Sąd Najwyższy Hiszpanii wydał w czwartek 2 listopada zgodę na Europejski Nakaz Aresztowania (ENA) dla premiera Katalonii Carlesa Puigdemonta i jego czterech ministrów. Wcześniej tego dnia nie stawili się bowiem na przesłuchaniu w sądzie.
Prokurator oskarża byłych liderów niepodległościowych o zachęcanie mieszkańców Katalonii do „aktywnej rebelii” w celu doprowadzenia do secesji regionu. Przypomina, że katalońscy przywódcy ignorowali wszystkie decyzje sądownictwa, w tym zakaz organizowania referendum niepodległościowego 1 października.
Sześcioro parlamentarzystów z prezydium przed sądem
W ramach procedury sądowej, rozpoczętej po ogłoszeniu niepodległości Katalonii, przed sądem w Barcelonie stawiło się natomiast wczoraj sześcioro byłych członków prezydium regionalnego parlamentu. Na znak poparcia dla urzędników pod siedzibą regionalnego rządu Puigdemonta tysiące osób manifestowało wznosząc proniepodległościowe hasła.
Nakaz obejmuje – poza Carlesem Puigdemontem – czworo polityków z jego gabinetu: Antoniego Comina, Clarę Ponsati, Meritxell Serrat i Lluisa Puiga. Wszyscy oni są obecnie w Brukseli. Adwokat Puigdemonta zapowiedział, że jego klient będzie współpracował z hiszpańskimi i belgijskimi władzami.
Barcelona za rządem Puigdemonta
Tymczasem rada miejska Barcelony przyjęła w czwartkowym głosowaniu uchwałę uznającą odwołany przez Madryt gabinet Carlesa Puigdemonta za jedyny prawowity rząd Katalonii, a lokalny parlament – wybrany w głosowaniu w 2015 r. – „za jedynego prawowitego reprezentanta ludu Katalonii”.
We wczorajszym wystąpieniu wiceburmistrz Barcelony Gerardo Pisarello przyznał, że rząd Puigdemonta złamał prawo, ale jak podkreślił, nie stanowi to wystarczającego powodu, by Madryt odwoływał go z pełnionych funkcji (kataloński rząd złamał prawo podczas głosowań w dniach 6 i 7 października nad ustawami o referendum i tzw. Akcie Przejściowym).
Hiszpańscy komentatorzy zwracają uwagę na zmianę nastawienia burmistrz Barcelony Ady Colau i jej lewicowego ugrupowania Wspólna Barcelona wobec polityki rządu Puigdemonta. Dotychczas byli oni bowiem sceptycznie nastawieni do organizowania referendum niepodległościowego, które odbyło się 1 października i uczestniczyli w październikowych protestach poparcia dla jedności Hiszpanii.
Zarzuty dla byłych przywódców
W sobotę rano Madryt opublikował w internecie decyzję dotyczącą odwołania Puigdemonta, 12 ministrów jego gabinetu i ponad 130 wysokich rangą katalońskich urzędników. Równocześnie opublikowano daty przedterminowych wyborów parlamentarnych w Katalonii – odbędą się 21 grudnia.
W poniedziałek hiszpański prokurator generalny Jose Manuel Maza zapowiedział, że w związku z ogłoszeniem przez Katalonię niepodległości zamierza postawić byłym przywódcom tego regionu zarzuty. W czwartek prokuratura generalna Hiszpanii zwróciła się do Sądu Najwyższego w Madrycie o areszt tymczasowy dla ośmiu przedstawicieli zdymisjonowanych władz Katalonii, m.in. byłego wicepremiera regionu Oriola Junquerasa.