Co najmniej 46 osób zginęło na północno-wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych po tym jak przekształcony w sztorm huragan Ida wywołał gwałtowne powodzie m.in. w Nowym Jorku i w New Jersey.
Przyczyną powodzi były przede wszystkim niezwykle ulewne deszcze. W ciągu zaledwie jednej godziny w okolicy nowojorskiego Central Parku spadło na 80 mm deszczu na centymetr kwadratowy. To rekord w historii pomiarów w Nowym Jorku. Poprzedni padł zresztą rok temu w czasie huraganu Henri.
W Nowym Jorku i New Jersey gwałtownie gromadząca się na ulicach woda wlewała się z impetem do tuneli metra tworząc widowiskowe wodospady na schodach. Ulicami płynęły rwące rzeki, a w niżej położonych miejscach tworzyły się „jeziora”.
Ludzie tonęli we własnych mieszkaniach
Taka powódź w Nowym Jorku to śmiertelne zagrożenie, bo wiele barów, punktów usługowych, a nawet mieszkań znajduje się w suterenach, a więc poniżej poziomu ulicy. W gwałtownie zalewanych pomieszczeniach utonęło aż 11 osób. Były to najczęściej małe dzieci albo osoby starsze, które nie zdołały na czas uciec.
Jak zwróciła potem uwagę demokratyczna kongreswoman z Nowego Jorku Alexandria Ocasio-Cortez, to tragedii doszło w głównie w budynkach, które nie powinny być przeznaczone do celów mieszkalnych, bo nie spełniały norm i nie były poddawane odpowiednim kontrolom.
„Ludzie wynajmują takie miejsca, bo na inne ich nie stać. W tej powodzi najbardziej ucierpieli przedstawiciele klasy robotniczej, imigranci, ludzie najbiedniejsi” – mówiła Ocasio-Cortez. „Mieliśmy do czynienia z historycznym zjawiskiem pogodowym” – mówił natomiast burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio.
Nie wszyscy posłuchali ostrzeżeń
Dla stanów Nowy Jork i New Jersey ogłoszono już wcześniej stan wyjątkowy, a służby meteorologiczne ostrzegały przed zagrożeniem, ale część osób ich nie posłuchała i nie schroniła się na wyższych piętrach budynków.
Sztorm Ida, zanim bowiem dotarł do północno-wschodniej części USA, w ostatnią niedzielę (29 sierpnia) jeszcze jako potężniejszy huragan czwartek kategorii, uderzył w Zatokę Meksykańską, m.in. w stany Teksas, Luizjana i Floryda, a potem zaczął się przemieszczać w stronę Nowego Jorku, New Jersey i Pensylwanii. Na południowym-wschodzie USA doszło też do tornad.
Biden obiecuje pomoc
Do poważnych zniszczeń doszło na całej trasie Idy, ale o ile na południu czynił je głównie porywisty wiatr, o tyle na północy była to już rwąca woda. W Nowym Jorku strażacy musieli ewakuować 900 osób, a ponad 500 samochodów zostało zatopionych na ulicach. Stanęło też 17 pociągów metra.
„Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z błyskawicznymi powodziami na taką skalę w Nowym Jorku i okolicach. To są skutki globalnego ocieplenia. To ono przynosi tak gwałtowne zjawiska pogodowe” – mówiła nowojorska gubernator Kathy Hochul.
Władzom stanowym i lokalnym pomoc z budżetu federalnego obiecał już prezydent Joe Biden. „Moje przesłanie do poszkodowanych brzmi – przejdziemy przez to razem, kraj Wam pomoże” – mówił. Dziś udał się też do Luizjany, aby na własne oczy zobaczyć zniszczenia spowodowane przez huragan.