Choć wydawało się, że nie uda się osiągnąć końcowego porozumienia, strony konferencji klimatycznej COP24 uzgodniły jednak treść końcowej deklaracji szczytu w Katowicach.
Do przyjęcia końcowej deklaracji szczytu doszło w sobotę (15 grudnia) późnym wieczorem. Według wcześniejszych planów konferencja COP24 w Katowicach miała się skończyć w piątek. Tzw. Pakiet Katowicki (Katowice Rulebook) to mapa drogowa dotycząca realizacji postanowień klimatycznych podjętych przez zrzeszone w ONZ państwa w 2015 r. w Paryżu. „Osiągnęliśmy historyczny sukces, mam nadzieję, że Katowice staną się historycznym miejscem dla globalnej polityki klimatycznej, tak jak wcześniej Kioto i Paryż” – cieszył się pełniący funkcję prezydenta konferencji COP24 polski wiceminister środowiska Michał Kurtyka.
Gratulacje szybko przesłali organizatorom i uczestnikom szczytu premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda. Gratulował również prezydent Francji Emmanuel Macron. Za „zaangażowanie i wielki wysiłek” dziękował natomiast sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. „Zatwierdzenie Programu Działania Porozumienia Paryskiego jest podstawą procesu transformacji, który będzie wymagał wzmocnienia ambicji ze strony społeczności międzynarodowej. Nauka wyraźnie pokazała, że potrzebujemy większych ambicji, aby pokonać zmiany klimatyczne. Odtąd moimi pięcioma priorytetami będą: ambicja, ambicja, ambicja, ambicja i ambicja” – mówił Guterres.
Ekolodzy wzywają do zwiększenia zobowiązań
W myśl potwierdzonych w Katowicach ustaleń z Paryża społeczność międzynarodowa będzie dążyć do zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie 2 stopni Celsjusza powyżej średniej temperatur sprzed epoki przemysłowej. Naukowcy, np. autorzy raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu – IPCC, przekonują jednak, że to zdecydowanie za mało i zmian klimatycznych nie uda się zatrzymać, jeśli nie ograniczy się wzrostu średniej temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza. Stąd właśnie apele sekretarza Guterresa o więcej ambicji.
Entuzjazmu polityków nie podzielali także ekolodzy. O bardziej ambitne porozumienie apelowały m.in. Greenpeace, CAN Network, czy WWF. Ale przyjęcie deklaracji, nawet bez nowych zobowiązań, wisiało na włosku. Polska otrzymała też od ekologów główną „antynagrodę” szczytu klimatycznego – „Skamielina Roku”. Przyznano ją za „nachalne promowanie węgla” oraz to, że głównymi sponsorami COP24 były spółki energetyczne, które posiadają wielkie elektrownie węglowe (Tauron i PGE) oraz górnicza Jastrzębska Spółka Węglowa.
W pierwszej wersji dokumentu było ponad 600 punktów spornych, w drugiej – ponad 200. W ostatniej chwili sprzeciw zgłosiła również Turcja, która nie chciała się zgodzić na zaliczenie jej do państw już rozwiniętych, zamiast do tych dopiero rozwijających się. Zależy bowiem od tego nie tylko to jakie obowiązki spoczywają na danym państwie, ale także dostęp do międzynarodowej pomocy.
Co jeszcze znajduje się w Pakiecie Katowickim?
W deklaracji końcowej ze szczytu COP24 odniesiono się do raportu IPCC. Z zadowoleniem przyjęto jego ukończenie na czas, tj. przed rozpoczęciem katowickiego konferencji. Ustalenia raportu (konieczność obniżenia wzrostu średniej temperatury o 1,5 stopnia) przyjęto do wiadomości i zwrócono uwagę na pilną potrzebę zwiększenia ambicji w polityce klimatycznej. Ale jako cel potwierdzono ograniczenie temperatury o 2 stopnie, 1,5 stopnia stanie się celem, jeśli „będzie to możliwe”.
W Pakiecie podkreślono jednak konieczność zwiększenia finansowania dla działań dotyczących ochrony klimatu, a przede wszystkim zwiększania dostępu do nowych technologii oraz przekazywania środków finansowych państwom rozwijającym się przez państwa rozwinięte. Strony konferencji ustaliły, że po 2020 r. rocznie przeznaczać na ochronę klimatu 100 mld dolarów. Bank Światowy już wcześniej zobowiązał się, że w latach 2021-2025 podwoi swoje dotychczasowe wydatki na rzecz ochrony klimatu do kwoty 200 mld dolarów.
Wezwano również państwa do przedstawiania długoterminowych strategii ograniczenia emisji CO2, a te z państw, które już to zrobiły – pochwalono. Chodzi o to, aby przed upływem 2020 r. jak najwięcej państw miało takie plany zakreślone aż do 2025 r., a potem robiły podobnie co 5 lat. Określono też sposób wymieniania się przez państwa informacjami o dobrowolnych zobowiązaniach do redukcji emisji CO2 (Nationally Determined Contributions – NDC).
Spory o art. 6
Jeden z największych sporów wybuchł wokół art. 6 Porozumienia Paryskiego z 2015 r. Chodzi w nim o utworzenie po 2020 r. nowego, międzynarodowego rynkowego mechanizmu handlu emisjami, opartego na sprawozdawczości, co ma uniemożliwić podwójne naliczanie tych samych redukcji emisji. Sprzeciw wobec takich rozwiązań zgłosiła m.in. Brazylia, która chciała pozostawienia w mocy bardziej dla siebie korzystnych rozwiązań. Dyplomatów brazylijskich zaczęli więc przekonywać przedstawiciele Unii Europejskiej.
Ostatecznie z końcowej wersji Pakietu Katowickiego usunięto zapisy odnoszące się do art. 6 i ustalono, że sprawa ta zostanie uregulowana do końca 2019 r. oraz wskazano dokumenty, które staną się podstawą do przyszłych rozwiązań. Takie rozwiązanie skrytykowała część państw. „Przybyliśmy do Katowic, oczekując zasad i ambicji. Jeżeli chodzi o zasady, przyjęliśmy je, przyjęliśmy wytyczne do realizacji Porozumienia Paryskiego, ale teraz trzeba, aby wszystkie strony zaczęły je wdrażać. Odczuwamy, że te wytyczne dają dobrą podstawę. Niestety, nie udało nam się zakończyć w Katowicach prac dot. art. 6. Porozumienia Paryskiego” – mówił przedstawiciel delegacji Etiopii.
W podobnym tonie wypowiadali się także przedstawiciele Australii, Meksyku, Korei Południowej, Szwajcarii, Gruzji, Monako czy Liechtensteinu.