Premier Hiszpanii Pedro Sánchez ogłosił dziś datę wyborów parlamentarnych. Hiszpanie wybiorą przedstawicieli do Kortezów już po raz trzeci w ostatnich czterech latach.
Maraton wyborczy
Przed Hiszpanami prawdziwy maraton wyborczy. W ciągu miesiąca zagłosują w wyborach parlamentarnych, autonomicznych, lokalnych i europejskich. To efekt dzisiejszego wystąpienia hiszpańskiego premiera Perdro Sáncheza, który wyznaczył na 28 kwietnia termin wyborów parlamentarnych.
Upadek budżetu
Za Hiszpanami bogaty w wydarzenia polityczne tydzień, który zdeterminował rozwój wypadków. Socjalistyczny gabinet przetrwał ledwie 8,5 miesiąca, gdy na przełomie maja i czerwca ubiegłego roku w ramach konstruktywnego wotum nieufności udało się odwołać rząd Mariano Rajoya.
Wszystko za sprawą katalońskich niepodległościowców chcących wymusić od rządu ustępstwa w sprawie Katalonii za poparcie ustawy budżetowej. Przedłużające się negocjacje oraz mobilizacja prawicowych partii, oskarżających Sáncheza o „zdradę” spowodowały zerwanie rozmów na linii Madryt-Barcelona oraz w konsekwencji nieprzyjęcie nowego budżetu.
Różne scenariusze
Wybory odbędą się w cieniu trwającego przed Sądem Najwyższym w Madrycie procesu 12 katalońskich polityków – organizatorów referendum niepodległościowego z 1 października 2017 r. Proces, którego koniec spodziewany jest w ciągu 3 do 4 miesięcy, z pewnością wpłynie na ostateczny wynik wyborczy, zwiększając szanse na dobry rezultat przede wszystkim katalońskich niepodległościowców oraz rosnącej w siłę partii Vox – obecnie będącej poza parlamentem.
Sondaże faworyzują rządzących obecnie socjalistów (PSOE) z 24 proc. poparciem, którzy do rządzenia będą jednak potrzebowali koalicjantów. Potencjalnym partnerem jest progresywna partia Podemos, z którą PSOE współpracowało w ostatnich miesiącach m. in. podnosząc płacę minimalną w Hiszpanii do 900 euro. Jednak głosy partii Pablo Iglesiasa mogą okazać się niewystarczające. Podemos przeżywa obecnie największy kryzys wewnętrzny w swojej historii, tracąc jednocześnie poparcie wyborców (15 proc.).
Ku prawicowej koalicji?
Innym potencjalnym koalicjantem dla socjalistów mogłaby być liberalna partia Obywatele (Ciudadanos-Cs), która cieszy się 18 proc. poparciem. Jednak niegdyś dobre relacje między PSOE a Cs uległy w ostatnich miesiącach pogorszeniu i partia Alberto Rivery ciąży do utworzenia koalicji z prawicową Partią Ludową (PP).
Jednak i w tym przypadku głosy obu partii mogą okazać się niewystarczające, stąd tak istotny staje się wynik wyborczy antyimigranckiej Vox (11 proc. w sondażach). Ugrupowanie Santiago Abascala – od niedawna obecne na hiszpańskiej scenie politycznej – może okazać się największym wygranym zbliżających się wyborów. Partia ta buduje swój program na odwołaniu się do konserwatywnych wartości, takich jak tradycyjny model rodziny. Sprzeciwia się migracji oraz jest za likwidacją autonomii hiszpańskich prowincji.
Do zdobycia większości w wyborach potrzeba zdobyć 176 mandatów. Wyniki sondaży wskazują, że potencjalna koalicja PP, Cs i Vox może minimalnie przekroczyć tę granicę. Socjaliści do rządzenia potrzebują nie tylko Podemos, ale także głosów pomniejszych ugrupowań, jak katalońscy niepodległościowcy. Przed Hiszpanami intensywna kampania.
Powtórka z historii?
Innym prawdopodobnym scenariuszem jest powtórzenie się sytuacji z dwóch poprzednich wyborów, które zarówno w grudniu 2015 r., jak i w czerwcu 2016 nie wyłoniły zdecydowanego zwycięzcy. Wówczas, po fiasku rozmów pomiędzy potencjalnymi koalicjantami (PP-Cs/PSOE-Podemos), doszło do utworzenia mniejszościowego rządu Mariano Rajoya.