W 2021 r. moce produkcyjne elektrowni węglowych spadły, ale nie na tyle, by zrealizować cele klimatyczne, wynika z raportu Global Energy Monitor. Według prognoz, do 2030 r. największą moc elektrowni węglowych spośród krajów OECD będą mieć: Polska, USA, Japonia, Turcja, Niemcy, Korea Południowa i Australia.
Europa kryzysów oczami lewicy. DEBATA Z LESZKIEM MILLEREM
Światowe moce produkcyjne elektrowni węglowych w budowie zmniejszyły się w 2021 r. o 13 proc. Łącznie z 525 do poziomu 457 gigawatów. Liczba krajów, które planują takie inwestycje spadła z 41 do 34.
Chiny liderem. Europa redukuje węglowe moce
Z raportu wynika, że w 2021 r. 27 państw członkowskich Unii Europejskiej wycofało z eksploatacji 12,9 GW – najwięcej w Niemczech (5,8 GW), Hiszpanii (1,7 GW) i Portugalii (1,9 GW), która w listopadzie ubiegłego roku uwolniła się całkowicie od węgla.
Jednocześnie, w tym samym roku odnotowano wzrost mocy operacyjnej netto w elektrowniach węglowych o 18,2 GW – ze względu na spowolnienie procesu wyłączania kolejnych jednostek węglowych i wzroście popytu po pandemii.
W skali globalnej ponad połowa (56 proc.) z 45 GW nowo uruchomionych mocy przypadła Chinom. Poza Chinami globalny portfel węglowy skurczył się czwarty rok z rzędu, choć działo się to w wolniejszym tempie niż w 2020 r.
Choć Chiny (wraz z Koreą Południową oraz Japonią a także krajami należącymi do G20) zadeklarowały zakończenie finansowania nowych elektrowni węglowych za granicą, nadal zajmują pozycję lidera pod względem budowy nowych elektrowni węglowych w kraju, produkując z nich więcej mocy niż reszta świata razem wzięta.
Autorzy raportu wskazują, że wśród krajów należących do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), największe moce energetyczne pochodzące z węgla do 2030 r. mogą osiągnąć Stany Zjednoczone, Japonia, Turcja, Niemcy, Korea Południowa, Polska oraz Australia.
Polska została też wymieniona jako jeden z sześciu krajów, rozważających nowe inwestycje w energetykę węglową, mimo ostrzeżeń naukowców i ekspertów.
IPCC ostrzega
Przypomnijmy, że według opublikowanego w kwietniu raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) ludzkość nie ma już budżetu węglowego, który pozwoliłby na emisje dwutlenku węgla nie skutkujące przekroczeniem średniego wzrostu temperatury powyżej 1,5 stopnia Celsjusza w stosunku do epoki przedindustrialnej.
IPCC wyliczył, że zużycie węgla musi spaść o 75 proc. do 2030 r. (z poziomu z 2019 r.), aby udało nam się sprostać celom klimatycznym porozumienia paryskiego.
Obecnie – jak wynika z Global Energy Monitor – na świecie funkcjonuje ponad 2,4 tys. elektrowni węglowych w 79 krajach, generując łącznie niemal 2100 GW mocy. 170 z nich nie jest objętych ostatecznym terminem wycofania lub celem neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla, ale to wciąż zbyt mało, by zapewnić realizację celu ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5°C.
Więcej informacji: