Węgierski premier wolałby o tym zapomnieć – francuski tygodnik publikuje oryginał pisma sprzed 30 lat, w którym Orbán chwali społeczeństwo obywatelskie i prosi George’a Sorosa o stypendium.
Prawdziwego pecha ma węgierski premier Viktor Orbán, który przed wyborami parlamentarnymi 8 kwietnia dokłada starań, by nastraszyć wyborców wizją masowego napływu imigrantów z krajów muzułmańskich, jeśli w głosowaniu zwyciężą rywale rządzącego Fideszu. W ostatnich dniach media kolejno ujawniają fakty, które podważają wiarygodność jego propagandy. Najpierw okazało się, że rząd Fideszu za grube pieniądze sprzedawał prawo pobytu na Węgrzech (a więc w całej strefie Schengen) Syryjczykom podejrzanym o terroryzm. Teraz zaś francuski tygodnik publikuje pismo samego Orbána sprzed 30 lat, w którym lider Fideszu prosi George’a Sorosa o stypendium.
Time capsule opened. Viktor Orbán's motivation letter to the Soros Foundation, 1988. These were the times when his goal was the 'rebirth of civil society', not the ban of critical NGOs. pic.twitter.com/xWx5JuXeP1
— András Bíró-Nagy (@bironagyandras) March 31, 2018
Premier straszy opozycję: Znamy wasze nazwiska
W Wielki Piątek rano, występując w państwowym radiu Kossuth, węgierski premier posunął się do zawoalowanych gróźb wobec przeciwników politycznych, sugerując, że są oni płatnymi agentami wrogich sił i że władze znają ich tożsamość. „Na Węgrzech działa ok. 2 tysięcy osób, którym zapłacono za to, by w kampanii wyborczej doprowadziły do obalenia rządu i do powołania gabinetu sprzyjającego imigracji, który byłby do przyjęcia dla George’a Sorosa” – oświadczył. I dodał, że władze rozpracowały środowiska przeciwników: „Dokładnie wiemy, z imienia i nazwiska, kim jest większość tych ludzi i jakie działania podejmują w celu przekształcenia Węgier w kraj otwarty dla imigracji”.
Na tym Orbán zakończył. Nie sprecyzował, jakie środki władze w Budapeszcie zamierzają zastosować wobec „płatnych agentów Sorosa”, lecz w jego słowach kryła się wyraźna groźba.
Orbán powołuje się na Michnika i prosi o wsparcie
Ta wypowiedź wybrzmiała w piątek rano, a już tego samego dnia po południu francuski tygodnik „L’Express” opublikował na stronie internetowej oryginał listu motywacyjnego, który 30 grudnia 1988 r. Viktor Orbán skierował do tej samej, rzekomo złowrogiej fundacji Sorosa, prosząc o stypendium pozwalające mu pogłębiać w Oksfordzie wiedzę na temat społeczeństwa obywatelskiego.
Orbán, który pisał pracę magisterską o historii „Solidarności”, w liście do fundacji Sorosa odwołuje się do tekstu Adama Michnika „Nowy ewolucjonizm” z lat 70. Ten esej na temat budowy społeczeństwa obywatelskiego niezależnego od struktur komunistycznego państwa jest w Polsce mniej znany od innych pism Michnika, lecz na Węgrzech stał się swoistą biblią antykomunistycznej opozycji demokratycznej. „Mimo różnic w rozwoju sytuacji w Polsce i na Węgrzech – pisał Orbán w 1988 r. w liście do fundacji Sorosa – węgierskie ruchy obywatelskie w znacznym stopniu wcieliły w życie teorię nowego ewolucjonizmu”.
Soros – dawny dobroczyńca i sponsor, dzisiejszy wróg
Prośba została spełniona – fundacja Sorosa przyznała młodemu zdolnemu Węgrowi stypendium w wysokości 10 tys. dolarów. Orbán wyjechał do Anglii we wrześniu 1989 r. Miał tam pozostać dziewięć miesięcy, lecz upadek systemu komunistycznego na Węgrzech i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej skłonił go do wcześniejszego powrotu do Budapesztu w styczniu 1990 r.
Wraz z Gáborem Fodorem, kolegą z akademika, stanął na czele Związku Młodych Demokratów „Fidesz”, który wówczas był organizacją liberalną i proeuropejską. W latach 1988-90 Fidesz otrzymał od fundacji Sorosa wsparcie w wysokości 500 tys. dolarów.
Prawdziwy pech, że francuski tygodnik, publikując dokument sprzed 30 lat, zwrócił na to wszystko uwagę dokładnie w dniu, kiedy Viktor Orbán przypuścił w kampanii wyborczej kolejny atak na społeczeństwo obywatelskie i George’a Sorosa.
Artykuł opublikowany w ramach partnerstwa z Gazetą Wyborczą.