Specjalny przedstawiciel Białego Domu ds. Bałkanów Zachodnich Matthew Palmer skrytykował Unię Europejską za opóźnienie rozpoczęcia negocjacji członkowskich z Macedonią Północną i Albanią. Podkreślił, że jest to „zła wiadomość” dla całego regionu.
Podjęta w zeszłym miesiącu przez Unię Europejską decyzja o nierozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Macedonią Północną i Albanią wywołała na Bałkanach spore rozczarowanie. Podczas gdy wielu przywódców UE było zdania, że oba kraje są gotowe do podjęcia rozmów, Francja przewodziła niewielkiej grupie, która zdecydowała się zawetować ten ruch. Prezydent Macron uzasadniał wówczas, że UE w pierwszej kolejności powinna zrewidować zasady przyjmowania nowych członków do Wspólnoty, a dopiero potem zapraszać do rozmów kolejnych kandydatów.
„Naszym zdaniem to historyczny błąd i bardzo zła wiadomość dla całego regionu” – powiedział Matthew Palmer podczas konferencji prasowej w Belgradzie, na której spotkał się z prezydentem Serbii Aleksandrem Vučiciem. „Dołożymy wszelkich starań, aby na kolejnym szczycie w maju UE zmieniła swoje stanowisko” – podkreślił.
Zawiedzione nadzieje
Wszystkie kraje Bałkanów Zachodnich od dłuższego czasu liczą na przyłączenie się do UE, a w działaniach zmierzających w tym kierunku przodują Serbia i Czarnogóra. Jednak ostatnie decyzje Unii zrodziły w regionie wątpliwość, czy do rozszerzenia Wspólnoty kiedykolwiek dojdzie. Obserwatorzy zwracają uwagę, że Unia bardzo mocno podważyła swoją wiarygodność, nie dotrzymując obietnicy złożonej przede wszystkim Macedonii Północnej. Kraj ten przeszedł w tym roku bolesny proces zmiany nazwy, aby zakończyć wieloletni spór z Grecją, mając nadzieję, że otworzy to drogę do negocjacji akcesyjnych. Kiedy tak się nie stało, partia rządząca zmuszona została do ogłoszenia przedterminowych wyborów, planowanych na kwiecień przyszłego roku.
Prezydent Serbii Aleksander Vučic zapytał z kolei niedawno, dlaczego miałby ufać Brukseli, która proponuje rozpoczęcie rozmów akcesyjnych dopiero wtedy, gdy Serbia ostatecznie rozwiąże utrzymujący się od lat konflikt z Kosowem. Serbia prowadzi negocjacje z UE od 2014 r., ale Bruksela nieustannie podkreśla, że nie zostanie ona włączona do Wspólnoty dopóki nie porozumie się z byłą prowincją. Kosowo po wojnie w latach 1998-99 oddzieliło się od Serbii i ogłosiło niepodległość, której Belgrad nigdy oficjalnie nie zaakceptował. W miniony poniedziałek Vučic wyraził jednak nadzieję, że wkrótce zostaną wznowione pokojowe rozmowy z Prisztiną. „Jestem przekonany, że wkrótce, za dwa lub trzy miesiące, będziemy mieć możliwość kontynuacji dialogu, na którym nam zależy, dialogu otwartego, poważnego i prowadzącego do kompromisu” – powiedział.