Unijna dyrektywa o pracownikach delegowanych jest zdradą europejskiego ducha – oznajmił 23 sierpnia w Salzburgu prezydent Francji Emmanuel Macron. Jego trwająca do piątku podróż po centralnej i wschodniej Europie ma przekonać partnerów do zaostrzenia przepisów unijnych ws. praw delegowanych pracowników.
Przyjazd do Austrii jest pierwszym przystankiem Emmanuela Macrona w trzydniowej podróży, podczas której odwiedzi jeszcze Rumunię i Bułgarię. Na trasie prezydenta zabrakło jednak dwóch krajów Grupy Wyszehradzkiej – Polski i Węgier, jednych z głównych oponentów zmiany unijnych przepisów prawa pracy.
Zmiany w dyrektywie – straty dla Polaków?
Głównym tematem wczorajszego spotkania szefów rządów Austrii, Czech, Francji i Słowacji była nowelizacja dyrektywy z 1996 r.
Kluczową zmianą ma być wprowadzenie równego wynagrodzenia za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym państwie członkowskim UE zarabiałby za tę samą pracę tyle samo, co pracownik lokalny. Co więcej, oprócz przysługującej mu obecnie płacy minimalnej, otrzymałby dodatki urlopowe oraz premie, zgodnie z przepisami kraju. Ponadto, pracownik delegowany zostałby w całości objęty prawem kraju, w którym przebywa. Tam też odprowadzałby składki – czyli w przypadku Polaków, już nie do ZUS. Francja chce także wprowadzić ograniczenie czasowe delegowania do 12 miesięcy.
W 2016 r. do pracy za granicą na okres od jednego do trzech miesięcy wyjechało ponad pół mln Polaków (3 miejsce spośród państw członkowskich) jak podają dane Eurostatu. W wyniku wprowadzonych zmian, wiele pracowników może stracić pracę, a polskie przedsiębiorstwa nie będą już stanowić konkurencji dla zagranicznego pracodawcy.
Inne kraje też chcą nowelizacji
Prezydent Macron nie jest osamotniony w chęci zmiany przepisów. Rok temu rządy Austrii, Belgii, Holandii, Niemiec i Szwecji wysłały list do Komisji Europejskiej z propozycją nowelizowania dyrektywy z 1996 r., aby była ona zgodna z zasadą równego wynagrodzenia za jednakową pracę na tym samym stanowisku. Zwłaszcza Austria i Niemcy, które są krajami do których najchętniej przyjeżdżają pracownicy z Europy Wschodniej. Austria przyjmuje ich najwięcej (ok. 58 proc.). To właśnie te państwo jest jednym z największych sympatyków reformy, co środowiska europejskie uznają za bezpośrednią przyczynę udania się tam Macrona w pierwszej kolejności.
Środowe ustalenia
Macron potwierdził podczas wczorajszego spotkania, że zarówno Francja jaki i Austria mają takie same poglądy w tej kwestii, a unijna dyrektywa prowadzi obecnie do dumpingu socjalnego.
Kanclerz Austrii Christian Kern na konferencji prasowej przedstawicieli ogłosił, że na najbliższym, październikowym szczycie dojdzie do ostatecznego porozumienia w tej sprawie. Jego słowa potwierdził premier Słowacji Robert Fico: „Jesteśmy bardzo blisko osiągnięcia porozumienia, które powinno ostatecznie nastąpić w październiku b.r.”
„Dyrektywa o pracownikach delegowanych rozwiązuje podstawowy problem zatrudnienia poza granicami kraju, ale musimy także rozstrzygnąć kluczową kwestię, jaką są ogromne różnice w standardzie życia w poszczególnych częściach UE” – zaznaczył premier Czech Bohuslav Sobotka. „Jako Republika Czeska jesteśmy przygotowani na pracę z naszymi partnerami na poziomie technicznym nad tą dyrektywą, w celu przezwyciężenia obecnego podziału w UE” – dodał.
Następnym przystankiem prezydenta Macrona będzie Rumunia, gdzie w czwartek spotka się z prezydentem Klausem Iohannisem oraz premierem Mihai Tudose, a w piątek czeka go spotkanie w Bułgarii z prezydentem Rumenem Radewem, a także szefem rządu Bojko Borysowem.