Belgijska policja zatrzymała mężczyznę, który miał przygotowywać się do przeprowadzenia ataku terrorystycznego na ambasadę Stanów Zjednoczonych w Brukseli. Jest nim 40-letni Belg, który jakiś czas temu przeszedł na islam. Nie jest jednak do końca pewne czy działał z pobudek dżihadystycznych.
Mężczyznę zatrzymano w ubiegłym tygodniu, ale dopiero teraz o tym poinformowano. Najpierw – w poniedziałek (24 czerwca) – ogólnie o tym, że doszło do zatrzymania, a dzień później o większej liczbie szczegółów.
40-latek obserwował ambasadę USA
Jak podała prokuratura, mężczyzna o inicjałach M.G. (nie podano jego pełnego imienia i nazwiska) jakiś czas temu przeszedł na islam i wykazywał oznaki radykalizacji. Zatrzymano go, ponieważ „rosło prawdopodobieństwo, że może przeprowadzić atak na ambasadę USA w Brukseli”. 40-latek od pewnego czasu prowadził nasiloną obserwację dyplomatycznego budynku oraz „prowadził inne przygotowania”. Nie podano jednak jakie, a więc nie wiadomo czy chciał podłożyć ładunek wybuchowy czy użyć broni palnej.
Sam zatrzymany odrzuca oskarżenia i przekonuje, że choć przeszedł na islam, to nie jest członkiem żadnej radykalnej organizacji oraz nie popiera terroryzmu. Takie oświadczenie wygłosił w poniedziałek przed sędzią śledczym, który jednak dał wiarę materiałowi dowodowemu zebranemu przez policją oraz prokuraturę i zadecydował o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego.
Jak jednak ustaliła agencja prasowa AFP, prokuratorzy, choć stawiają mężczyźnie zarzut przygotowań do ataku terrorystycznego, to jednak nie są do końca pewni czy mężczyzna naprawdę jest dżihadystą. Jak poinformowało źródło, na które powołuje się AFP, podejrzany „nie do końca pasuje do profilu dżihadysty stworzonego przez belgijskie służby specjalne”. Amerykańska ambasada w Brukseli odmówiła natomiast jakiegokolwiek skomentowania tej sprawy.
Belgijska policja nie lekceważy już żadnych doniesień
Belgijskie służby zareagowały zdecydowanie w przypadku mężczyzny, który miał szykować się do zaatakowania ambasady USA, ponieważ w poprzednich latach oskarżano je powszechnie o opieszałość i lekceważenie różnych sygnałów o możliwym zagrożeniu. To właśnie w brukselskiej dzielnicy Molenbeek działała komórka terrorystyczna Państwa Islamskiego, która odpowiada za zamachy w Paryżu z listopada 2015 r. (zginęło 130 osób) oraz za zamachy w Brukseli z marca 2016 r. (zginęły 32 osoby).
Od tamtego czasu doszło w Belgii także do kilku mniejszych ataków i incydentów o podłożu terrorystycznym. Do ostatniego z nich doszło 29 maja 2018 r., gdy inny obywatel Belgii, który przyjął islam, zastrzelił w Liège we wschodniej Belgii 3 osoby, w tym dwie policjantki.
Od stycznia ubiegłego roku w kraju obowiązuje 2. stopień zagrożenia terrorystycznego, co oznacza, że tak jest „mało prawdopodobny”. Wcześniej – od stycznia 2015 r. (po ataku na paryską redakcję satyrycznego tygodnika „Charlie Hebdo”) obowiązywał 3. stopień. Najwyższy – 4. stopień – wprowadzano dwukrotnie na krótko – po listopadowych zamachach w Paryżu z 2015 r. oraz po marcowych zamachach w Brukseli z 2016 r.