Szef KE jest przeciw karaniu ograniczeniem funduszy UE, choć Martin Schulz, który niebawem może zostać wicekanclerzem Niemiec, grozi, że jego kraj zmniejszy wpłaty do budżetu UE, jeśli unijne pieniądze miałyby trafiać do państw członkowskich nieprzyjmujących uchodźców. Jean-Claude Juncker opowiada się jednak przeciwko takim konsekwencjom w stosunku do krajów odmawiających udziału w programie relokacji.
Już w maju Komisja Europejska ma przedstawić projekt nowych wieloletnich ram finansowych. Wiadomo, że z powodu Brexitu będzie w nowym budżecie mniej pieniędzy, a także, że większe środki zostaną skierowane na radzenie sobie z kryzysem migracyjnym. Nie wiadomo jednak, o ile mniej pieniędzy trafi w związku z tym na politykę spójności, z której w największym stopniu korzysta Polska.
„Uważam, że wykorzystywanie sankcji budżetowych przeciwko krajom sprzeciwiającym się [przyjmowaniu uchodźców] jest z założenia złym środkiem” – oświadczył cytowany w mediach Jean-Claude Juncker w wywiadzie, który w tym tygodniu ma się pojawić na antenie belgijskiego nadawcy radiowo-telewizyjnego RTBF.
Schulz grozi mniejszymi wpłatami od Niemiec
Były Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, szef niemieckiej SPD Martin Schulz oświadczył natomiast w wywiadzie opublikowanym w piątkowym wydaniu Bilda, że Niemcy nie mogą po prostu nadal [w następnych wieloletnich ramach finansowych UE] wpłacać do budżetu dotychczasowych kwot, jeśli kraje wykorzystujące te fundusze, takie jak Węgry czy Polska, nie przyczynią się do przyjęcia uchodźców.
Mimo zakończenia programu relokacji, w grudniu KE zdecydowała się zaskarżyć Polskę, Czechy i Węgry do Trybunału Sprawiedliwości UE z powodu odmowy przyjęcia uchodźców, którzy już znaleźli się w Europie i pozostają na terenie państw członkowskich południa UE (przede wszystkim we Włoszech, Grecji i na Malcie). Na rozstrzygnięcie w tej sprawie trzeba będzie poczekać kilkanaście miesięcy.
We wrześniu 2015 r. państwa członkowskie zadecydowały, że w ciągu dwóch lat (do 26 września zeszłego roku) rozdzielą między siebie do 120 tys. uchodźców. Polska zobowiązała się wtedy przyjąć przypadające na nią ok. 7 tys. osób, ale ostatecznie nie przyjęła ani jednej.
Ostatecznie jednak relokacja objęła jedynie nieco ponad 32 tys. osób, a zaskarżenia przed Trybunał Sprawiedliwości UE uniknęły te państwa, które zdecydowały się przyjąć choćby niewielką liczbę uchodźców.
Ludzie wciąż toną w Morzu Śródziemnym
Tymczasem tylko w sobotę (6 stycznia) na Morzu Śródziemnym zginęło co najmniej 25 migrantów. Jak podał rzecznik tamtejszej straży przybrzeżnej, u wybrzeży Libii zatonęła łódź przewożąca do 150 osób; 84 z nich uratowały włoskie służby.
Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) podała w piątek, że w zeszłym roku do Europy z Afryki Północnej dotarło drogą morską 171 635 migrantów i uchodźców, czyli o 53 proc. mniej niż rok wcześniej. Podczas przeprawy przez Morze Śródziemne – według wstępnych danych tej organizacji – zginęło w zeszłym roku 3 116 osób.