Opublikowany właśnie raport Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPCC) stwierdza, że jeśli ludzkość nie zahamuje ocieplania się klimatu, grożą nam nieodwracalne konsekwencje. Można im jeszcze zapobiec, ale tylko poprzez natychmiastowe działanie.
Najnowszy raport przygotowany przez naukowców z niemal całego świata skupia się na scenariuszach, które mogą stać się rzeczywistością, jeśli klimat na Ziemi będzie się ocieplał w takim tempie, jak dotąd. Według badaczy obecna średnia temperatura globalna jest o 1°C wyższa od poziomu przedindustrialnego. Jeśli emisje gazów cieplarnianych nie zostaną gwałtownie zredukowane, to przekroczy ona „bezpieczny” poziom 1,5°C szybciej niż przewidywano kilka lat temu – już w 2040 r.
Miliony przedwczesnych śmierci do powstrzymania?
Co więcej, eksperci przekonują, że podejmowane obecnie działania w celu redukcji globalnego ocieplenia to zbyt mało. Co prawda zawarte w 2015 r. Porozumienie Paryskie zakłada jako cel redukcję ocieplenia właśnie do poziomu 1,5°C, ale sytuacja jest na tyle trudna, że wynik ten jest nieosiągalny przy obecnie uzgodnionych limitach emisji CO2. Ujmując to krótko, świat nie zrealizuje swoich planów, jeśli nie postara się bardziej niż to sobie jeszcze 3 lata temu założył. Według wyliczeń IPCC podjęte przez UE (a to i tak jeden ze światowych liderów w tej kwestii) zobowiązania redukcji do 2040 r. emisji CO2 o 40 proc. nie dadzą efektu w postaci utrzymania ocieplenia na poziomie 1,5°C, tylko dwa razy wyższym. To dlatego m.in. Szwecja i Holandia wezwały UE do podniesienia redukcji emisji CO2 do 55 proc. do 2030 r.
IPCC chwali taką inicjatywę i przestrzega, że jeśli tego nie zrobimy, do 2100 r. aż 153 mln ludzi na całym świecie umrze przedwcześnie z powodu zanieczyszczeń powietrza. „Naukowcy z całego świata ostrzegają, że jeśli nie podejmiemy wystarczających wysiłków, by zatrzymać wzrost średniej temperatury globalnej na poziomie 1,5°C, to poniesiemy dramatyczne straty. Bez podjęcia wszelkich możliwych działań do wyhamowania globalnego ocieplenia miliony ludzi bezpośrednio odczują ich konsekwencje w postaci chorób, niedożywienia, przedwczesnych zgonów czy wypadków związanych z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi” – komentuje Weronika Michalak z HEAL Polska.
Brak działań będzie oznaczał, że sytuacja z dekady na dekadę stanie się trudniejsza. O ile w 2040 r. wzrost średniej temperatury osiągnie według raportu IPCC 2°C, to do 2065 r. będą to już 3°C, a do 2100 r. nawet 4°C. Najważniejsze zadanie na dziś to ograniczenie (a do 2050 r.) wyzerowanie emisji CO2 do atmosfery.
Zmiany w wielu dziedzinach życia
IPCC zwraca również uwagę na to, że ocieplanie się klimatu odbija się nie tylko na samej pogodzie. Zmiany klimatyczne pociągają za sobą bowiem nie tylko nasilenie się występowania gwałtownych zjawisk pogodowych, takich jak huragany, susze czy gwałtowne opady deszczu lub śniegu. Ocieplanie się klimatu jest także jedną z przyczyn kłopotów dla światowego rolnictwa i uderza w gospodarkę wielu krajów na świecie. A to przyczyna się do zwiększonej migracji z południa na północ, np. z Afryki do Europy.
Przesuwanie się stref klimatycznych wpływa także na migrację zwierząt (np. przenoszących groźne drobnoustroje komarów). „Już w tej chwili obserwujemy w Polsce systematyczny wzrost zachorowań na boreliozę, czy widzimy jak malaria rozszerza swoją obecność na północ. Obie te choroby w przyszłości dotrą nawet do krajów skandynawskich. Innym przykładem jest szacowany wpływ ocieplenia klimatu na stężenie ozonu w powietrzu, którym oddychamy w naszych większych i mniejszych miejscowościach – a to może powodować tysiące przedwczesnych zgonów rocznie” – przekonuje dr Tadeusz Jędrzejczyk z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Europa nie uniknie skutków zmian klimatycznych
Choć najbardziej spektakularne skutki globalnego ocieplenia dotykały głównie Afryki i Azji – susze w Rogu Afryki czy niszczycielskie tajfuny na Pacyfiku – to poważne konsekwencje poniesie również Europa. Jeśli globalne ocieplenie będzie się nasilać (a tak się stanie w razie braku przeciwdziałań) i temperatura wzrośnie o 3°C – 4°C w stosunku do ery przedindustrialnej, to do 2100 r. poziom mórz i oceanów podniesie się o blisko 90 cm. Wtedy zalane zostaną tereny zamieszkane dziś przez ponad połowę ludności świata, także na Starym Kontynencie. Z powodu okresowych ogromnych upałów liczba przedwcześnie umierających Europejczyków wzrośnie w stosunku do początku XXI wieku aż 50 razy – do 150 tys. osób rocznie.
