Afroamerykanie w USA mają gorszy dostęp do edukacji, pracy i służby zdrowia. Często znajdują się w gorszej sytuacji materialnej. A na południu kraju – „najdalszych peryferiach Stanów Zjednoczonych” – do nieszczęść należy dodać wielokrotnie przekraczające normy narażenie na zachorowanie na raka z powodu bliskości zakładów chemicznych.
Nazwa „Cancer Alley” – Aleja Raka – nie jest przypadkowa. Parafia cywilna* (jednostka administracyjna) im. Jana Chrzciciela w stanie Luizjana na południu USA ma najwyższy wskaźnik zgonów przypadających na jednego mieszkańca w porównaniu ze wszystkimi parafiami w Stanach Zjednoczonych. Obejmuje 85-milowy odcinek rzeki Missisipi, wyłożony rafineriami ropy naftowej. Wokół niego znajduje się ponad 150 fabryk.
Agencja Ochrony Środowiska: Szkodliwe normy wielokrotnie przekroczone
Określenie „Cancer Alley” związane jest z miejscowymi zakładami emitującymi chloropren, który stanowi główny składnik neoprenu. Chloropren jest według Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem substancją przypuszczalnie rakotwórczą dla ludzi. Obecnie właścicielem jednego z największych zakładów jest japońska firma Denka – jedyna fabryka produkująca ten związek chemiczny w USA.
Obszar bezpośrednio przylegający do fabryki w parafii św. Jana Chrzciciela został uznany przez Agencję Ochrony Środowiska (EPA) za miejsce, w którym prawdopodobieństwo zachorowania na raka z powodu zanieczyszczenia powietrza przekracza 700 razy średnią krajową.
„Pojęcie Cancer Alley powstało w późnoreganowskiej Ameryce, gdy na lewicy budziła się świadomość ekologiczna. Jest to pojęcie kolokwialne, mające głównie podłoże społeczne. W dolnej części rzeki Missisipi, zaczęto stwierdzać wyższą niż średnia amerykańska zachorowalność na nowotwory i inne poważne choroby jak cukrzyca czy zaburzenia układu krążeniowego”, podkreśla w rozmowie z EURACTIV.pl amerykanista Radosław Korzycki.
Badania EPA wykazały, że poziom chloroprenu regularnie przekraczał 0,2 mikrograma na metr sześcienny klasyfikowany przez agencję jako poziom dopuszczalny.
ONZ apeluje o przestrzeganie praw człowieka
2 marca 2021 r. eksperci ONZ ds. praw człowieka zauważyli problem, wyrażając obawy dotyczące dalszej industrializacji, tzw. Alei Raka. Podkreślili fakt, że rozwój kompleksów petrochemicznych jest formą rasizmu środowiskowego.
Jak zaznaczyli eksperci ONZ, „ta forma rasizmu stwarza poważne i nieproporcjonalne zagrożenia dla korzystania z szeregu praw człowieka przysługujących jej mieszkańcom, w większości pochodzenia afroamerykańskiego, w tym z prawa do równości i niedyskryminacji, prawa do życia, prawa do zdrowia, prawa do odpowiedniego standardu życia i praw kulturalnych”.
„Afroamerykańscy potomkowie ludzi zniewolonych, uprawiających kiedyś w tych regionach ziemię, są dziś głównymi ofiarami śmiertelnego zanieczyszczenia środowiska, spowodowanego przez zakłady petrochemiczne w ich sąsiedztwie”, dodali eksperci. „Wzywamy Stany Zjednoczone do uznania i zapłacenia odszkodowań za stulecia krzywd potomków Afroamerykanów zakorzenionych w niewolnictwie i kolonializmie”.
Połowa mieszkańców „Cancer Alley” to Afroamerykanie
Termin „rasizm środowiskowy” został ukuty w Stanach Zjednoczonych w 1982 r. przez afroamerykańskiego przywódcę praw obywatelskich Benjamina Chavisa. Dr Robert Bullard, nazywany ojcem sprawiedliwości środowiskowej, stwierdził, że „rasa jest ważniejsza niż status społeczno-ekonomiczny w przewidywaniu lokalizacji komercyjnych zakładów utylizacji niebezpiecznych odpadów”.
Według danych spisu ludności Newark, miasto liczące około 280 tys. mieszkańców, jest zamieszkałe w 50 proc. przez Afroamerykanów, w 36 proc. przez Latynosów i w 26 proc. przez osoby rasy białej, a populacja najbliższego sąsiedztwa zakładu jest w ponad 90 proc. czarnoskóra.
