Ryszard Czarnecki straci dziś stanowisko wiceszefa PE? Wszystko na to wskazuje, choć europoseł PiS broni się jak może, to w wyniku dzisiejszego głosowania przestanie być wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego. W ocenie szefa polskiej dyplomacji Jacka Czaputowicza odwołanie Czarneckiego byłoby jednak “niedobrą decyzją”.
Zgodnie z regulaminem PE podejmuje decyzje ws. odwołania jednego z wiceprzewodniczących większością dwóch trzecich oddanych głosów. Frakcje, które wystąpiły z wnioskiem o odwołanie Ryszarda Czarneckiego, mają taką większość. Europarlamentarzyści uzgodnili już, że poprą innego europosła z PiS, którego frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) wskaże na to stanowisko.
Czaputowicz: PE powinien zapewniać wolność słowa
W ocenie szefa polskiej dyplomacji odwołanie Czarneckiego będzie „niedobrą decyzją”. Jacek Czaputowicz podkreślił, że w PE powinna być zapewniona wolność słowa. “Jeżeli on [Czarnecki] przestanie być wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, to będzie niedobra decyzja, spowodowana uwarunkowaniami politycznymi” – powiedział szef MSZ w TVN24. Jego zdaniem inni politycy również używają dosadnego języka w ferworze politycznych dyskusji. “Można znaleźć wypowiedzi innych wiceprzewodniczących” – zapewnił. “Wolność słowa powinna być zapewniona i w tym wypadku Ryszard Czarnecki – moim zdaniem – ma rację” – dodał Czaputowicz.
Mailowo-ulotkowa akcja Czarneckiego: To impeachment i niebezpieczny precedens
Sam Czarnecki nazwał swoje usunięcie „impeachmentem” i w mailu do europarlamentarzystów uznał to za „niebezpieczny precedens”. Podtrzymał swoje twierdzenie, że nie porównał Róży Thun do szmalcowników, a także oskarżył PE o cenzurowanie wypowiedzi i mieszanie w wewnętrzne sprawy państwa członkowskiego UE.
O mailowej akcji polskiego europosła poinformowała redakcja POLITICO, która otrzymała mail rozsyłany przez Czarneckiego od jednego z brytyjskich deputowanych. „Podczas najbliższej sesji plenarnej odbędzie się głosowanie nad moim `impeachmentem`. Stworzy to bardzo niebezpieczny precedens, który powinien budzić niepokój wszystkich posłów” – napisał Czarnecki.
Ponadto – pod tytułem: „Dzisiaj to ja. Jutro możesz być ty!” – Czarnecki rozesłał wśród europosłów ulotkę z wezwaniem do głosowania przeciw albo wstrzymania się od głosu. Wezwał przy tym europarlamentarzystów, by w podobnym trybie do oskarżeń przeciw niemu, odnieśli się do wystąpień szefa parlamentarnej grupy liberałów, Guya Verhofstadta, ponieważ – jak argumentował – „obraża on całe społeczeństwa i narody w przemówieniach w izbie plenarnej”, stosując „kłamstwa i hipokryzję”. „Albo wszyscy eurodeputowani spotkają się z taką cenzurą za swoje słowa, albo nikt” – napisał.
W PE już wcześniej była kłótnia o polskiego europosła
Mimo że głosowanie nad odwołaniem Czarneckiego ze stanowiska wiceszefa PE zaplanowano na dziś, to do kłótni w tej kwestii doszło już podczas inauguracji tej sesji. Zainicjowało ją pytanie europosłanki PiS Jadwigi Wiśniewskiej dotyczące kary dla Verhofstadta.
„Chciałabym zapytać, kiedy prezydium PE odniesie się do haniebnych wypowiedzi pana (Guya) Verhofstadta, które padły tutaj w tym parlamencie? To niebywała sytuacja. Chcecie państwo oceniać wypowiedzi posłów wygłoszone poza PE. Na podstawie którego artykułu regulaminu PE?” – spytała Wiśniewska.
Tym pytaniem sprowokowała wypowiedzi wielu europarlamentarzystów większości frakcji politycznych w PE, a także szefa PE Antonio Tajaniego. Ten ostatni wyjaśniał zasady stosowania art. 21 regulaminu, który dotyczy trybu, w jakim PE może odwołać jednego ze swoich wiceprzewodniczących. „To nie jest sankcja, która może być nałożona lub nie przez przewodniczącego” – wyjaśniał, podkreślając, że decyzję w tej sprawie podejmuje Konferencja Przewodniczących.
Przewodniczący największej w PE frakcji – Europejskiej Partii Ludowej (EPL) – Manfred Weber podkreślał, że nikt nie kwestionuje swobody wypowiedzi, ale chodzi o wiceprzewodniczącego PE, od którego “oczekuje się godnego sprawowania urzędu”. Tymczasem – argumentował – “ten wiceprzewodniczący pozwala sobie na niemożliwe do przyjęcia porównania z nazistami”.
Wiceprzewodniczący frakcji socjalistycznej Udo Bullmann zwrócił uwagę, że nie ma mowy o cenzurowaniu czy ocenianiu wypowiedzi europosłów, ale o godność PE. „Europejska integracja narodziła się w wyniku odrzucenia wojny i narodowego socjalizmu. To jest spuścizna, która nas obowiązuje. Tego rodzaju porównania do nazistów są przekroczeniem czerwonej linii” – argumentował. Współprzewodniczący Zielonych Philippe Lamberts uznał natomiast, że nie można akceptować ataków osobistych ani poniżania kogokolwiek. „Zwalczam PiS, zwalczam skrajną prawicę – przyznał – ale szanuję wszystkich”. “Wszyscy w PE mają godność, która musi być szanowana. Tej godności atakować nie wolno” – oświadczył Lamberts.