Jeszcze do początku obecnej dekady zmiany klimatyczne wywierały negatywny efekt na około 5 proc. mieszkańców Europy, głównie osoby pracujące w branży rolnej. Za 80 lat cierpieć będzie nawet 2/3 Europejczyków, a miasta staną się latem niezwykle trudne do życia.
Czy można jeszcze coś zrobić?
Naukowcy skupieni wokół IPCC przekonują, że tak. Ale kluczowe jest narzucenie sobie przez ludzkość (i co jeszcze ważniejsze, późniejsze przestrzeganie tego zobowiązania) ambitniejszych celów klimatycznych. Utrzymanie ocieplenia klimatu na poziomie 1,5°C może powstrzymać wiele szkód dotykających gospodarkę czy społeczeństwa. Nie uda się to jednak, jeśli ludzkość nie zacznie działać natychmiast – przekonują autorzy raportu.
Ekspert Koalicji Klimatycznej, prof. Zbigniew Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie przekonuje, że publikacja IPCC nie przynosi samych złych wiadomości, ale także i dobre. „Nie ma obecnie technicznych przeszkód, by dokonać sprawiedliwej transformacji gospodarki w kierunku zeroemisyjnym. Powinniśmy zatem postrzegać ochronę klimatu jako szansę rozwoju innowacyjnych technologii przyjaznych środowisku, szansę uchronienia naszej cywilizacji przed klimatyczną katastrofą” – przekonuje prof. Karaczun.
Raport IPCC będzie jedną z podstaw dyskusji podczas kolejnej Konferencji Klimatycznej ONZ – COP24. Spotkanie to odbędzie się na początku grudnia w Katowicach.
Polski raport z podobnymi wnioskami
Polska, której miks energetyczny wciąż w dużej mierze oparty jest o spalanie węgla, a dalej ważną gałęzią gospodarki jest przemysł wydobywczy, uchodzi od lat w Brukseli za hamulcowego w kwestii zwiększania redukcji emisji CO2. Polski rząd, podobnie jak kilka innych państw naszego regionu, przekonuje, że zbyt ambitne cele klimatyczne bardzo negatywnie odbiją się na sytuacji gospodarczej i domaga się w tej kwestii ulg. Ale, jak się okazuje, w polskim rządzie istnieje świadomość zagrożeń, jakie niesie ze sobą dalsze ocieplanie się klimatu.
„Gazeta Wyborcza” dotarła bowiem do opracowanego w Ministerstwie Środowiska liczącego 119 stron raportu, który opisuje potencjalny wpływ zmian klimatycznych na Polskę. Zatytułowany „Polityka ekologiczna państwa 2030” strategiczny dokument zakłada, że w ciągu najbliższych kilkunastu lat fale upałów bardzo się nasilą. Według raportu, w rejonie Kujaw i Pomorza jeszcze częściej zdarzać się będą katastrofalne wichury, a województwu łódzkiemu grozi pustynnienie.
Polska coraz mniej wydaje na ochronę środowiska
Największym problemem centralnej Polski stanie się susza i brak opadów. Już dziś na 90 proc. obszaru województwa łódzkiego spada mniej niż 400 mm wody rocznie. Poważne skutki odczują także województwa mazowieckie i lubuskie. Na tym obszarze coraz częstsze będą także silne zimowe mrozy. Zbadano również wpływ zmian klimatycznych na 44 polskie miasta. W aż 41 z nich prognozuje się wzrost zachorowań na dolegliwości związane z układem oddechowo-krążeniowym. W 36 przewidywane są zakłócenia w funkcjonowaniu transportu miejskiego w związku z ekstremami pogodowymi, a w 14 kłopoty z działaniem sieci energetycznej.
Raport pt. „Polityka ekologiczna państwa 2030” ma w przyszłym roku (jeśli zostanie zatwierdzony) stać się oficjalną strategią państwa polskiego w kwestii klimatu i zastąpić dotychczasowy dokument pt. „Bezpieczeństwo Energetyczne i Środowisko – perspektywa do 2020 r.”. Ekolodzy zwracają jednak uwagę na to, że w ostatnich latach gwałtownie maleją nakłady z budżetu państwa na ochronę środowiska. W 2015 r. było to ok. 15,2 mld zł., rok później już o ponad 57 proc. mniej – 6,5 mld zł.