Obecnie roczny dochód na mieszkańca wynosi 20,6 tys. dolarów. Jedna czwarta populacji żyje w ubóstwie – dwukrotnie więcej niż średnia krajowa. Ponadto, badając 11 fabryk w sąsiedniej parafii św. Jakuba, naukowcy odkryli, że firmy znajdujące się w jej obrębie, zatrudniały tylko od 4,9 proc. do 19,4 proc. Afroamerykanów, co jest skrajnie niskim wynikiem w porównaniu z całą populacją miejscowości.
„Luizjana jest jednym z trzech najbiedniejszych stanów Ameryki. Tu mieszkańcy mówią Thank God for West Virginia, bo dzięki temu nie są ostatni. Jednak kluczowa jest struktura rasowa obu stanów. Stara populacja Afroamerykanów w USA wynosi około 13-14 proc. W Cancer Alley stanowią połowę”, podkreśla Korzycki.
„Strukturalny rasizm sprawia, że mają oni mniejszy dostęp do edukacji, pracy, służby zdrowia. To są najdalsze peryferia Ameryki, w których panuje naprawdę skrajna bieda. Właściwie historia CancerAlley to USA w pigułce, jeżeli chodzi o kondycję Afroamerykanów w całych Stanach Zjednoczonych”, dodaje ekspert.
Klimat i środowisko w centrum zainteresowań nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych
W styczniu b.r. prezydent USA Joe Biden, podpisując zarządzenie dotyczące klimatu i sprawiedliwości środowiskowej, zapowiedział że zagadnienia te znajdą się w centrum działań jego administracji.
Biden już w pierwszych godzinach swojego urzędowania podpisał rozporządzenie o powrocie USA do paryskiego porozumienia klimatycznego z 2015 r. Joe Biden – zgodnie z zapowiedzią z kampanii wyborczej – odwrócił decyzję Donalda Trumpa z 2017 r.
Z kolei wraz z końcem stycznia Biden podpisał pakiet rozporządzeń wykonawczych, mających na celu przeciwdziałanie zmianom klimatycznym. Do 2050 r. gospodarka amerykańska ma być zeroemisyjna. W trakcie dnia klimatu – jak określono 27 stycznia w Białym Domu – Biden podkreślił, że „już zbyt długo czekano” na odważniejsze działania, mające przeciwdziałać kryzysowi klimatycznemu, który nazwał „egzystencjonalnym zagrożeniem”. „Gdy myślę o zmianach klimatycznych, to odpowiedzią są miejsca pracy”, podkreślił.
Decyzją Bidena zmiany klimatyczne zostały uznane za priorytet bezpieczeństwa narodowego. Prezydent podpisał rozporządzenia wykonawcze, na mocy których walka z kryzysem klimatycznym, ograniczenie wydobycia paliw kopalnych oraz rozwój alternatywnych źródeł energii mają stać się jednym z fundamentalnych elementów polityki administracji USA. Do 2050 r. gospodarka amerykańska ma być zeroemisyjna.
W tym duchu idą pierwsze decyzje. Przywódca USA zarządził m.in. wstrzymanie dzierżaw terenów federalnych pod wydobycie ropy lub gazu, oceniając że administracja jego poprzednika faworyzowała „wielkie firmy naftowe zamiast amerykańskich pracowników”. W kolejnych miesiącach spodziewane są kolejne rozporządzenia.
A już 22 kwietnia prezydent Stanów Zjednoczonych zorganizuje szczyt z udziałem światowych przywódców. Z uwagi na epidemię koronawirusa prawdopodobnie w formie wideokonferencji. Spotkanie będzie okazją na omówienie postępów wysiłków na rzecz ochrony klimatu przed zaplanowaną na listopad w Wielkiej Brytanii konferencją klimatyczną – COP 26.
„Jeżeli Joe Biden wróci na ścieżkę Baracka Obamy zmiana jest możliwa. Na początku roku John Kerry został pełnomocnikiem ds. klimatu i będzie koordynować sytuację na tle międzynarodowym. Jednak obecnie, przez COVID, sytuacja jest ekstraordynaryjna i zdecydowanie nie wystarczy jedna kadencja prezydenta. Biden musi sobie poradzić z pandemią – to też jest wyzwaniem, szczególnie jeżeli chodzi o Afroamerykanów”, konkluduje nasz rozmówca.
Jak wynika z badań APM Research Lab wśród mieszkańców USA mających latynoskie lub afroamerykańskie korzenie, śmiertelność z powodu COVID-19 jest dwukrotnie większa niż u białych i azjatyckich obywateli USA.
—
*parafia cywilna – jednostka administracyjna używana w części krajów anglosaskich; w Luizjanie używa się również określenia civil parish dla odróżnienia od katolickich jednostek podziału