Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker uważa, że członkostwo w Europejskiej Partii Ludowej (EPL) węgierskiej partii rządzącej Fidesz, kierowanej przez Viktora Orbána, „stanowi problem”.
Przybywając do Parlamentu Europejskiego w czwartek (6 września), Juncker został poproszony przez włoskich dziennikarzy, o komentarz odnośnie dalszego członkostwa Fideszu w centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPL).
Juncker odpowiedział: „Tak, dla mnie jest to problem”.
„Frans o tym wie” – powiedział Juncker, odnosząc się do swojego współpracownika z Komisji Europejskiej, wiceprzewodniczącego Fransa Timmermansa, który w imieniu KE od dawna prowadzi sprawę praworządności na Węgrzech, a także w Polsce i Rumunii.
Orban pod ścianą
Juncker, który przywitał w przeszłości Orbana mówiąc: „Nadchodzi dyktator”, był w drodze na spotkanie przewodniczących Parlamentu Europejskiego, gdzie uzgodniono, że węgierski premier będzie mógł wypowiedzieć się przed ważną debatą w przyszłym tygodniu, dotyczącą ewentualnego sankcjonowania Węgier za naruszenie rządów prawa. Premierowi Węgier zostanie przyznane siedem minut czasu na wystąpienie.
Europosłowie będą głosować nad sprawozdaniem we wtorek (11 września) podczas sesji plenarnej w Strasburgu, w którym wezwano do potencjalnego pozbawienia Węgier prawa głosu w Radzie UE.
Tak zwane postępowanie na mocy art. 7 zostało wszczęte tylko raz, przeciwko Polsce w grudniu 2017 r. Na początku tego roku Komisja Europejska postanowiła rozpocząć postępowanie prawne po tym, jak władze UE zdecydowały, że odpowiedź polskiego rządu jest niewystarczająca.
Postępowanie w ramach artykułu 7 nie może być jednostronnie prowadzone tylko przez Parlament. Jeżeli sprawozdanie poseł do Parlamentu Europejskiego, Judith Sargentini, otrzyma wystarczające poparcie, to od Rady UE zależeć będzie rozpoczęcie własnego śledztwa w sprawie domniemanego naruszenia przez Węgry wartości UE.
Warszawa uratuje Budapeszt?
Węgierski rząd wielokrotnie mówił, że zawetuje każdą próbę pozbawienia Polski prawa głosu. Decyzja taka wymagałaby jednomyślności w Radzie UE i prawdopodobne jest, że Polska odwzajemni się, jeśli Węgry znajdą się w podobnej sytuacji.
Aby uchwalić taki wniosek potrzeba poparcia większości posłów w Parlamencie Europejskim i co najmniej dwóch trzecich oddanych głosów, co oznacza, że trudno jest przewidzieć, jaki będzie wynik.
Sposób, w jaki zagłosują członkowie EPL, będzie dokładnie obserwowany i może ukazać, czy zdanie Junckera jest podzielane przez resztę jego grupy politycznej.
Lider EPL, Manfred Weber, który w tym tygodniu potwierdził swoją kandydaturę na sukcesję po Junckerze na stanowisku przewodniczącego Komisji Europejskiej, powiedział, że nie będzie „uprzywilejowanego traktowania w kwestiach podstawowych wartości”.
Głosowanie w przyszłym tygodniu może dać członkom EPL do myślenia przed nadchodzącym szczytem grupy w Salzburgu jeszcze w tym miesiącu i, co ważniejsze, przed kongresem w Helsinkach w listopadzie, gdzie wyłonią kandydata na przewodniczącego Komisji.