Rosyjskie wojska, które stacjonują na stałe na terytorium Białorusi, zagrażają nie tylko Litwie, ale także Łotwie i Polsce, stwierdził minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis podczas wizyty w Helsinkach, gdzie spotkał się ze swoim fińskim odpowiednikiem Pekką Haavisto.
Tysiące rosyjskich żołnierzy wysłanych na Białoruś na manewry wojskowe znajdują się w bliskiej odległości od granicy z Litwą i Polską, zauważył Landsbergis w rozmowie z fińskim publicznym nadawcą radiowo-telewizyjnym YLE.
„To naprawdę niebezpieczne ćwiczenia. Czegoś takiego nie było od 30 lat”, stwierdził minister. Zwrócił przy tym uwagę, że strategicznie ważnym obszarem dla Litwy i innych krajów bałtyckich jest przesmyk suwalski.
Odnosząc się do sytuacji politycznej w Rosji i na Białorusi oraz do Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki, Landsbergis zakwestionował wręcz suwerenność białoruskiego reżimu. „Wiadomo, że (Putin i Łukaszenka – red.) działają ramię w ramię. Albo raczej to Łukaszenka zapewne robi wszystko, co każe mu Putin”, powiedział szef litewskiej dyplomacji.
Minister z zadowoleniem przyjął również współpracę między państwami UE, która pomogła ustabilizować sytuację na polsko-białoruskiej granicy. Nie wykluczył jednak, że Białoruś posunie się do kolejnego ataku hybrydowego, mimo że sytuacja jest teraz „całkowicie odmienna” niż jesienią ubiegłego roku.