W ocenie polskich władz konferencja bliskowschodnia, która ma się odbyć w Warszawie 13 i 14 lutego jest najważniejszym wydarzeniem w Warszawie od czasu szczytu NATO. Tymczasem władze w Teheranie oficjalnie zaprotestowały uznając to spotkanie za „rozpaczliwy antyirański cyrk”.
Irański MSZ uznał goszczenie tej konferencji za „akt wrogości wobec Iranu”, a tamtejsze ministerstwo kultury zawiesiło zaplanowany na koniec stycznia festiwal filmów polskich. Według komunikatu irańskiego resortu kultury, festiwal się nie odbędzie dopóki władze w Warszawie nie poprawią się i nie zaczną wykazywać „właściwego zachowania” wobec Iranu.
Nieoczekiwana informacja sekretarza stanu USA
Jako pierwszy informację o zwołaniu w Warszawie międzynarodowej konferencji poświęconej pokojowi i stabilności na Bliskim Wschodzie, ze szczególnym uwzględnieniem wpływów Iranu w regionie, przekazał amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo w stacji Fox News. Poinformował, że do Warszawy przyjadą przedstawiciele państw z Azji, Afryki, zachodniej półkuli, Europy i Bliskiego Wschodu. “Zbierzemy kilkadziesiąt państw z całego świata. Obrady będą się koncentrować na stabilności, pokoju, wolności i bezpieczeństwie tu, w regionie Bliskiego Wschodu, a ważnym elementem ma być zapewnienie, że Iran nie jest destabilizującym czynnikiem” – zapowiedział Pompeo w Egipcie. Sekretarz stanu USA jest w podróży po dziewięciu państwach bliskowschodnich, której celem jest wyjaśnienie amerykańskiej polityki wobec regionu.
Dopiero później informację tę oficjalnie potwierdziły zarówno amerykański Departament Stanu, jak i polskie MSZ. „Mamy przyjemność poinformować, że Stany Zjednoczone i Rzeczpospolita Polska będą współgospodarzami ‚Spotkania ministerialnego poświęconego budowaniu pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie’, które odbędzie się w Warszawie w dniach 13-14 lutego. Do udziału w spotkaniu zostały zaproszone państwa z całego świata” – napisano w dokumencie opublikowanym na stronie internetowej Departamentu Stanu. Podkreślono w nim, że konferencja jest „wyrazem strategicznego partnerstwa między USA i Polską, służącego realizacji wspólnych interesów w obszarze promocji międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”. Identycznej treści oświadczenie zamieściło polskie MSZ.
Szczerski: Najważniejsze wydarzenie dyplomatyczne od czasu szczytu NATO
Planowana na luty konferencja bliskowschodnia będzie najważniejszym wydarzeniem dyplomatycznym w Warszawie od czasu szczytu NATO z 2016 r. – powiedział w piątek (11 stycznia) szef Gabinetu Prezydenta Krzysztof Szczerski. Głównym celem tego spotkania ma być „omówienie różnych scenariuszy dla pokoju na Bliskim Wschodzie”. Prezydencki minister zapowiedział także, że w konferencji wezmą udział delegacje różnego szczebla z całego świata, w tym ministrowie spraw zagranicznych kilkudziesięciu państw zainteresowanych rozwojem sytuacji na Bliskim Wschodzie. Dodał, że prezydent Andrzej Duda podejmie wszystkich jej uczestników konferencji jako gospodarz uroczystej inauguracji spotkania na Zamku Królewskim.
Szczerski zwrócił także uwagę, że ważny jest nie tylko wybór Warszawy jako miejsca konferencji, ale też wybór Polski jako jej współorganizatora. W jego ocenie podkreśla to znaczenie i rosnącą rolę Polski na arenie międzynarodowej w drugim roku członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, a także “praktyczny wymiar rozwijającego się partnerstwa polsko-amerykańskiego”. Zapowiedział także, że na 13 lutego planowane są spotkania bilateralne prezydenta. “Na pewno już mogę dzisiaj powiedzieć, że będzie spotkanie z sekretarzem stanu USA Mikiem Pompeo, osobne, tutaj w Pałacu Prezydenckim” – poinformował minister.
