Estonia, która przez lata zyskała niechlubną reputację jednego z „najbrudniejszych” producentów energii w Europie, w ramach transformacji energetycznej chce inwestować w morskie farmy wiatrowe.
Wdrażanie opublikowanego w listopadzie zeszłego roku planu zagospodarowania przestrzennego obszarów morskich rząd ma rozpocząć jeszcze w tym miesiącu.
Według informacji estońskiego publicznego nadawcy ERR, nowa infrastruktura powstanie w Zatoce Ryskiej oraz w pobliżu Saaremy. W sumie farmy wiatrowe mają objąć około 1700 metrów kwadratowych, a ich zdolność produkcyjna ma wynieść około siedmiu gigawatów.
Realizacja sporządzonego przez ministerstwo finansów planu nie będzie jednak łatwym zadaniem. Na przeszkodzie mogą stanąć kwestie techniczne, tzw. strefy obrony narodowej i szlaki żeglugowe, ale także ograniczenia związane ze środowiskiem naturalnym.
Aavo Kärmasa, prezes zarządu należącej do państwowego przedsiębiorstwa Eesti Energia spółki Green, przyznał w rozmowie z ERR, że zainteresowanie inwestorów i deweloperów nową inicjatywą jest ogromne. .
Według prognoz pierwsze farmy wiatrowe powinny zacząć działać około 2030 r.
Do tej pory Estonia pozyskiwała większość energii z silnie zanieczyszczających środowisko łupków bitumicznych. Rząd w Tallinie dąży do redukcji emisji dwutlenku węgla o 70 proc. do 2030 r. i osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r.