Po ogłoszeniu decyzji o wyjściu Wlk. Brytanii z Unii Europejskiej, pozostali członkowie Unii rozpoczęli wyścig o przejęcie europejskich siedzib korporacji dotychczas będących w Londynie. Skromniejsza, ale nie mniej zażarta walka toczy się także o przejęcie siedzib unijnych agencji, za które do tej pory odpowiadało Zjednoczone Królestwo.
Mimo że oficjalnie negocjacje wyjścia Wlk. Brytanii z Unii Europejskiej rozpoczną się dopiero 29 marca, to już teraz można odczuć tego efekty. Część wielkich korporacji, które do tej pory właśnie w Londynie miało swoje europejskie siedziby, już się przeniosło, bądź też rozważa przeprowadzkę do któregoś z pozostałych państw członkowskich, jak np. do Francji, Irlandii, Luksemburga bądź Niemiec.
>> Czytaj więcej o walce o korporacje
Spadek po Brexicie
W stolicy Wlk. Brytanii mają jednak także siedzibę dwie agencje unijne: Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) oraz Europejska Agencja Leków (EMA). I tak, jak korporacje teoretycznie mogą podjąć decyzję o pozostaniu w Londynie, tak te dwie agencje na pewno będą musiały się przenieść.
>> Czytaj więcej o agencjach
EBA i EMA regulują dwa duże sektory unijnej gospodarki: odpowiednio, bankowy i farmaceutyczny. Z tego powodu wiele z państw członkowskich jest zainteresowanych ich przejęciem: by zapewnić właśnie sobie większy wpływ na same agencje – oraz na firmy i lobbystów, dla których EBA i EMA są popularnym celem.
Bardzo wiele państw unijnych jest zainteresowanych EBA: starają się o nie zarówno duże państwa, jak Francja, Niemcy i Włochy, ale także Luksemburg, Szwecja oraz Polska, jak również kilka mniejszych krajów. Oficjalnie KE odmawia dyskusji na temat przyszłości agencji położonych w Wlk. Brytanii do czasu formalnego rozpoczęcia negocjacji Brexitu.
Rumunia wchodzi do gry
Z kolei w przypadku EMA, grupa państw walczących o kontrolę nad tą agencją jest mniejsza. O agencje zabiegają Skandynawowie z Danii i Szwecji, Irlandczycy oraz Hiszpanie i Włosi. Wczoraj (22 marca) zaś o dołączeniu do wyścigu poinformowała Rumunia.
„W przeciwieństwie do innych państw [zabiegających o ulokowanie u nich po Brexicie EMA] w Rumunii dziesięć lat po akcesji nie ma swojej siedziby żadna z unijnych agencji” – podkreślała wiceminister ds. europejskich w rumuńskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych Ana Birchall. Dodała także, że rumuński rząd przyjął już odpowiednie memorandum w tej sprawie.
„To będzie trudny wyścig, ale jesteśmy na to gotowi” – stwierdziła Birchall.