Mołdawia podążą wyboistą drogą reform. Głównym celem jest walka z korupcją, jednak nie mniejszym wyzwaniem jest pogodzenie otwarcia na Unię Europejską z zachowaniem dobrych relacji z Rosją. Podczas ostatniej wizyty mołdawskiego ministra obrony w Moskwie padły zapewnienia o chęci wzmocnienia stosunków na linii Kiszyniów-Moskwa.
Nie ma dnia, by w zachodniej prasie nie można było się natknąć na wywiad z nową premier rządu Mołdawii Maią Sandu lub ministrem spraw zagranicznych Nicu Popescu. Tylko w ostatnich dniach oboje gościli na łamach tak różnych tytułów, jak włoskie „Il Manifesto”, belgijskie „Le Soir” czy brukselska redakcja EURACTIV. Sandu była także kilka dni temu w Brukseli, by w towarzystwie komisarza ds. rozszerzenia Johannesa Hahna podpisać umowę w sprawie finansowego wsparcia wynoszącego 40 mln euro. Jednak Kiszyniów pomimo proeuropejskich ambicji części rządu nie zapomina o Rosji, bez której nie doszłoby do czerwcowej zmiany władzy. W połowie lipca w Moskwie gościł prorosyjsko nastawiony prezydent Igor Dodon. Jego robocza wizyta była poświęcona m. in. rozmowom na temat nowego kontraktu gazowego dla Mołdawii oraz negocjacjom niższych cen błękitnego surowca. Z kolei 26 lipca w stolicy Rosji obecny był minister obrony, który zapewniał o chęci wzmocnienia relacji z Moskwą.
„Moskwa wiarygodnym partnerem”
„Moskwa jest wiarygodnym sojusznikiem Kiszyniowa, a dla Mołdawii ważne jest wzmacnianie stosunków ze wszystkimi krajami i nie zaprzyjaźnianie się tylko z wybranymi”, powiedział mołdawski minister obrony Pavel Voicu podczas piątkowego spotkania z Siergiejem Szojgu w Moskwie.
Voicu podkreślił, że „Rosja jest wiarygodnym sojusznikiem Republiki Mołdawii”, a dla Kiszyniowa ważne jest, by utrzymać stabilność i wzmocnić przyjazne stosunki ze wszystkimi krajami, „a nie jednymi przeciwko drugim”. Szef ministerstwa obrony wyraził także wdzięczność kierownictwu Federacji Rosyjskiej „za pomoc w odblokowaniu kryzysu politycznego w Mołdawii na początku czerwca”. Voicu zauważył, że Rosja była pierwszym krajem, który uznał nowy rząd koalicyjny ACUM (Teraz) i Partii Socjalistycznej (PSRM).
Pierwsze problemy…
Nowy rząd spotkał się z pierwszymi problemami. Do obsadzenia jest wiele stanowisk zwolnionych przez ludzi starej władzy, w tym m. in. kluczowych z punktu widzenia działania państwa, jak prokuratora generalnego oraz szefa policji. Sandu zmaga się z zarzutami o zbyt powolne przeprowadzanie reform i zapewnia, że rząd chce stworzyć „funkcjonalne i trwałe instytucje”.
Premier zwróciła się za pośrednictwem mediów społecznościowych do obywateli o cierpliwość w reformowaniu państwa, zapewniając o determinacji swojego gabinetu w walce z korupcją. Maia Sandu podkreśliła, że jest nieco zaskoczona, tym co zastała po przejęciu obowiązków: „wieloletnich zaniedbań i korupcji nie da się naprawić w ciągu dwóch miesięcy” – podkreśliła. Szefowa rządu zaapelowała do współobywateli do przystępowania do konkursów w administracji wszystkich, posiadających wiedzę specjalistyczną, którzy mogliby przyczynić się do reformowania państwa.
… i pierwsze sukcesy
Jednak zdaniem Sandu, ostatnie dwa miesiące to był czas ciężkiej pracy, gdyż udało się osiągnąć wiele „małych” sukcesów, jak identyfikacja wszelkich nieprawidłowości poprzedniej ekipy. Zatrzymanie wyciekania pieniędzy z państwowej kasy poprzez oszustwa celne i podatkowe, zablokowanie budzącego wątpliwości procesu prywatyzacji oraz wsparcie zagranicznych partnerów – Unii Europejskiej i Rosji.
Kiszyniów pracuje także nad relacjami z państwami najbliższego sąsiedztwa: z Rumunią i Ukrainą w kontekście bezpieczeństwa energetycznego. Z Bukaresztem udało się porozumieć odnośnie odblokowania budowy rurociągu. To ważny projekt z punktu widzenia zdywersyfikowania dostaw gazu. Wkrótce wygasa obecna umowa z Gazpromem, który tylko w 2018 r. dostarczył 2,9 mld błękitnego paliwa do Mołdawii. W lipcu w Kijowie była Maia Sandu, która rozmawiała z prezydentem Wołodymyrem Zełeńskim na temat możliwości wykorzystania magazynów gazu – także w kontekście uniezależnienia się od Gazpromu. Oba sąsiednie państwa wzmogły także wysiłki nad zatrzymaniem przemytu na granicy.
Nowy szef do wali z korupcją
Jeszcze na początku lipca Nicu Popescu potwierdził zainteresowanie, by znana z sukcesów z walki z korupcją w Rumunii Laura Kovesi – obecnie główna pretendentka do zostania pierwszym europejskim prokuratorem generalnym – podjęła się pracy w Mołdawii. Prawdopodobnie Kovesi nie trafi ostatecznie do Kiszyniowa. Wczoraj nowym szefem Narodowego Centrum Antykorupcyjnego (CNA) został mianowany Ruslan Flocea – postrzegany, jako bliski współpracownik prezydenta Igora Dodona.
Mołdawia należy do najbardziej skorumpowanych państw w Europie. W latach 2012-2014 z tamtejszego systemu bankowego wyparowało 1 mld dolarów, a ponad 20 mld zostało „wypranych” na przestrzeni lat. Flocea jest drugim po Pavle Voicu doradcą prorosyjsko nastawionego prezydenta, który obejmie tak eksponowane stanowisko w państwie. Inną ważną funkcję pełni Artur Gumeniuc, który pod koniec czerwca został zastępcą szefa mołdawskiej Służby Informacji i Bezpieczeństwa.
Co u Płahotniuka?
Ucieczka za granicę wszechwładnego polityka Władimira Płahotniuka umożliwiła w czerwcu pokojową zmianę władzy pod auspicjami USA i Rosji. Były przywódca Demokratycznej Partii Mołdawii (PDM) ogłosił dziś rezygnację z mandatu parlamentarnego i wyznaczenie swojego następcy. „To uczciwe wobec wyborców”, ogłosił polityk, który jest utożsamiany z zapaścią Mołdawii w ostatnich latach.
Według oligarchy nowa koalicja rządowa psuje państwo poprzez upolitycznienie organów ścigania, zatrudniania usłużnych urzędników oraz oddawaniu wszystkich kluczowych organów państwa ludziom kojarzonym z Moskwą. Zdaniem Płahotniuka celem Rosji jest przejęcie kluczowych departamentów, jak ministerstwo obrony, Służba Informacji i Bezpieczeństwa czy stanowiska odpowiedzialnego za walkę z korupcją, aby „ustanowić prorosyjski reżim na wiele lat”. Polityk poinformował, że nie interesuje go praca w państwie całkowicie zdominowanym przez Rosję.