Annegret Kramp-Karrenbauer, szefowa współrządzącej w Niemczech CDU i preferowana następczyni kanclerz Angeli Merkel, oświadczyła wczoraj, ze nie będzie obiegać się o najwyższe stanowisko w państwie przed 2021 r., czyli końcem kadencji Merkel.
Annegret Kramp-Karrenbauer, która ze względu na długie nazwisko często określana jest skrótem ”AKK”, w grudniu przejęła po Angeli Merkel funkcje przewodniczącej, centroprawicowej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU). Urzędująca kanclerz już wcześniej zapowiadała, ze chce pozostać na swoim stanowisku do końca kadencji, czyli do 2021 r. i nie będzie ubiegać się o reelekcje.
„Kanclerz i rząd zostali wybrani na całą kadencje i obywatele oczekują od nich, że wyborcze zobowiązania potraktują poważnie” – powiedziała Kramp-Karrenbauer.
W wywiadzie dla tygodnika ”Welt am Sonntag” dodała, ze wyklucza możliwość szybszego ubiegania się o funkcję kanclerza Niemiec.
Przewodnicząca CDU zwróciła także uwagę, ze partia powinna teraz pracować nad nową platformą polityki, a kandydatkę lub kandydata na kanclerza wskazać dopiero poźną jesienią 2020 r.
Niemieckie media już od miesięcy spekulowały, ze Angela Merkel może szybciej ustąpić ze stanowiska szefa rządu. Zgodnie z tym scenariuszem jej młodsi partnerzy z centro-lewicowej Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) mogą położyć kres „wielkiej koalicji” jeśli najbliższe wybory zakończą się ich porażka.
”Czasem rozmawiam z nią więcej niż z własnym mężem”- tak we wspomnianym już wywiadzie w ”Welt am Sonntag” relacje z Angela Merkel określiła przewodnicząca CDU, Annegret Kramp-Karrenbauer.
Dodała także, że ich relacje są dobre, ale Merkel nie była nigdy jej ”bliską przyjaciółka” ani ”dobroczyńcą”, ale raczej „‚towarzyszką podroży”.
Sprawdzianem dla partii maja być nadchodzące w tym miesiącu wybory do Parlamentu Europejskiego. Sondaże wyborcze przeprowadzone na wschodzie Niemiec pokazują, że kosztem CDU i SPD zyska przede wszystkim AfD, czyli ugrupowanie skrajnie prawicowe i antyimigracyjne.