Z prognozy struktury źródeł pozyskiwania energii w poszczególnych krajach UE za dziesięć lat wynika, że w 2030 r. Polska będzie dysponować najmocniej zanieczyszczoną energią w całej Unii Europejskiej, wskazuje Ember. Co na tej podstawie można powiedzieć o kierunku i tempie polskiej transformacji energetycznej?
Analiza Krajowych Planów dla Energii i Klimatu (NECP) przeprowadzona przez Ember pokazuje, że Polska znajduje się wśród siedmiu krajów UE najbardziej opóźnionych w realizacji planu dekarbonizacji energii elektrycznej do 2030 r. Oprócz nas w tej grupie znajdują się Belgia, Bułgaria, Czechy, Niemcy, Włochy i Rumunia.
Badanie Ember objęło takie czynniki, jak stopień uzależnienia danego państwa od paliw kopalnych, intensywność emisji CO2 na 1 KWh energii elektrycznej, a także udział odnawialnych źródeł energii w strukturze energetycznej danego kraju.
Polska najbardziej uzależniona od węgla spośród państw UE?
Z analizy wynika, że do 2030 r. Polska będzie najbardziej uzależnionym od węgla (i generalnie paliw kopalnych) krajem UE, ze znacznym marginesem w kontekście produkcji energii elektrycznej. Przewiduje się, że za 10 lat ponad połowa energii elektrycznej w Polsce będzie wytwarzana z węgla, a prawie 70 proc. łącznie z paliw kopalnych.
Krajem o drugim najwyższym odsetku przewidywanej produkcji energii z węgla są Czechy, jednak i tam wykorzystanie węgla w energetyce będzie stanowić dwie trzecie tej wartości w Polsce. W trzeciej Bułgarii z węgla będzie pochodziło nieco ponad 30 proc. energii.
Drugim państwem o największym po Polsce przewidywanym wykorzystaniu paliw kopalnych do produkcji energii jest Belgia z wynikiem na poziomie ok. 58 proc. energii pochodzącej ze źródeł kopalnych. Tam jednak głównym surowcem ma być gaz. Podobnie sytuacja przedstawia się we Włoszech. Najniższy odsetek wykorzystania paliw kopalnych prognozowany jest w Danii i Szwecji (poniżej 5 proc.).
W 2030 r. Polska będzie odpowiadać za ponad 40 proc. pozostałej produkcji energii elektrycznej z węgla w UE – nieco więcej niż Niemcy. Pozostałe ok. 20 proc. to produkcja w Czechach, Bułgarii, Rumunii i nieznaczny procent w pozostałych krajach Wspólnoty.
W konsekwencji do 2030 r. Polska ma dysponować najbardziej zanieczyszczoną siecią elektryczną w UE, ze wskaźnikiem emisji CO2 na poziomie 566 g/KWh. W drugich Czechach wskaźnik ten wyniesie – 425 g CO2/Kwh. W Bułgarii – 365 g CO2/KWh, w Niemczech 248 g CO2/KWh, a w Belgii 229 g CO2/KWh. „Najczystszą” energetykę będą miały Szwecja i Dania – ok. 14 g CO2/KWh.
Wykorzystanie OZE przez Polskę będzie poniżej średniej unijnej
Poziom wykorzystania odnawialnej energii elektrycznej w Polsce w nadchodzącym dziesięcioleciu będzie poniżej średniej w UE. Dwa lata temu udział OZE w zużyciu energii elektrycznej w naszym kraju wynosił nieco ponad 10 proc. Oczekuje się, że za dziesięć lat poziom ten będzie trzykrotnie wyższy, ale i tak znacznie mniej niż u unijnych „prymusów”.
Także poziom wykorzystania energii wiatrowej i słonecznej w Polsce do 2030 r. będzie znajdować się znacznie poniżej średniej dla UE. Planowane wykorzystanie energii wiatrowej i słonecznej w koszyku energetycznym na 2030 r. jest o połowę niższe od średniej UE oraz niższe od osiągniętego na dzień dzisiejszy poziomu wykorzystania przez wiodące kraje Wspólnoty.
Polska ma odpowiadać za ok. 22 proc. emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, prawie najwięcej spośród wszystkich państw unijnej „27” w 2030 r. Nasz kraj wyprzedzą tylko Niemcy – ze szkodliwymi emisjami na poziomie 30 proc.
„Uzależnienie Polski od węgla blokuje transformację energii elektrycznej w UE. Kraj ten jest na dobrej drodze, aby do 2030 r. dysponować najbardziej zanieczyszczoną energią elektryczną w UE, odpowiadając tym samym za prawie jedną czwartą wszystkich emisji w sektorze energetycznym we Wspólnocie”, twierdzi Charles Moore, lider europejskiego programu Ember.
„Jeśli polski rząd nie zmieni kierunku działań, konsekwencją będzie najbardziej kosztowna energia elektryczna w Europie”, uważa Moore.
Jakie są konkluzje dotyczące polskich planów transformacji?
„Polska startowała z bardzo wysokiego poziomu wykorzystania węgla w energetyce i powoli będzie schodziła z tego poziomu, jednak nie na tyle szybko, by opuścić pierwszą trójkę w zestawieniu państw o najwyższym wykorzystaniu paliw kopalnych”, zwraca uwagę w rozmowie z EURACTIV.pl Wojciech Jakóbik redaktor naczelny portalu BiznesAlert. Ekspert przestrzega, aby nie wyciągać z badań Ember pochopnych wniosków, co do polskiej transformacji energetycznej.
„Każdy kraj ma własne problemy w kwestii emisji dwutlenku węgla”, podkreśla ekspert, przypominając, że w badaniu Ember na pierwszym miejscu pod względem emisji w sektorze energetycznym w perspektywie 2030 r. znalazły się Niemcy, Polska zaś uplasowała się na drugim miejscu. „To jednak Niemcy znajdują się obecnie w „awangardzie energetycznej”, o której mówiono już w latach 70. ubiegłego wieku. W Polsce ta dyskusja zaczęła się dużo później”, zaznacza.
„Stąd bierze się różnica w intensywności emisji CO2 w przypadku poszczególnych krajów”, wyjaśnia Wojciech Jakóbik. „Intensywność emisji dwutlenku węgla w 2030 r. według Ember ma sięgnąć 566 g/KWh. Jeśli jednak zwrócimy uwagę na plany polityki energetycznej Polski, to duży spadek tej wartości ma przypaść dopiero na następną dekadę, czyli na lata 30. – nawet do 350 g/KWh, m.in. dzięki energetyce jądrowej”, mówi nasz rozmówca.
Energia jądrowa kluczem do odejścia Polski od węgla?
Jak wskazuje Wojciech Jakóbik, okres, jaki wzięli pod uwagę analitycy Ember w swoim badaniu jest wyjątkowo niekorzystny dla Polski, gdyż rzeczywiście w 2030 r. nasz kraj będzie niechlubnym liderem wykorzystania węgla do produkcji energii. „Nie jest to jednak nic zaskakującego. Pozytywną nowością jest za to polski plan transformacji, zakładający skokowy spadek emisji CO2 dzięki energetyce jądrowej”.
„Dla porównania Niemcy odrzucają energetykę jądrową jako sposób transformacji”, zauważa redaktor BiznesAlert. „Może się jednak okazać, że energia jądrowa pozwoli Polsce na odejście od paliw kopalnych szybciej niż Niemcom, którzy nadal muszą w dużym stopniu wykorzystywać węgiel i gaz do zabezpieczania odnawialnych źródeł energii, gdyż nie chcą używać do tego energii pochodzącej z atomu”, przekonuje ekspert.