Niedzielne wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego (30 lipca) w Wenezueli, które mają na celu zmianę konstytucji, doprowadziły do masowych aktów przemocy oraz licznych demonstracji społeczeństwa, sprzeciwiającego się nowym zmianom w prawodawstwie, jak i obecnym rządom prezydenta Nicolasa Maduro. Unia Europejska wyraziła swoje zaniepokojenie o dalsze losy demokracji w tym państwie.
Sprzeczne dane
W niedzielę Wenezuelczycy dokonali wyboru 545 przedstawicieli Zgromadzenia Konstytucyjnego z ponad 5,5 tys. kandydatów. Sęk w tym, że wszystkich 5,5 tys. kandydatów wysunęły organizacje prorządowe. Według oficjalnych danych, podawanych przez rząd, uprawnionych do głosowania było 19,5 mln obywateli z czego swój głos do urn oddało 8,1 mln ustanawiając 41,5 proc. frekwencję. Opozycja zaprzecza tym danym i podaje, że głosowało tylko ponad 2 mln ludzi, czyli jedynie 12 proc. uprawnionych. Z kolei jeden z niezależnych analityków wenezuelskich oszacował, że głos oddało 3,6 mln osób.
Jak podaje ośrodek badawczy Dataanalisis, ponad 70 proc. obywateli nie jest zwolennikami nowo wybranego organu. Konstytuanta będzie mogła dokonywać nieograniczonych zmian w prawie narodowym, a długość jej kadencji nie została uregulowana prawnie. Według opozycji jest to początek planu prezydenta Maduro na rozszerzenie kompetencji swojego urzędu.
Oświadczenie Komisji Europejskiej
W poniedziałkowym oświadczeniu (31 lipca) przedstawionym przez rzeczniczkę Komisji Europejskiej Minę Andreevą, wyrażono „wątpliwości co do legalności procedur przeprowadzonych wyborów, które w obliczu tak licznych aktów przemocy ze strony narodowych służb, prowadzą do pogłębiania podziałów społecznych, a nie wspomnianej przez prezydenta stabilizacji”. Andreeva dodała, iż „łamanie podstawowego prawa obywateli do wolności wyrażania opinii i pokojowego demonstrowania nie wpływa pozytywnie na inne kraje regionu czy relacje ze światowymi partnerami”. Wiele krajów, w tym m. in USA, zapowiedziało wprowadzenie kolejnych sankcji na Wenezuelę.
Stanowisko Parlamentu Europejskiego
Swojego komentarza udzielił także przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani, który odbył rozmowę telefoniczną z liderem opozycji Leopoldo Lopezem. Wyraził swoje zanipokojenie sytuacją a także słowa wsparcia dla parlamentu (Zgromadzenia Narodowego) i zaznaczył, że UE nie uzna przeprowadzonych wyborów. Tajani podkreślił: „to smutny dzień dla demokracji w Wenezueli gdzie złamano międzynarodowe traktaty, a nawet własną konstytucję pomimo wyraźnego oporu społeczeństwa. Obecny rząd utrzymuje się przy władzy, ale wola narodu ma szansę na zmianę reżimu” – dodał. Przewodniczący zapowiedział, że w kolejnych dniach skonsultuje się z grupami politycznymi odpowiedzialnymi za wysłanie delegacji europosłów do Wenezueli w nawiązaniu do niedawno wydanej rezolucji na temat sytuacji kryzysowej w tym kraju.
Unia Europejska podkreśliła swój aktywny udział w działaniach mediacyjnych mających pomóc poszkodowanym obywatelom, a także zapowiedziała, że dalej będzie promować konsensualny sposób rozwiązania konfliktu.