Z badania przeprowadzonego na zlecenie Parlamentu Europejskiego wynika, że we wszystkich państwach członkowskich zdecydowana większość obywateli chce, aby wypłata unijnych funduszy była warunkowana przestrzeganiem praworządności i zasad demokracji.
Badanie pokazało, że w całej Unii Europejskiej aż 77 proc. ankietowanych zgadza się ze stwierdzeniem, że fundusze unijne powinny być uzależnione od rządów prawa i poszanowania reguł praworządności, przy czym 36 proc. zgadza się z tym zdecydowanie, a 41 proc. „raczej się zgadza”.
Widać jednak wyraźnie, że jest w tej kwestii pewna różnica między państwami, które były niegdyś po zachodniej stronie „żelaznej kurtyny”, a tymi, które były po jej wschodniej stronie.
Te pierwsze stanowią bowiem zdecydowaną większość wśród krajów, w których odsetek osób popierających wiązanie unijnych funduszy z praworządnością jest powyżej średniej unijnej, a te drugie większość wśród tych, gdzie odsetek ten jest poniżej takiej średniej.
Cypryjczycy najmocniej za warunkowością
Najwięcej popiera takie rozwiązanie Cypryjczyków – ąz 89 proc. Na drugim miejscu są zaś Luksemburczycy, którzy popierają je w 86 proc. Trzecią lokatę zajmują zaś Austriacy – 83 proc. z nich jest za wiązaniem unijnych funduszy z praworządnością.
Ale jeśli brać pod uwagę tylko tych ankietowanych, który są „zdecydowanie za” warunkowaniem unijnych pieniędzy, to na pierwszym miejscu znajdzie się Luksemburg, gdzie takiej odpowiedzi udzieliło 54 proc. badanych. Więcej niż połowa badanych była „zdecydowanie za” także w Austrii i na Malcie – po 53 proc.
Z krajów postkomunistycznych powyżej unijnej średniej są tylko Rumuni (82 proc. za warunkowością) oraz Słoweńcy i Bułgarzy (po 78 proc. za warunkowością). Z kolei poniżej średniej są pozostałe państwa ze wschodniej części UE oraz Francja, Szwecja, Holandia, Dania oraz Belgia.
Czesi najmniej przekonani do mechanizmu warunkującego
Najmniej zwolenników wiązania unijnych funduszy z praworządnością jest w Czechach, choć i tam była to ponad połowa ankietowanych – łącznie 59 proc. (22 proc. „zdecydowanie za”, a 37 proc. „raczej za”). Na przedostatnim miejscu uplasowali się Litwini, Duńczycy i Belgowie – po 70 proc. za warunkowością, zaś na trzecim od końca Holendrzy – 71 proc.
Polacy, Węgrzy, Słowacy i Szwedzi znaleźli się zaś ex aequo na czwartym od końca miejscu z wynikiem 73 proc. W przypadku Węgier więcej było jednak popierających „zdecydowanie” – 36 proc. W Polsce takiej odpowiedzi udzieliło 33 proc. badanych. Szwedzi natomiast „zdecydowanie za” byli w 44 proc. Słowacy z kolei tylko w 25 proc.
W przypadku Polski przeciwników wiązania unijnych funduszy z praworządnością jest według powyższego badania jest tylko 16 proc. To nieco mniej niż na Węgrzech, gdzie jest ich 18 proc. Zdania w tej kwestii nie miało 12 proc. Polaków i 10 proc. Węgrów.
Polskie badanie dało odmienne wyniki
Wyniki unijnego sondażu (przeprowadził go w październiku Kantar) wyraźnie różnią się od tych, jakie wykazało opublikowane we wtorek (17 listopada) badanie United Survey dla RMF FM i „Dziennika Gazety Prawnej”. Pytanie sformułowano w nim jednak nieco inaczej.
W tym przypadku ankieterzy pytali czy Polska „powinna się sprzeciwić ustanowieniu w UE mechanizmu >>pieniądze za praworządność<<„. 46,1 proc. ankietowanych było zdania, że polskie władze powinny tego typu rozwiązanie odrzucić, przy czym 29,3 proc. było „zdecydowanie za”, zaś 16,8 proc. „raczej za”.
37,4 proc. opowiedziało się natomiast za tym, aby polskie władze nie sprzeciwiały się wprowadzenia mechanizmu warunkującego unijne fundusze kwestią praworządności, z czego 21,8 proc. było „zdecydowanie takiego zdania”, a 15,6 proc. „raczej tak uważało”. Mniej więcej co szósty badany – 16,6 proc. – nie umiał określić swojego zdania w tej sprawie.
Jeśli jednak ankietowani pytali konkretnie – czy Polska powinna zawetować unijny budżet, jeśli będzie tam wpisany mechanizm wstrzymujący wypłatę unijnych funduszy, jeśli będzie naruszana praworządność, to twierdząco odpowiadało aż 57,4 proc. ankietowanych, a przecząco tylko 19,5 proc. Aż 23,3 proc. nie miało w tej kwestii zdania.
Na wideoszczycie UE 15 minut rozmowy o budżecie
Kwestia warunkowania unijnych funduszy przestrzeganiem praworządności stała się na ostatnim etapie zatwierdzania nowych Wieloletnich Ram Finansowych UE na lata 2021-2027 oraz Funduszu Odbudowy Gospodarczej po pandemii COVID-19 główną kością niezgody.
Na przyjęty większością głosów podczas posiedzenia ministrów ds. europejskich mechanizm wiążący unijne fundusze z praworządnością nie chcą się zgodzić Polska i Węgry, a na grudniowym szczycie w Brukseli przywódcy państw członkowskich muszą już być jednomyślni.
Ponieważ wtedy zgodna będzie dotyczyć całego pakietu – WRF, Fundusz Odbudowy, mechanizm warunkowy – Warszawa i Węgry oficjalnie zapowiedziały już swoje weto. Podczas wczorajszej (19 listopada) wideokonferencji unijnych przywódców dyskusja o stanie negocjacji budżetowych zajęła kwadrans.
Z relacji unijnych dyplomatów wynika, że przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel oraz kanclerz sprawujących obecnie półroczną rotacyjną prezydencję Niemiec Angela Merkel podsumowali sytuację, zaś premierzy Polski i Węgier – Mateusz Morawiecki oraz Viktor Orbán krótko przypomnieli swoje stanowiska i swoje argumenty.
Czy Słowenia poprze Polskę i Węgry?
Po nich miał jeszcze głos zabrać premier Słowenii Janez Janša, który dwa dni temu rozesłał do szefów unijnych instytucji list, w którym zaproponował, aby w sprawie budżetu UE oraz mechanizmu kontroli praworządności powrócić do ustaleń unijnego szczytu z lipca.
Janez Janša także jest przeciwnikiem wiązania unijnych funduszy z praworządnością, ale Słowenia nie grozi w tej sprawie wetem wobec całych WRF na lata 2021-2027. Charles Michel nie dopuścił jednak podczas wideokonferencji do szerszej dyskusji na ten temat, ponieważ wczorajsza wideokonferencja miała służyć głównie omówieniu postępów w walcie z pandemią COVID-19.