Kilkadziesiąt osób, głównie kobiety i dzieci, rozbiło namioty na placu Syntagma w centrum Aten, tuż obok budynku parlamentu. Część z nich rozpoczęła strajk głodowy. Domagają się umożliwienia im podróży do innych krajów członkowskich UE, przede wszystkim do Niemiec. Chcą w ten sposób połączyć się z innymi członkami ich rodzin.
„Nasze więzy rodzinne są silniejsze od waszych nielegalnych umów” – transparent takiej właśnie treści rozciągnięto pomiędzy namiotami na placu Syntagma. Protestujący Syryjczycy nawiązują w ten sposób do informacji jakie pojawiły się w maju w niemieckiej prasie. Dziennikarze sieci RedaktionsNetzwerk Deutschland napisali, że Berlin i Ateny zawarły tajne porozumienie o ograniczeniu liczby azylantów, jacy mogą trafiać z Grecji do Niemiec. Podobne informacje pojawiły się w prasie greckiej.
Niemcy zaprzeczają tajnej umowie
Niemiecki minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere zaprzeczył wówczas tym doniesieniom, a spowolnienie procesu przyjmowania uchodźców tłumaczył kłopotami logistyczni i organizacyjnymi po obu stronach. W tym przypadku przekazywania azylantów z Grecji do Niemiec nie chodzi o nadzorowany przez Komisję Europejską programu obowiązkowych relokacji, ale o inne zjawisko – przepisy umożliwiające łączenie rodzin. W myśl niemieckiego prawa osoby, które otrzymały status uchodźcy, mają prawo sprowadzić swoich małżonków oraz dzieci. Jeśli azyl otrzymała osoba nieletnia, do Niemiec mogą trafić jej rodzice i rodzeństwo.
Syryjscy uchodźcy w Grecji skarżą się jednak, że na podróż do Niemiec i spotkanie z członkami swoich rodzin czekają już bardzo długo. Pochodząca z Syrii matka pięciorga dzieci Dalal Rashou opowiadała korespondentowi agencji Reutera, że nie widziała swojego męża oraz najstarszego syna od roku i dziewięciu miesięcy. „Płaczę każdego dnia z tego powodu” – żaliła się. Inni wskazywali, że czekają nawet dwa lata.
Ateny: Zwiększyliśmy liczbę rozpatrzonych wniosków
Grecki minister ds. migracji Yannis Mouzalas tłumaczył, że problem wynika ze zbyt dużej liczby wniosków o łączenie rodzin. „W kwestii łączenia rodzin udało nam się w bieżącym roku przeprowadzić o 27 proc. więcej takich procedur niż w poprzednim roku. Nie rozumiem oskarżeń o to, że celowo wszystko spowalniamy, a nawet zawieramy z naszymi partnerami jakieś tajne porozumienia na ten temat” – mówił.
Problem ma jeszcze inne podłoże. Niemieckie urzędy nie każdemu uciekinierowi z Syrii czy Iraku przyznają bowiem status uchodźcy. Część z nich otrzymuje tzw. ochronę uzupełniającą. To status prawny uzgodniony w innych międzynarodowych umowach. W większości kwestii nie różni się od statusu uchodźcy, ale istnieje kilka rozbieżności. Osoba objęta ochroną uzupełniającą nie może aż tak łatwo sprowadzić członków swojej rodziny. W przypadku Niemiec, osoby, które otrzymały ochronę uzupełniającą po 17 marca 2016 r., muszą odczekać dwa lata (a więc do 16 marca 2018 r.) zanim będą mogły w ogóle złożyć wniosek ws. łączenia rodzin. Kwestia łączenia rodzin była jednym z tematów niemieckiej kampanii wyborczej i stanowi punkt rozbieżny w toczących się właśnie koalicyjnych negocjacjach.
Tysiące uchodźców w Grecji
Od początku 2015 r. na teren Grecji przybyło z Turcji ponad milion uchodźców i migrantów. Większość z nich planowała ruszyć dalej – głównie do Niemiec i Szwecji. Gdy jednak położone na tzw. migracyjnych szlaku bałkańskim państwa zaczęły jedno po drugim zamykać swoje granice, w Grecji utknęło około 60 tys. osób, głównie Syryjczyków, Irakijczyków i Afgańczyków. Po zawarciu w marcu 2016 r. umowy między UE a Turcją o readmisji nielegalnych imigrantów, liczba osób przeprawiających się z tureckiego wybrzeża na greckie wyspy spadła bardzo gwałtownie. Od początku 2017 r. do Grecji przybyło tylko nieco ponad 148 tys. nowych osób.
Liczba ta jednak zaczęła w ostatnich miesiącach wyraźnie rosnąć. Średnio każdego wrześniowego dnia do Grecji docierało z Turcji 214 osób, podczas gdy w sierpniu było to średnio 156 osób, w lipcu 87 osób, a w marcu tylko 56 osób. Dane takie przedstawiło greckie Ministerstwo Migracji.
Najwięcej nowych przybyszów to według UNHCR właśnie kobiety i dzieci, które liczą na to, że dołączą do swoich mężów w Niemczech czy Szwecji. Wnioski o azyl wolą składać już na terenie UE, a nie w Turcji. Tymczasem ośrodki dla uchodźców na greckich wyspach na Morzu Egejskim są już poważnie przepełnione. W niektórych z nich przebywa trzykrotnie więcej osób niż jest przewidzianych miejsc. Dlatego rząd Grecji negocjuje z władzami lokalnymi na wyspach, aby część uchodźców mogła spędzić zimę (a więc okres po zakończeniu sezonu turystycznego) w niektórych ośrodkach wczasowych lub w hotelach.