Rząd w najważniejszej wspólnocie autonomicznej Hiszpanii przypadł w udziale prawicy pomimo wyborczego zwycięstwa socjalistów. Przeważyły głosy skrajnie prawicowej partii Vox. Po raz pierwszy w najnowszej historii Hiszpanii Madrytem będzie współrządziło ugrupowanie o takim profilu ideologicznym.
Wspólnota autonomiczna Madrytu z nowym rządem. Na jego czele stanie reprezentująca Partię Ludową (PP) Isabel Díaz Ayuso. To efekt współpracy PP z centrowymi Obywatelami (Ciudadanos – Cs) i skrajnie prawicową partią Vox. Rządu nie udało się stworzyć socjalistom, mimo że zdobyli najwięcej głosów w majowych wyborach. Podczas gdy socjaldemokratom i lewicy (Unidas Podemos) trudno jest osiągnąć porozumienie na poziomie krajowym, partie z prawej strony sceny politycznej zacieśniają współpracę, która może im pozwolić – w przypadku powtórzonych wyborów – zebrać wystarczającą liczbę głosów potrzebną do stworzenia pierwszego stabilnego rządu od 2015 r.
Powtórka z Andaluzji
Polityka lokalna, jak wszędzie, nieco różni się od układów zawieranych na poziomie centralnym. Pojawienie się trzech nowych ugrupowań na hiszpańskiej scenie politycznej jeszcze bardziej skomplikowało proces tworzenia powyborczych koalicji. W niemal każdej z 17 wspólnot autonomicznych (odpowiednik polskich województw) tradycyjnie silne są partie regionalne lub nacjonalistyczne, które niejednokrotnie współtworzą lokalne rządy.
W przypadku wspólnoty Madrytu został zrealizowany inny scenariusz, przećwiczony przez wyżej wymienione partie w grudniu ubiegłego roku, tuż po wyborach w Andaluzji. Wówczas nagły wzrost popularności partii Vox Santiago Abascala, budującej popularność m.in. za pomocą dyskursu antymigracyjnego oraz nacjonalistycznego pozwolił odebrać rządy socjalistom w ich mateczniku po raz pierwszy od 1982 r. Od tego czasu Partia Ludowa, Obywatele i Vox coraz częściej współpracują. Jednym z symboli zbliżenia jest lutowa demonstracja na placu Kolumba w Madrycie przeciwko polityce rządu Pedro Sancheza.
Porozumienia lokalne a scena krajowa
Koalicja złożona z PP, Obywateli i Vox-u sprawuje rządy w trzech z siedemnastu wspólnot autonomicznych (Andaluzja, Murcia i Madryt) i choć zdarzają się sytuację, takie jak w Ceucie, że lokalne struktury PP nie chcą współpracować ze skrajną prawicą to na poziomie krajowym oba ugrupowania zajmują bliskie stanowisko w wielu kwestiach, tak gospodarczych, jak i politycznych. Najważniejszą z nich jest stosunek do sytuacji w Katalonii.
To właśnie sprzeciw wobec separatyzmu katalońskiego jest obok krytycznej postawy wobec rządu socjalistów głównym spoiwem nieformalnego triumwiratu, w którego skład zalicza się także liberalnych Obywateli. Nieformalnego, ponieważ nie istnieje żadne oficjalne porozumienie między liderami ugrupowań, a struktury lokalne podejmują decyzję we własnym zakresie. Ponadto Obywatele odżegnują się od bliższej współpracy z Vox-em. Do tej pory nie podejmowali żadnych (oficjalnych) bezpośrednich rozmów z przedstawicielami ugrupowania Abascala ze względu na „zbyt duże różnice ideologiczne”.
Tłumaczenia liberałów
Jednak rzeczywistość polityczna weryfikuje tłumaczenia liberałów, krytykowanych za współpracę ze skrajną prawicą przez siostrzane ugrupowania europejskie. Przedstawiciel Cs w lokalnym parlamencie, Ignacio Jesús Aguado, uznał propozycje przedstawione na początku sierpnia przez Rocío Monasterio z Vox „za akceptowalne”. Przewidują one m.in. skasowanie praw dla społeczności LGBT czy odesłanie do krajów pochodzenia migrantów z nieuporządkowaną sytuacją prawną, przebywających we wspólnocie autonomicznej Madrytu. Szczególnie ta pierwsza sprawa jest sprzeczna z praktyką Obywateli, którzy dotąd określali się, jako ugrupowanie otwarte, wspierające osoby ze wszystkich środowisk.
Ostatni sondaż zlecony przez CIS wskazał, że gdyby wybory odbyły się w lipcu to ich zwycięzcą zostaliby socjaliści (41,3 proc.), zdecydowanie wyprzedzając pozostałe formacje. Druga Partia Ludowa mogłaby liczyć na niemal 14 proc. poparcie. Z sondażowej matematyki nie wynika więc, by partie prawicowe mogły zdystansować PSOE, jednak badanie przeprowadzono przed drugim nieudanym podejściem Pedro Sancheza w celu zbudowania koalicji rządzącej. Niewykluczone, że w przypadku przedłużającego się klinczu politycznego wyborcy przerzucą swoje sympatie na partie, które w przeciwieństwie do socjaldemokratów i lewicy są w stanie osiągnąć porozumienie.