Energetyka wiatrowa ma ogromny potencjał w Polsce, ale jej rozwój ograniczają przepisy prawne, wskazują eksperci. Co zrobić, aby zwiększyć udział wiatru w krajowym miksie energetycznym?
Odnawialne źródła energii stanowią około 15 proc. miksu energetycznego w Polsce. Ich udział jednak rośnie, a w 2030 r. może wynieść ponad 43 proc., co według think-tanku Forum Energii pozwoli na zachowanie stabilności krajowego systemu energetycznego.
Wiatr jest największym źródłem energii z OZE w kraju, a według portalu swiatoze.pl w szczytowych momentach energia wiatrowa odpowiada za około 30 proc. miksu energetycznego.
Według Centrum informacji o Rynku Energii energia z wiatru osiągnęła 11,6 proc. w całej produkcji energii w Polsce w 2021 r.
Styczeń 2022 r. był rekordowym pod względem wytwarzania energii z wiatru – wygenerowano ponad 2,5 TWh, czyli najwięcej w historii. W związku z silnym wiatrem w ciągu ostatnich dni, elektrownie wiatrowe osiągały rekordową moc.
„Ostatnie tygodnie pokazały, że energetyka wiatrowa ma w Polsce ogromny potencjał. Tej zimy co i rusz padają kolejne rekordy produkcji energii i zdarzają się już dni, w których wiatraki odpowiadają za ponad jedną trzecią krajowego zapotrzebowania. To naprawdę niezły wynik, jak na kraj, w którym rząd od lat walczy z wiatrakami”, podkreśla Joanna Flisowska, koordynatorka zespołu „Klimat i Energia” w Greenpeace Polska w rozmowie z EURACTIV.pl.
Brak ambicji
Zgodnie z celami wyznaczonymi w Polityce Energetycznej Polski do 2040 r. (PEP 2040), Warszawa zamierza doprowadzić do osiągnięcia „co najmniej 23 proc. udziału OZE w końcowym zużyciu energii brutto w 2030 r.”, z czego największy udział przypadać ma energii wiatrowej.
Joanna Flisowska podkreśla, że „strategia energetyczna, którą przyjęto na początku 2021 r. już w chwili jej opublikowania była nieaktualna i oparta na przestarzałych danych”.
Według ekspertki strategia „PEP2040 w żaden sposób nie odpowiada na wyzwania kryzysu klimatycznego i nie jest spójna z pakietem Fit For 55. Nie docenia też potencjału rozwoju OZE w Polsce ani w zakresie energetyki słonecznej, ani w kontekście energetyki wiatrowej”.
Z kolei Bernard Swoczyna, ekspert programu Energia & Klimat w Fundacji Instrat dodaje, że Polska nie ma ambitnej i przemyślanej strategii wobec energetyki wiatrowej, „a już wkrótce możemy mocno odczuć tego skutki”.
Problematyczna ustawa wiatrakowa
W opinii ekspertów wprowadzona w 2016 r. tzw. ustawa odległościowa (wiatrakowa) zahamowała rozwój energetyki wiatrowej. Zgodnie z zasadą 10H, odległość między budynkami mieszkalnymi a wiatrakiem musi obecnie wynosić przynajmniej dziesięciokrotność całkowitej wysokości wiatraka, co argumentowano wywoływanym przez wiatraki hałasem i niedogodnościami dla okolicznych mieszkańców.
„W ostatnich latach energetyka wiatrowa rozwijała się w Polsce znacznie poniżej swoich możliwości i potrzeb. Przez kilka lat inwestycje w zasadzie stanęły, a w 2020 r. oddano zaledwie 637 MW. Jeszcze kilka lat wcześniej budowano u nas nawet ponad 1000 MW rocznie. Ma to oczywiście związek z tzw. ustawą antywiatrakową z 2016 r., która w znaczący sposób ograniczyła możliwość lokalizowania inwestycji wiatrowych w naszym kraju”, wskazuje Joanna Flisowska.
Bernard Swoczyna podkreśla natomiast, że przepisy lokalizacyjne, czyli zasada 10H, wykluczają możliwość budowy farm wiatrowych prawie na 99,72 proc. Polski. „Tam, gdzie jeszcze można je budować (0,28 proc. powierzchni kraju) zasada 10H umożliwia stawianie tylko małych, przestarzałych turbin, które pracują przez mniejszą liczbę godzin w roku”, zaznacza.
Dlatego eksperci jednoznacznie wskazują, że aby energetyka wiatrowa mogła się rozwijać, konieczna jest zmiana zasady 10H.
„Należy natychmiast znieść zasadę 10H i umożliwić stawianie turbin wiatrowych w mniejszej odległości od zabudowań odpowiadającej ich faktycznemu oddziaływaniu, np. 500 metrów. Zniesienie ograniczeń umożliwi montaż nowoczesnych turbin, które przy tej samej mocy generatora mają większe śmigła. To istotne, bo wiatr w Polsce nie zawsze jest silny”, podkreśla Bernard Swoczyna.
Ekspert Fundacji Instrat wyjaśnia, że „wiatrak o większym śmigle produkuje dużo prądu nawet przy słabszych podmuchach. Dzięki temu Polska będzie mogła produkować prąd głównie z wiatru przez istotną część czasu”.
