Władze Grenlandii chcą rozwiązać za jednym zamachem kilka problemów: pozbyć się nadmiaru słodkiej wody z topniejących lodowców; sprzedać ją do krajów, które borykają się z suszą i wesprzeć swój budżet.
O rządowych planach opowiedział w wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Tagesspiegel” minister ds. przemysłu i energii w lokalnym rządzie Grenlandii Jess Svane. Wyspa jest m.in. w kwestii polityki zagranicznej czy obronnej zależna od Danii, ale posiada szeroką autonomię w kwestiach wewnętrznych, np. gospodarowania zasobami wodnymi.
Wody na Grenlandii jest jak lodu
Grenlandzkie władze planują wydać w najbliższym czasie 16 koncesji na gromadzenie i późniejszą odsprzedaż wody pochodzącej z roztapiających się lodowców. Już teraz takie koncesje otrzymało 9 mniejszych firm, ale nowe zezwolenia mają obejmować działalność na o wiele większą skalę.
Lodowce na Grenlandii topią się w szybkim tempie. Jak wyliczono pod koniec ubiegłego roku w magazynie „Nature” od 1992 r. ubyło już 3,8 bln ton lodu. Globalny poziom mórz i oceanów podniósł się z tego powodu o ok. 1 cm.
Teraz nadprogramowa grenlandzka woda mogłaby trafić do krajów, które mają jej deficyt. „Są kraje, dla których ten produkt będzie na wagę złota. Chcemy dzielić się naszą wodą z resztą świata. Jednym z efektów zmian klimatycznych będzie rosnący deficyt wody na świecie” – powiedział minister Svane w rozmowie z „Tagesspiegel”.
Mowa więc o sprzedaży wody na dużą skalę. Dotychczasowe koncesje obejmują natomiast pozyskiwanie i sprzedaż wody w o wiele mniejszych ilościach. Jedną z korzystających z takiej koncesji firm jest duńska spółka Inland Ice założona przez Thomasa Vildersbolla. Sprzedaje ona lodowcową grenlandzką wodę jako wykwintną wodę pitną w eleganckich szklanych butelkach przeznaczoną np. dla modnych restauracji.
Pomysł na większą niezależność od Kopenhagi
Zanim jednak ruszy owo pozyskiwanie wody z topniejących lodowców na wielką skalę, rząd Grenlandii przeprowadzi analizę na temat poziomu zasobów wodnych i zapotrzebowania na wodę w grenlandzkiej gospodarce. Sprzedane mają zostać jedynie nadwyżki.
Minister Svane przyznał w rozmowie z niemieckimi dziennikarzami, że pomysł na sprzedaż wody nie jest całkiem nowy i rozważany był w grenlandzkim rządzie od 2018 r. Chodzi nie tylko o dodatkowy zarobek dla państwowego budżetu, ale także o rozwinięcie kolejnej gałęzi grenlandzkiej gospodarki, co ma pozwolić jeszcze mocniej uniezależnić się ekonomicznie od Danii.
Na razie główną gałęzią gospodarki Grenlandii jest rybołówstwo. Wyspa wciąż w dużej mierze jest zależna od dotacji finansowych z Danii, które otrzymuje w zamian za zrzeczenie się pełnej niezależności. Roczna duńska dotacja w wysokości 500 mln euro stanowi dziś ponad 1/3 łącznych dochodów budżetowych Grenlandii.
Afryka kupi grenlandzką wodę?
Sprzedaż wody może się okazać bardzo zyskowna. Pomysły na jej import z terenów polarnych pojawiały się m.in. w Republice Południowej Afryki. W 2018 r. z wielką suszą borykał się bowiem Kapsztad. Niewiele wówczas brakował do poziomu, w którym w tym liczącym 4,1 mln mieszkańców mieście zabrakłoby całkowicie wody pitnej.
Rząd RPA rozważał wówczas ściągnięcie z Antarktydy wielkiej góry lodowej, zacumowanie jej w okolicy wybrzeży Kapsztadu i doprowadzenie pozyskiwanej w wyniku topienia się lodu słodkiej wody specjalnym rurociągiem do miasta. Pomysł jednak zarzucono, ponieważ sytuacja pogodowa się poprawiła, spadł wreszcie ulewny deszcz i udało się w prostszy sposób napełnić zbiorniki.
Gdyby jednak istniała wówczas oferta zakupu wody z Grenlandii, to jeśli okazałoby się to opłacalne (Grenlandia jest częścią Arktyki, a więc leży po przeciwnej stronie globu ziemskiego niż Antarktyda i RPA) władze Kapsztadu mogłyby się na takie rozwiązanie w razie potrzeby zdecydować.