Niemiecka policja ogłosiła wczoraj (20 września) wieczorem bezprecedensowy alarm dla 14 największych lotnisk w kraju. W terminalach natychmiast pojawiły się uzbrojone patrole antyterrorystyczne. Żadnego z lotnisk jednak nie zamknięto.
Porty lotnicze w całej Europie przeżywają okres największego ruchu w związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia. Tymczasem na lotnisku w Stuttgarcie pracownicy ochrony obsługujący system monitoringu zauważyli 4 zachowujące się podejrzanie osoby, które wyglądały tak, jakby prowadziły przygotowania do przeprowadzenia ataku terrorystycznego.
Szybka identyfikacja podejrzanych
Bardzo szybko zidentyfikowano dwóch z podejrzanej czwórki – byli to mieszkańcy Nadrenii Północnej-Westfalii, ojciec i syn. Jeden z nich znajdował się na policyjnej liście osób mających związki z radykalnymi islamistami. Dlatego chroniąca niemieckie lotniska Bundespolizei (Policja Federalna) wydała natychmiastową decyzję o ogłoszeniu alarmu. Najpierw w Stuttgarcie, a potem na 13 innych największych lotniskach w kraju, w tym w Berlinie, Monachium, Hamburgu i Frankfurcie nad Menem.
Dziennik „Bild” napisał, że podejrzenia śledczych wzbudziło także to, że jeden z rozpoznanych mężczyzn był widziany tydzień temu na lotnisku im. Charlesa De Gaulle’a w podparyskim Roissy. Także wtedy ochrona zauważyła, że mężczyzna prowadził skrupulatną obserwację sytuacji na lotnisku i pracy służb bezpieczeństwa. Robił także zdjęcia lotniska z samochodu na niemieckich numerach rejestracyjnych.
Maroko ostrzegło Europę
Jak podaje natomiast dziennik „Tagesspiegel”, niemieckie i francuskie służby specjalne otrzymały niedawno od marokańskich służb wywiadowczych ostrzeżenie na temat tego, że komórka terrorystyczna Państwa Islamskiego przygotowuje samobójczy zamach bombowy w jednym z miast na pograniczu Francji i Niemiec.
Marokańskie służby przekazały m.in. zapisy rozmów jakie podejrzani prowadzili na jednym z internetowych komunikatorów. Podano także europejskim służbom nazwiska czterech potencjalnych terrorystów. Dwa z nich pasują do osób zaobserwowanych w Stuttgarcie. Miasto to jest stolicą landu Badenia-Wirtembergia, który graniczy z Francją. Z kolei francuski Strasburg gdzie doszło 11 grudnia do zamachu terrorystycznego z użyciem broni palnej na jarmarku świątecznym, to miasto leżące niemal na samej granicy z Niemcami. Nie wiadomo jednak czy marokańskie ostrzeżenie przyszło po ataku w Strasburgu czy już po nim.
Niemcy nie zlekceważyli marokańskich ostrzeżeń
Francuska prasa ujawniła jednak, że rano 11 grudnia policja weszła w Strasburgu do domów kilku osób podejrzanych o związki z terrorystami, także do mieszkania Chérifa Chekatta, ale go tam nie zastała. Wieczorem tego samego dnia to właśnie Chekatt zabił na jarmarku świątecznym 5 osób (w tym obywatela Polski Bartosza Niedzielskiego) oraz ranił 11. Dwa dni później zamachowiec zginął w strzelaninie z policjantami podczas próby zatrzymania.
Niemieckie służby potraktowały marokański meldunek z bardzo dużą powagą. Dwa lata temu to właśnie marokańskie służby ostrzegały niemiecki wywiad przed Tunezyjczykiem Anisem Amrim, który 19 grudnia 2016 r. użył ciężarówki, aby zabić na jarmarku świątecznym w Berlinie 11 osób. Zamordował także wcześniej polskiego kierowcę TIR-a Łukasza Urbana, któremu ukradł pojazd użyty w czasie ataku.