Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro przypomniał wczoraj, że weto jest mechanizmem wielokrotnie stosowanym w unijnych negocjacjach i zachęcał polski rząd do jego podtrzymania. Przekonywał także, że Polska broni UE w jej traktatowym kształcie, a on i inni politycy PiS są unijnymi patriotami.
Odnosząc się do negocjacji ws. wieloletniego budżetu UE, Funduszu Odbudowy oraz mechanizmu praworządności i groźby polskiego weta wobec tych projektów lider Solidarnej Polski podkreślił na środowej (25 listopada) konferencji prasowej, że w negocjacjach z UE nie można być “miękiszonem”.
Nie potrzebujemy zgody Berlina na użycie weta
“Warto robić to, co robili przywódcy Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i wielu innych państw wtedy, kiedy uznawali, że propozycje przedstawiane przez Komisję Europejską naruszają, bądź uderzają w ich interesy” – powiedział Zbigniew Ziobro. “Polska nie jest gorsza od innych. Nie musimy się prosić o zgodę Berlina na użycie weta, kiedy nasze interesy są zagrożone” – podkreślił. Zapewnił także, że poparcie dla weta wobec budżetu UE nie jest rozgrywaniem partyjnych interesów, ale dbałością o interesy Polski, o suwerenność kraju i polską konstytucję.
To my bronimy UE
“To my bronimy Unii Europejskiej. Bronimy jej przed zamachem na Traktat o UE, czyli próbą wzmocnienia władzy Brukseli kosztem państw narodowych” – argumentował. Według ministra tego zamachu usiłuje dokonać prezydencja niemiecka proponując rozwiązanie “w sposób oczywisty” sprzeczny z unijnymi traktatami. “Traktaty wyraźnie mówią, że oceny praworządności i oceny mogą być przeprowadzane tylko na podstawie artykułu 7. Tychże traktatów z zachowaniem jednomyślności państw” – uważa Ziobro.
Propozycję wprowadzenia mechanizmu praworządności nazwał „zamachem na traktaty”, których broni właśnie polski rząd. “Można trochę żartobliwie powiedzieć, choć temat jest bardzo poważny, że to my jesteśmy patriotami Unii Europejskiej w tym sensie w jakim ona dziś funkcjonuje, bo bronimy jej przed zamachem prawnym przeprowadzanym w sposób nielegalny, prowadzącym do zmiany jej struktury, jej istoty, ograniczenia władzy państw narodowych i ogromnego wzmocnienia władzy Brukseli” – powiedział lider Solidarnej Polski.
Zwrócił przy tym uwagę, że gwarantowane przez unijne traktaty prawo do wypłat ze wspólnego budżetu, próbuje się dziś zmienić rozporządzeniem, które jest prawem niższego rzędu, uzależniającym te wypłaty od praworządności. “To tak jakby polską konstytucję zmieniać ustawą. Nie można zmieniać traktatów rozporządzeniem” – podkreślił minister Ziobro.
Polacy chcą weta
Przywołując wyniki sondaży minister Ziobro przekonywał ponadto, że Polacy popierają stanowisko rządu w sprawie weta. “Polacy w swojej większości są bardziej roztropni i odważni, niż lewicowo-liberalne elity, które suflują im, że użycie weta jest czymś złym i obrona Polski przed mechanizmem „niepraworządnym” pod pretekstem praworządności jest też czymś złym” – oświadczył prezes Solidarnej Polski.
Co z tym “miękiszonem”?
W czasie środowej konferencji prasowej minister Ziobro przypomniał m.in., że w czasie lipcowego szczytu użyciem weta groził premier Holandii, a i on sam “namawiał” szefa polskiego rządu do zastosowania tego instrumentu. “I nikt nie zarzucał premierowi Holandii, by tego nie robił, bo to oznacza rozpad Unii czy utratę poważania dla Holandii” – zauważył.
“W negocjacjach z Unią Europejską nie można być, za przeproszeniem, `miękiszonem`. Trzeba być twardym. Polski premier ma dbać o interesy Polski” – oświadczył szef resortu sprawiedliwości. “Stoimy w perspektywie kolejnej fazy negocjacji i warto być konsekwentnym. Warto brać przykład z innych państw, które uważały, że propozycje Komisji Europejskiej uderzają w ich interesy i nie bały się wetować różnych propozycji” – przekonywał Ziobro.
Jego wypowiedź, a zwłaszcza mało dotychczas znane określenie “miękiszon” i adresat tego neologizmu, wzbudziła duże zainteresowanie.
Reakcja Morawieckiego
“Nasze negocjacje prowadzimy w sposób jednoznaczny, kategoryczny, zasadniczy i twardy” – zapewnił natomiast premier Mateusz Morawiecki, który za negocjacje odpowiada w czasie wczorajszej konferencji prasowej. “Zachęcam do sięgnięcia do mojego wystąpienia w Sejmie, gdzie podawałem wiele racji i przykładów, powiedziałem, w jaki sposób zamierzamy prowadzić proces negocjacyjny” – dodał.
Przyznał jednak, że obawia się, „że to rozporządzenie będzie swojego rodzaju pałką polityczną”. “To mocne sformułowanie, ale nie obawiam się go powtórzyć” – oświadczył szef rządu. W odpowiedzi na pytania dziennikarzy zapewnił także, że współpracę z ministrem sprawiedliwości wyobraża sobie „znakomicie tak jak do tej pory”.
Solidarna obrona Ziobry
Tymczasem wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta wyjaśniał wieczorem w TVN24, że „miękiszon”, to “osoba, która nie negocjuje twardo”. Zapewniał też, że słowa jego zwierzchnika nie były skierowane do szefa polskiego rządu. “Żądają od Polski, by padła na kolana przed Brukselą. Ten komunikat był skierowany do przedstawicieli opozycji” – stwierdził Kaleta, chwaląc premiera Morawieckiego za „postawienie bardzo twardych warunków”.
“Myślę, że pan minister Ziobro zwrócił uwagę na fakt, pod którym każdy może się podpisać. Mianowicie, że (…) w negocjacjach zazwyczaj stanowisko powinno być sztywne, konsekwentne, tak aby móc wypracować kompromis” – powiedział w TVN24 senator PiS Jan Maria Jackowski. Zastrzegł jednak, że temat określenia “miękiszon” nie będzie się odnosił, bo uznał je za “licentia poetica pana ministra Ziobry”. Dodał, że na bok odłożyłby „wszelkie konotacje i analizy tych słów i to, kogo one dotyczyły, kto kim jest w tych negocjacjach” i podkreślił, że ze środową wypowiedzią szefa resortu sprawiedliwości “co do zasady” się zgadza.