Chodzi o przypadki ubiegłorocznych ataków na brytyjskie media oraz sektory energetyczny i telekomunikacyjny. Rosyjska ambasada w Londynie odrzuciła w imieniu Moskwy te zarzuty.
Oskarżenia w kierunku Rosji skierował Ciaran Martin, dyrektor wykonawczy Narodowego Centrum Cyberbezpieczeństwa (NCSC), które podlega Centrali Łączności Rządowej (GCHQ), a więc jednej z najstarszych brytyjskich agencji kontrwywiadowczych, będącej spadkobierczynią funkcjonującej w słynnej posiadłości Bletchley Park na północ od Londynu Rządowej Szkoły Kodów i Szyfrów, która deszyfrowała niemiecką komunikację podczas II wojny światowej, w tym kod maszyn szyfrujących Enigma oraz Lorenz. Podczas zorganizowanej przez dziennik „The Times” debaty Martin oświadczył: „Pani premier miała w poniedziałkowy wieczór rację. Światowy porządek jest podkopywany przez takie działania”.
Premier Theresa May podczas biznesowego bankietu w londyńskim City wygłosiła przemówienie na temat brytyjskiej polityki zagranicznej. Wytknęła Kremlowi, oprócz szkodliwych działań dezinformacyjnych w internecie i serwisach społecznościowych, także politykę informacyjną i propagandową prowadzoną przez rosyjskie media oraz działania, jakie Rosja prowadzi przeciw Ukrainie na Krymie i w Donbasie. Postępowanie Moskwy nazwała „militaryzacją informacji”.
Cyberwywiad: Prawie 600 ataków
Ciaran Martin komentując słowa szefowej brytyjskiego rządu zapewnił, że to o czym mówiła premier „jest bez wątpienia powodem do zmartwień, NCSC aktywnie współpracuje w kierunku przeciwdziałania zagrożeniem z partnerami zagranicznymi, przemysłem i społeczeństwem obywatelskim.”
Choć Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa zostało powołane do życia rok temu, w ubiegłym miesiącu przygotowało już raport opisujący 590 incydentów informatycznych z ostatnich 12 miesięcy z udziałem „państw trzecich”, które cyberwywiad uznał za „istotne”. 30 z nich było poważnymi atakami, które wymagały reakcji na poziomie międzyrządowym. Szczególne nasilenie tego typu działalności zanotowano w okolicach czerwcowych wyborów do Izby Gmin. W dniu wyborów zaatakowany przez hakerów został np. system energetyczny kraju.
Rosja odrzuca oskarżenia
Na wypowiedź Ciarana Martina bardzo szybko zareagowała ambasada Rosji w Londynie. W wydanym oświadczeniu zdementowano te informacje, a zarzuty nazwano „niejasnymi i tendencyjnymi”. „Bardzo chcielibyśmy poznać więcej szczegółów i źródłowych materiałów, na jakich oparto oskarżenia. Byłoby bardzo niedobrze, gdyby Brytyjczycy byli dezinformowani przez własny wywiad” – napisano w oświadczeniu.
Tymczasem dziennik „The Times” opisał jak z terenu Rosji prowadzono działalność w brytyjskich serwisach społecznościowych podczas ubiegłorocznego referendum ws. brexitu. Z przeprowadzonego przez dziennikarzy śledztwa wynika, że z ponad 156 tys. zarejestrowanych z obszaru Rosji kont na Twitterze masowo publikowano lub podawano dalej tweety z hasztagiem „brexit”. Wiele z kont obsługiwanych było przez tzw. boty, czyli programy napisane w celu umieszczania lub rozpowszechniania określonych komentarzy. W ciągu ostatnich 48 godzin przed rozpoczęciem referendum hasło „#brexit” pojawiło się na rosyjskich kontach na Twitterze ponad 45 tys. razy.
W przytłaczającej większości były to posty namawiające do głosowania za opuszczeniem przez Wielką Brytanię UE. Tylko niewielka liczba nawoływała do głosowania przeciw brexitowi. Zdaniem przepytanych przez „The Times” ekspertów rosyjskie posty zostały przeczytane przez innych użytkowników kilkaset milionów razy. Koszt takiej propagandowej operacji był natomiast o wielokrotnie niższy niż w przypadku kampanii wyborczych prowadzonych poprzez tradycyjne media.