Odpowiedzialny za działania antyterrorystyczne wiceszef londyńskiej policji metropolitalnej Neil Basu alarmuje, że ewentualny bezumowny brexit poważnie zaszkodzi bezpieczeństwu Brytyjczyków. Chodzi o to, że brytyjskie służby bezpieczeństwa straciłyby w takiej sytuacji dostęp do wielu ważnych baz danych.
Dziś Wielka Brytania, jako państwo członkowskie Unii Europejskiej, ma dostęp między innymi do systemu informacyjnego Strefy Schengen (SIS II) czy rejestru pasażerów przybywających do UE lub podróżujących po niej drogą morską lub lotniczą (PNR). Brytyjska policja nie mogłaby też korzystać z Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA).
Brak wiedzy o zagrożeniach
Zdaniem Neila Basu będzie to duży problem dla brytyjskich śledczych, a zwłaszcza tych, którzy zajmują się zwalczaniem terroryzmu. „Możemy sprawić, aby efekt tych zmian był ograniczony, ale będziemy działać w oparciu o wolniejsze systemy. Narzędzia rozwinięte przez UE powstały nie bez powodu i są bardzo dobre, a w razie bezumownego brexitu utracimy do nich dostęp” – powiedział Basu, który cenionym na Wyspach specjalistą od walki z terroryzmem. To on dowodził w śledztwach po zamachach terrorystycznych w Londynie.
Basu zapewnił, że policja próbuje przygotować się na wypadek brexitu bez umowy, ale „pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć”. „To stwarza bezpośrednie zagrożenie, że do naszego kraju mogliby przyjechać ludzie, którzy mają na koncie poważne przestępstwa, a my o tym nie będziemy wiedzieli” – powiedział w rozmowie z „Guardianem”. Dodał też, że „terroryzmu nie da się zwalczyć w pojedynkę”.
Oczywiście po bezumownym wyjściu Wielkiej Brytanii z UE nie będzie tak, że brytyjska policja zostanie całkiem odcięta od współpracy z innymi państwami członkowskimi UE. Funkcjonować będzie bowiem niezależny od Brukseli Interpol (w UE działa zaś unijna agencja Europol), a także dalej obowiązywać będzie europejska konwencja o ekstradycji z 1957 r. Są to jednak owe „wolniejsze systemy”, o których mówił Basu.
Będą problemy z ekstradycjami
Problem z kwestiami bezpieczeństwa będzie mieć nie tylko Londyn, ale także inne państwa członkowskie UE. W razie, gdyby przestał w odniesieniu do Wielkiej Brytanii obowiązywać ENA, trudniej będzie im ścigać własnych obywateli, którzy zbiegli na Wyspy. Najbardziej może ucierpieć… Polska. Z danych za 2016 r. wynika, że Wielka Brytania wydała na mocy ENA innym państwom członkowskim prawie 1,1 tys. osób. Grubo ponad połowa z nich (dokładnie 646 osób) to polscy obywatele ścigani w kraju za różne przestępstwa.
We wrześniu ubiegłego roku ceniony londyńskie think-tank Institute for Government opublikował raport, z którego wynika, że tylko nowa, kompleksowa umowa o współpracy Wielkiej Brytanii i UE w zakresie wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych uchroni obie strony przed zaistnieniem bardzo poważnych problemów m.in. właśnie w kwestii ekstradycji. I to nawet, jeśli brexit odbyłby się w oparciu o wynegocjowaną przez rząd Theresy May umowę.
Tymczasem nowy premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson deklaruje co prawda, że chce negocjować z UE nowe porozumienie brexitowe, ale żądą wykreślenia z niego tzw. mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej (tzw. backstop), na co Bruksela za nic nie chce się zgodzić. Jeśli jednak UE nie spełni żądań Johnsona, ten zagroził doprowadzeniem do bezumownego brexitu. Czasu na ewentualne porozumienie jest już coraz mniej. Brexit zaplanowany jest na 31 października.