To pierwszy taki przypadek w historii Francji, gdy państwo może zostać pociągnięte do odpowiedzialności za niewystarczające działania na rzecz walki z zanieczyszczonym powietrzem. Przyczyną pozwu są problemy z oddychaniem. W grę wchodzi odszkodowanie w wysokości 160 tys. euro.
Sprawa będzie toczyć się w sądzie administracyjnym w znajdującym się na wschód od Paryża Montreuil. Jeśli sąd uzna odpowiedzialność państwa, będzie to przełomowy wyrok, który może ośmielić inne osoby do podjęcia drogi sądowej.
Śmiertelne zanieczyszczenie
Matka i córka (pragną zachować anonimowość) cierpią na przewlekłe problemy z oddychaniem. Ich codziennością są powracające choroby, jak zapalenie oskrzeli czy nasilające się ataki astmy. W konsekwencji kobieta notowała częste przestoje w pracy, a jej życie stało się – jak twierdzi – koszmarem. Kobiety mieszkały wówczas w Saint-Ouen, na przedmieściach Paryża, w miejscu znajdującym się w pobliżu autostrady oraz otaczającego stolicę bulwaru peryferyjnego. Od tego czasu przeprowadziły się do Orleanu w środkowej Francji, a ich problemy zdrowotne częściowo ustąpiły.
Reprezentujący kobiety prawnik zwrócił się do sądu o uznanie „odpowiedzialności państwa” za brak wdrażania „planu ochrony atmosfery” w regionie paryskim. Wyrok zapadnie 18 czerwca. Zanieczyszczenie powietrza jest we Francji odpowiedzialne za 48 tys. zgonów rocznie. Francja zalicza się do sześciu państw UE, które w maju 2018 r. pozwała Komisja Europejska za przekroczenie dozwolonych wartości dwutlenków azotu i siarki. Pozwanym krajom grożą ogromne kary. Wprawdzie Francja należy do państw animujących pozostałych partnerów z UE do podjęcia odważnych działań na rzecz walki z klimatem, jednak na własnym podwórku także zmaga się z zanieczyszczeniami – zwłaszcza w dużych miastach i obszarach poprzemysłowych.
Winna Francja
Dziś kobiety domagają się 160 tys. euro zadośćuczynienia za poniesione szkody, za które odpowiedzialne jest – ich zdaniem – państwo. Prawnik pokrzywdzonych, François Lafforgue, podkreśla brak wprowadzenia skutecznego rozwiązania, które mogłoby przyczynić się do poprawy powietrza zarówno w długiej perspektywie, jak i podczas kryzysowych momentów, jak ten z grudnia 2016 r., gdy złe powietrze było obecne nad francuską stolicą przez ponad miesiąc.
Prawnik skrytykował prefekturę za ponadtygodniową zwłokę za podjęcie jakichkolwiek działań, np. wprowadzenia zakazu użycia drewna do dogrzewania. Ponadto Lafforgue zwraca uwagę, że Francja naruszyła prawo unijne w związku z powtarzającymi się przekroczeniami dopuszczalnych norm jakości powietrza. Rada Stanu już w 2017 r. wezwała rząd do podjęcia szybkich działań, aby położyć kres przekroczeniom norm, jednak po dwóch latach limity wciąż nie są przestrzegane w wielu miastach Francji.
„Prywatny wybór”
Wywołane do tablicy francuskie Ministerstwo Przemiany Ekologicznej i Solidarnej twierdzi, że „państwo podjęło wszelkie niezbędne środki, w granicach swoich możliwości w celu zmniejszenia zanieczyszczeń poniżej wartości granicznych, zgodnie z europejskimi normami”. Z kolei prefektura nie poczuwa się do winy, utrzymując, że szkody zdrowotne są „bezpośrednią i wyłączną konsekwencją osobistego wyboru”. Otóż, kobieta znając swoje kruche zdrowie nie powinna zamieszkać w regionie paryskim, mając świadomość potencjalnych konsekwencji.
Z danych organizacji Airparif, monitorującej jakość powietrza w regionie paryskim, wynika, że około 10 milionów mieszkańców jest narażonych na zbyt wysoki poziom pyłów zawieszonych PM 2,5. Od wyroku zaplanowanego na 18 czerwca dużo zależy. Jeśli sąd przychyli się do argumentów strony wnioskującej, może uruchomić to lawinę podobnych pozwów. 50 podobnych spraw ofiar zanieczyszczonego powietrza ma być rozpatrywanych przez sądy w Paryżu, Lyonie czy Grenoble w ciągu najbliższych tygodni.