Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk w piątek rozpoczął objazd po europejskich stolicach. Jego celem jest przekonanie najważniejszych przywódców do odroczenia brexitu w przypadku kolejnej porażki premier Theresy May w głosowaniu dotyczącym wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE.
Donald Tusk rozpoczął konsultacje z przywódcami przed zaplanowanym na 21-22 marca w Brukseli szczytem Rady Europejskiej. W piątek był w Hadze, gdzie rozmawiał z premierem Holandii Markiem Rutte. Dziś będzie w Berlinie na konsultacjach z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i w Paryżu na spotkaniu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Z kolei jutro dojdzie do spotkania przewodniczącego RE w Dublinie z premierem Irlandii Leo Varadkarem. Po powrocie do Brukseli, tuż przed szczytem odbędą się jeszcze spotkania z prezydentem Słowacji Andrejem Kiską i premierem Malty Josephem Muscatem.
Obawy Dublina
„Zaapeluję do UE-27, by była otwarta na opcję opóźnienia brexitu, jeśli Wielka Brytania uzna, że musi przemyśleć swoją strategię brexitową i zbudować wokół niej konsensus” – powiedział Tusk.
Po zebraniu opinii Merkel i Macrona przewodniczący Rady uda się do Dublina. Irlandia jest krajem najbardziej zainteresowanym brexitem, szczególnie w jego „twardej” wersji. Chodzi głównie o zagrożenie przywrócenia kontroli granicznej między Republiką Irlandii a Irlandią Północną. Dublin obawia się zamknięcia granicy, co de facto oznaczałoby zerwanie kluczowego elementu porozumienia wielkopiątkowego zawartego w 1998 r. i mogłoby stanowić potencjalne zagrożenie dla pokoju.
Już wcześniej rząd Leo Varadkara wykazał gotowość do opóźnienia wyjścia Wielkiej Brytanii z UE zaplanowanego na 29 marca.
Możliwe scenariusze
Ostateczna decyzja o ewentualnym odroczeniu brexitu może zapaść w najbliższy czwartek podczas szczytu RE. Unijni politycy mają nadzieję, że do tego czasu premier May osiągnie zatwierdzenie warunków wyjścia Zjednoczonego Królestwa w brytyjskim parlamencie, a jeśli nie to wystąpi z prośbą do UE o przedłużenie terminu wyjścia.
Wśród czołowych polityków unijnych nadal utrzymują się pewne rozbieżności co do odpowiedzi na ewentualny wniosek premier May. Większość jednak jest skłonna przedłużyć termin brexitu. Zastrzeżenia budzi jednak czas prolongaty terminu wyjścia ze wspólnoty.
Komisja Europejska optuje za krótkim odroczeniem, nie dalej niż do majowych wyborów europejskich. Jednak Jean-Claude Juncker może zgodzić się na zaakceptowanie przesunięcia terminu wyjścia do 2 lipca, ale tylko pod warunkiem gdy parlament brytyjski zatwierdzi przed 26 maja porozumienie dotyczące wyjścia wynegocjowane przez Theresę May.
Tusk z kolei opowiada się za dłuższym odroczeniem (od 12 do 21 miesięcy), aby dać Zjednoczonemu Królestwu czas na „przemyślenie swojej strategii i zbudowanie wokół niej konsensusu”. W takim przypadku Londyn powinien wziąć udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego i zająć w nim, choćby czasowo, 72 miejsca, które przysługują Brytyjczykom w ramach podziału mandatów.
Udział Zjednoczonego Królestwa w wyborach europejskich stwarza pewne problemy polityczne. Przede wszystkim wiele państw straciłoby miejsca uzyskane w ramach podziału mandatów przydzielonych z puli po Wielkiej Brytanii. Polska zyskała w ten sposób jedno dodatkowe miejsce na lata 2019-2024.