„Rządzący powinni skupić się na przepisach i instrumentach, które przyspieszą inwestycje zarówno w energetykę wiatrową na lądzie jak i morzu”, podkreśla z kolei Joanna Flisowska. „Ważne jest też, żeby jednocześnie zadbać o odpowiedni rozwój sieci elektroenergetycznych”, mówi rozmówczyni EURACTIV.pl.
Bernard Swoczyna dodaje, że „istotne jest zwiększenie inwestycji w sieci energetyczne i priorytet dla przyłączania OZE”. Operatorzy sieci dystrybucyjnych – zdaniem rozmówcy EURACTIV.pl – nie udostępniają farmom wiatrowym i słonecznym możliwości przełączenia.
W ubiegłym roku rząd zaproponował projekt przewidujący liberalizację zasady 10H, czyli zmniejszenie wymaganej odległości między wiatrakiem a zabudowaniami do 500 m. Do tego miałyby dojść obowiązkowe konsultacje społeczne oraz zwiększenie kompetencji gminy w zakresie lokalizowania nowej elektrowni wiatrowej.
W grudniu projekt został pozytywnie zaopiniowany przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego, ale dopiero w II kwartale br. ma być przekazany do Sejmu.
Morskie farmy wiatrowe kluczem do sukcesu?
Szanse rozwoju energetyki wiatrowej upatrywane są w farmach wiatrakowych na Morzu Bałtyckim. Rząd chce, aby morskie farmy wiatrowe były obsługiwane w porcie w Gdyni.
Morska energia wiatrowa wraz z energetyką atomową – zgodnie z PEP 2040 – mają odegrać „szczególną rolę” w przekształcaniu krajowego systemu energetycznego na zeroemisyjny. „Będą to dwa strategiczne nowe obszary i gałęzie przemysłu, które zostaną zbudowane w Polsce”, wskazano.
Farmy wiatrowe na morzu „ze względu na warunki ekonomiczne i techniczne mają największe perspektywy rozwoju”. Morska energetyka wiatrowa ma osiągnąć moc ok. 5,9 GW w 2030 r. i do ok. 11 GW w 2040 r.
Jednak według Joanny Flisowskiej rządzący bardzo powolnie prowadzą prace legislacyjne nad regulacjami dla morskich farm wiatrowych. „Pomimo ogromnego zainteresowania polskich i zagranicznych koncernów tymi inwestycjami, istnieją obawy, czy w związku z tym obecne terminy oddania inwestycji offshore są do utrzymania”, wskazuje.
Według ekspertki Greenpeace „Bałtyk ma ogromny potencjał produkcji energii dla polskiej gospodarki. Szacuje się, że można tam zainstalować elektrownie wiatrowe o mocy co najmniej 30 GW – czyli ponad cztery razy więcej niż mamy dzisiaj wiatraków na lądzie w całej Polsce”.
Poza tym, „na morzu wieje dużo stabilniej niż na lądzie, więc morskie farmy wiatrowe będą miały wyższy współczynnik wykorzystania mocy, czyli będą produkowały więcej prądu”, dodaje.
Wiatr – ratunek dla systemu za niższą cenę?
Analitycy szacują, że zwiększenie udziału farm wiatrowych w wytwarzaniu energii może wiązać się ze znacznym przyrostem PKB, wpływami dla samorządów czy nowymi miejscami pracy.
Energetyka odnawialna, w tym wiatrowa, jest też tańsza od tradycyjnych źródeł energii. Według Polskiego Stowarzyszenia Energii Wiatrowej (PSEW) cena energii z OZE, w tym elektrowni wiatrowych, wynosi ponad trzykrotnie mniej niż produkcja energii w elektrowniach węglowych czy gazowych.
„Wiatraki na lądzie są najtańszą dostępną technologią produkcji energii elektrycznej, a Polska boryka się z wysokimi cenami prądu”, zaznacza Joanna Flisowska.
Jednak Polska – jak wskazuje Bernard Swoczyna – buduje elektrownie na gaz ziemny. „Ale jak widzimy, to paliwo jest niepewne, bo w chwilach niedoboru potrafi być horrendalnie drogie”, zauważa.
„Jeśli nie zapewnimy sobie więcej prądu z wiatru – a także jako uzupełnienie magazynów prądu – będziemy płacić za energię jeszcze więcej niż dzisiaj”, podkreśla rozmówca EURACTIV.pl.
Joanna Flisowska zaznacza, że „grozi nam luka węglowa związana z koniecznością wyłączenia starych elektrowni węglowych po 2025 roku”. „Lądowe farmy wiatrowe mogłyby w części tę lukę uzupełnić. Jednak bez zniesienia zasady 10H to się nie wydarzy”, konkluduje ekspertka.
Niniejszy artykuł jest częścią publikacji na temat energii w ramach paneuropejskiego projektu badawczego „Pan-European system with an efficient coordinated use of flexibilities for the integration of a large share of RES” (EU-SysFlex).
Jest on współfinansowany ze środków unijnego programu badawczo-innowacyjnego Horyzont 2020 w ramach umowy o dofinansowanie nr 773505 Projekt realizowany jest w ramach konsorcjum 33 partnerów z 15 krajów.
Celem realizacji projektu jest opracowanie zasad zarządzania pracą systemu elektroenergetycznego w warunkach dużego udziału generacji OZE (głównie określenie wymagań w zakresie modyfikacji istniejących i wprowadzenia nowych usług systemowych) oraz dokonanie analizy rozwiązań rynkowych wymaganych dla zapewnienia możliwości efektywnego pozyskania nowych usług systemowych.