Premier: Pokój na Bliskim Wschodzie jednym z najistotniejszych wyzwań
„Polska traktuje kwestię pokoju na Bliskim Wschodzie jako jedno z najistotniejszych wyzwań polityki zagranicznej i obronnej” – napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki. „Powstrzymanie walk w tym newralgicznym regionie jest kwestią fundamentalną, jeśli chodzi o zapewnienie stabilizacji i bezpieczeństwa całego świata” – dodał.
Teheran: Konferencja w Polsce to „rozpaczliwy antyirański cyrk”
Tymczasem minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawad Zarif skrytykował Polskę za wspólną z USA organizację międzynarodowej konferencji na temat Bliskiego Wschodu, a zwłaszcza Iranu. „Przypomnienie dla gospodarza/uczestników antyirańskiej konferencji: ci, którzy brali udział w ostatnim antyirańskim show USA są albo martwi, albo zhańbieni, albo zmarginalizowani. Iran jest silniejszy niż kiedykolwiek” – napisał na twitterze.
Szef irańskiej dyplomacji przypomniał też, że Iran ratował Polaków w czasie II wojny światowej, tymczasem dziś Polska jest “gospodarzem rozpaczliwego antyirańskiego cyrku”. “Polski rząd nie zmyje wstydu” – dodał. Mohammad Dżawad Zarif zamieścił także zdjęcie polskich uchodźców i notatkę brytyjskiego attaché w Teheranie z 1943 roku, z której wynika, że w Teheranie, Isfahanie, Ahwazie i Meshedzie zorganizowano pomoc dla około 23 tysięcy Polaków – w tym blisko 22 tysięcy cywilów, w większości kobiet i dzieci.
Natomiast irański MSZ wezwał do siebie charge d’affaires ambasady Polski w Teheranie. W siedzibie resortu Wojciechowi Unoltowi przekazano, że podjętą przez rząd Polski decyzję o byciu gospodarzem szczytu uznaje się za „akt wrogości wobec Iranu”. Państwowa agencja irańska IRNA poinformowała także, że polskiego dyplomatę uprzedzono też, że Teheran może zdecydować się na działania odwetowe.
Dera: Widać komuś przeszkadza ta konferencja
“Widać komuś przeszkadza ta konferencja” – skomentował w Polsat News wezwanie polskiego dyplomaty do irańskiego MSZ inny prezydencki minister Andrzej Dera. Podkreślił przy tym, że pokój na Bliskim Wschodzie leży w interesie innych państw, a w każdym razie “w interesie Europy; naszej części świata na pewno”. W ocenie ministra istnieje niebezpieczeństwo rozprzestrzenienia się konfliktów z Bliskiego Wschodu i dlatego “należy się cieszyć, że konferencja poświęcona właśnie temu zagadnieniu odbywa się właśnie w Polsce, że do Polski przyjadą ważni politycy, odpowiedzialni za politykę zagraniczną”.
Sikorski: Nie dajmy się użyć
Były szef polskiej dyplomacji w rządzie koalicji PO-PSL Radosław Sikorski powiedział w TVN24, że organizując tę konferencję Waszyngton “gra na dociśnięcie Iranu ekonomicznie po to, żeby spowodować upadek reżimu”. Jego zdaniem Amerykanie wybrali Polskę, po to, żeby jej użyć do rozbijania Unii Europejskiej. “W tym sensie polityka amerykańska jest trochę podobna do rosyjskiej” – ocenił Sikorski. Jego zdaniem „Donald Trump Unię uważa za wroga”, bo chce grać o interesy ekonomicznie, a Unia jako całość ma „większą gospodarkę niż USA”.
Były minister przyznał jednak, że gdyby konferencja doprowadziła do zbliżenia stanowisk między USA a pozostałymi krajami G5 – sygnatariuszem porozumienia z Iranem, “to byłoby to nie lada osiągnięcie, bo – paradoksalnie – te stosunki z Iranem wykraczają daleko poza Iran”. Zwrócił też uwagę, że jeśli warszawska konferencja ograniczy się do zmiany reżimu w Iranie, „to powtórzymy w skali mikro scenariusz iracki”. “Daliśmy się wtedy użyć. Korzyści żadnych dla Polski nie było” – ocenił Sikorski i dodał, że pozwolenie na utwierdzenie wizji rozbijania Unii na tak zwaną starą i nową Europę byłoby błędem polskiej dyplomacji.
