Media i opozycja potępiły postępowanie premier Sanny Marin po tym, jak mimo wcześniejszego kontaktu z zakażonym ministrem widziana była w sobotę w jednym z helsińskich klubów.
Premier Sanna Marin i inni członkowie rządu zostali objęci kwarantanną po tym, jak mieli kontakt z ministrem spraw zagranicznych Pekką Haavisto, u którego potwierdzono zakażenie koronawirusem.
Mimo tego Marin w sobotni wieczór sfotografowano w Butchers, jednym z klubów w Helsinkach, dokąd udała się z przyjaciółmi. Nie było to złamanie żadnych powszechnie obowiązujących w kraju przeciwepidemicznych restrykcji, ale osoby, które miały kontakt z zakażonymi, muszą poddać się kwarantannie.
Marin miała co prawda wykonany test na COVID-19, ale wynik negatywny otrzymała dopiero po wspomnianym wieczorze.
„Powinnam była wykazać się większą rozwagą”
Premier z początku odrzucała krytykę, tłumacząc, że przestrzegała wszystkich zasad, a informacja o obowiązku samoizolacji osób, które kontaktowały się z zakażonym ministrem, odczytała dopiero w niedzielny poranek. Natychmiast poddała się wówczas kwarantannie i testowi, który dał wynik negatywny.
Opozycja zarzuca premier nieodpowiedzialną postawę, wytykając jej, że nie zaczekała z wychodzeniem z domu na wynik testu. „Oczywiście (zachowanie Marin – red.) nie było sprytne – było nieodpowiedzialne”, oceniła Mia Laiho, posłanka opozycyjnej Partii Koalicji Narodowej (Kok) i członkini parlamentarnej komisji ds. zdrowia.
Koniec końców Marin przeprosiła jednak za niewystarczającą ostrożność. „Powinnam była wykazać się większą rozwagą i sprawdzać instrukcje, jakie dostaję”, przyznała. „Przepraszam, że tego w porę nie zrozumiałam”, dodała.
Kolejna afera z Sanną Marin
Zdaniem analityków afera z nieprzestrzeganiem kwarantanny odbije się na popularności fińskiej premier. „Chodzi bardziej o to, jak postrzegają tę sprawę ludzie i media, niż czy rzeczywiście naruszyła reguły”, stwierdził Göran Djupsund, emerytowany profesor politologii fińskiej Åbo Akademi, w rozmowie z publicznym nadawcą YLE. „Wyjście z domu było złą decyzją jej i jej doradców”, ocenił.
To już kolejna w ostatnich miesiącach afera, związana z życiem prywatnym Sanny Marin. W maju wyszło na jaw, że przez pewien czas wydawała 845 euro miesięcznie na przysługujące jej i jej rodzinie z racji pełnionej przez nią funkcji darmowych śniadań, od których nie był odprowadzany podatek. Służby miały zbadać, czy rzeczywiście usługa cateringowa dla premier i jej bliskich jest zwolniona z podatków.
Helsińska policja wykluczyła wówczas, by premier była oskarżona o jakiekolwiek przestępstwo i uściśliły, że dochodzenie ma po prostu wyjaśnić schematy nadużyć, jakich dopuszczają się urzędnicy.
„Nie wiedziałam, że były jakiekolwiek niejasności dotyczące usługi śniadaniowej”, wyjaśniła Marin na antenie YLE. Zastrzegła, że z przysługującego cateringu korzystali też jej poprzednicy, ale przyznała, że przepisy w tej kwestii wymagają rewizji i ewentualnej nowelizacji.
Premier nie może sobie pozwolić na dalszą utratę poparcia
Według ekspertów Sanna Marin nie może sobie pozwolić na dalszy spadek popularności, jeśli chce, aby kierowana przez nią Socjaldemokratyczna Partia Finlandii (SDP) powróciła na pierwsze miejsce w sondażach, utracone na początku roku na rzecz Partii Finów (PS), a następnie na rzecz Partii Koalicji Narodowej.
Następne wybory parlamentarne przewidziane są co prawda dopiero na 2023 r., ale złożony z aż pięciu partii i w związku z tym generalnie mało stabilny rząd Marin już kilkukrotnie był bliski upadku.