Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku uznał, że władze większych niemieckich miast mogą wprowadzać zakazy wjazdu w rejon śródmiejski dla starszych samochodów z silnikiem Diesla. Może to dotyczyć nawet 12 mln aut w Niemczech. Część z nich może w związku z tym zostać sprowadzona do krajów sąsiednich, w tym Polski.
Sąd w Lipsku oddalił apelację wniesioną przez władze landów Badenia-Wirtembergia i Nadrenia Północna-Westfalia. Zaskarżyły one zakaz wprowadzony przez miasta Stuttgart i Düsseldorf, które postanowiły zabronić wjazdu do centrum samochodom z silnikami Diesla, które nie spełniają wygórowanej normy emisji spalin Euro 6. To norma obowiązująca dopiero od 2015 r., więc auta wyprodukowane w latach wcześniejszych rzadko spełniałyby ów wymóg.
Wyrok jest bezprecedensowy i może wywołać falę podobnych zakazów wydawanych przez kolejne europejskie miasta. Skargę dwóch landów wsparł rząd federalny w Berlinie, który obawia się o przyszłość niemieckiej branży motoryzacyjnej. Już kilka minut po ogłoszeniu decyzji lipskiego sądu akcje koncernów samochodowych notowanych na giełdzie we Frankfurcie mocno spadły. Sytuacja niemieckiej branży jest już trudna od dłuższego czasu. Przyczyniła się do tego głównie tzw. afera Dieselgate, czyli liczne przypadki fałszowania m.in. przez koncern Volkswagen oprogramowania komputerów pokładowych niektórych modeli samochodów tak, aby udało się oszukać testy określające poziom emisji toksycznych substancji.
Sędziowie Federalnego Sądu Administracyjnego uznali, że władze miast mogą w lokalnych regulacjach zawrzeć kwestię prawa do poruszania się po określonych dzielnicach samochodami z silnikami wysokoprężnymi. Nie są zatem do tego potrzebne regulacje na poziomie federalnym, ani żadna decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
12 mln pojazdów do wymiany?
Sprawa może nabrać dużego tempa. Już w 70 niemieckich miastach stwierdzono wielokrotnie przekroczone unijne normy emisji szkodliwych tlenków azotu. Emitowane przez samochody z silnikiem Diesla spaliny zawierają m.in. właśnie tę substancję, która może powodować problemy z układem oddechowym. Szacuje się, że ponad 12 z 15 mln zarejestrowanych w Niemczech samochodów z silnikami wysokoprężnymi może nie spełniać normy Euro 6.
Wprowadzane przez niemieckie miasta zakazy dla diesli spowodują dalsze odsuwanie się konsumentów od tej technologii. Jeszcze w 2015 r. 48 proc. aut w Niemczech miało wysokoprężne silniki. W 2017 r. było to już tylko 39 proc. Część kierowców może zechcieć odsprzedać swoje pojazdy nabywcom w sąsiednich krajach, w których nie ma planów wprowadzenia podobnych przepisów, na przykład w Polsce. Polska należy obecnie do największych rynków zbytu dla używanych niemieckich samochodów.
Rząd po stronie właścicieli diesli
Niemiecki rząd nie składa jednak broni. Kanclerz Angela Merkel poinformowała, że jej gabinet pracuje już nad projektem ustawy dopuszczającej ruch starszych diesli w centrach miast w uzasadnionych, np. awaryjnych przypadkach. W zamian, aby nie wchodzić w konflikt z władzami miejskimi, rząd federalnych chce wesprzeć rozwój zeroemisyjnego transportu miejskiego.
Tymczasem kolejne koncerny motoryzacyjne na świecie ogłaszają plany wycofania się z produkcji pojazdów z silnikami wysokoprężnymi. Jak poinformował „Financial Times” Fiat Chrysler ma zamiar ogłosić niebawem czteroletni plan całkowitej rezygnacji z diesli. W ubiegłym roku podobne decyzje ogłosiły już Toyota i Porsche.