Dorn: To są kolorowe szkiełka
Były minister spraw wewnętrznych w poprzednim rządzie PiS i były marszałek Sejmu Ludwik Dorn uważa natomiast, że organizując konferencję bliskowschodnią w Warszawie “Amerykanie dali nam błyskotkę po to, żeby kopnąć Francję”. W jego ocenie zaangażowanie Polski na Bliskim Wschodzie jest “żadne”, podobnie jak “zasoby militarne, polityczne i intelektualne”, które pozostają w dyspozycji naszego kraju w tym regionie. “Wszyscy wiedzą, że to są kolorowe szkiełka. Tyle można powiedzieć” – podsumował w TVN24 swój komentarz do informacji o zaplanowanym na luty międzynarodowym spotkaniu w Warszawie.
Politycy opozycji sceptyczni wobec konferencji bliskowschodniej w Warszawie
Poseł PO Andrzej Halicki przypomniał, że „Polska zawsze miała bardzo dobrą reputację i wizerunek na Bliskim Wschodzie”. Wyraził przy tym nadzieję, że w dalszym ciągu będzie pomostem “między światem Zachodu, Europą” i poszczególnymi państwami Bliskiego Wschodu. “Że nie zniszczy tej reputacji jakiś nieprzemyślany, konfrontacyjny ton, który mógłby mieć miejsce podczas źle przygotowanej konferencji” – dodał Halicki. „Jak PiS bierze się za budowanie stabilizacji na Bliskim Wschodzie, to naprawdę pora się bać” – powiedział inny poseł tej partii Bartosz Arłukowicz. W jego ocenie obecne władze w Warszawie nie są w stanie zbudować stabilnych, dobrych stosunków z Niemcami, Francją czy Izraelem, więc nie powinny “brać się” za Bliski Wschód,bo “z tego mogą być tylko kłopoty”.
Europoseł PSL Jarosław Kalinowski zwrócił uwagę na fakt, że jako pierwsi o konferencji w Warszawie poinformowali Amerykanie, co jego zdaniem jest błędem i nasuwa pytanie, czy Polska „w ciemno” popiera „co Trump sobie wymyśli”. Kalinowski zwrócił też uwagę na różnicę zdań między USA i UE w kwestii polityki wobec Iranu, a także na tradycyjnie dobre relacje Polski z Iranem. Zastanawia się przy tym “czy nadal będziemy mogli wypełniać rolę pośrednika, czy też organizując w taki sposób tę konferencję, w jaki jest ona organizowana, po prostu takie możliwości stracimy”.
“To, że taka konferencja zostanie zorganizowana, świadczy o tym, że zdecydowaliśmy się być już bardzo bliskim współpracownikiem aktualnej polityki Stanów Zjednoczonych i Izraela” – uznał natomiast poseł Grzegorz Długi z klubu Kukiz’15. Zwrócił też uwagę na krytykę ze strony szefa MSZ Iranu, z którą – jego zdaniem – nie można się pogodzić. Polityk przyznał, że rozumie uczucia irańskiego ministra, ale stwierdził, że “nie można się zgodzić z tego rodzaju określeniami i tak mocnymi słowami”. Zastrzegł przy tym, że „nie powinno być przesady” również po stronie polskich władz. Elżbieta Zielińska z tej samej partii oświadczyła, że lutowa konferencja stanowi dowód, że Polska realizuje amerykańską politykę. “Mam wrażenie, że realizujemy raczej interesy Stanów Zjednoczonych. Pytanie, jakie my będziemy z tego wynosili korzyści. Bo tak jak z wojny z Irakiem nie wynieśliśmy większych korzyści, tak mam wrażenie, że tutaj większych korzyści (…) również nie będziemy wynosić” – oceniła.
Również w ocenie szefa SLD Włodzimierza Czarzastego konferencja bliskowschodnia nie jest Polsce do niczego potrzebna. “Uważam, że Polska w tej sprawie jest wykorzystywana instrumentalnie” – uznał. W jego ocenie jest to nieprzygotowane “zlecenie” Stanów Zjednoczonych, które “w sposób bezrefleksyjny realizujemy”.