnicznie serbską. Ponieważ zbiornik jest kluczowy dla kosowskiej niepodległości – zaopatruje kraj w wodę, a elektrownia wodna w prąd – Prisztina pragnie go kontrolować w całości. Natomiast kosowscy Serbowie nie chcą się na to zgodzić. Powszechnie bowiem mówi się, że – „kto kontroluje jezioro Gazivoda, kontroluje całe Kosowo.”
Co dalej z negocjacjami?
Napięcie wzmagały także obawy o to, że serbska mniejszość w Kosowie może – w obliczu przedłużających się rokowań między Belgradem a Prisztiną – ogłosić autonomię jednostronnie, do czego ostatecznie nie doszło. „Zwróciłem się do Serbów w Kosowie z prośbą, by nie podejmowali żadnych działań i wytrzymali jeszcze kilka dni” – mówił serbski prezydent Aleksandar Vučić. Wyraził także nadzieję na to, że siły KFOR będą w stanie zabezpieczyć strategiczne punkty sporne na północy Kosowa i nie dojdzie do żadnych zamieszek.
Ale jednocześnie Vučić oraz kosowski premier Ramush Haradinaj prezentowali mniej optymizmu co do rychłego zakończenia negocjacji od kosowskiego prezydenta Thaçiego. Haradinaj odrzucił m.in. możliwość przeprowadzenia wymiany terenów między Kosowem a Serbią. „To doprowadziłoby szybko do wojny. Nie chcemy tego” – mówił kosowski premier. Również jednak zaapelował o spokój. „Czy kompromis jest już w zasięgu wzroku? Uważam, że nie, nie jestem w tej sprawie optymistą” – mówił natomiast serbski prezydent Vučić.
Groźba jednostronnego ogłoszenia autonomii (lub nawet, co jednak o wiele mniej prawdopodobne, secesji) przez serbską ludność z północy Kosowa przypomina nieco sytuację z lutego 2008 r., kiedy Kosowo (zamieszkałe głównie przez ludność etnicznie albańską) jednostronnie ogłaszało niepodległość po oderwaniu się od Serbii.
Do dziś niepodległość Kosowa uznało ponad 100 krajów na świecie. Odmówiły natomiast m.in. Rosja i Serbia. Kosowskiej niepodległości nie chce też uznać kilka krajów członkowskich UE – np. Hiszpania czy Słowacja – ponieważ obawiają się reakcji mniejszości narodowych na swoich terytoriach. Mimo to UE oficjalnie patronuje kosowskiej niepodległości. Bruksela naciska jednak zarówno na Prisztinę, jak i Belgrad, aby obie stolice unormowały stosunki. To jeden z warunków dalszego zbliżenia z UE. Wśród kluczowych kwestii jest właśnie uregulowanie granic i statusu spornych terytoriów.