„Tegoroczna kampania wyborcza przed niemieckimi wyborami parlamentarnymi była określana jako jedna z najnudniejszych w historii, a kluczowa debata wyborcza między największymi rywalami – Angelą Merkel a Martinem Schulzem – została okrzyknięta najbardziej nużącą w dziejach” – zaczął poświęconą naszym zachodnim sąsiadom „Rozmowę Nocnych Marków” Janusz Reiter, były ambasador RP w Niemczech i USA oraz Przewodniczący Rady Fundacji Centrum Stosunków Międzynarodowych. O sytuacji w Niemczech po wyborach dyskutowano w ramach Europejskiego Forum Nowych Idei (#EFNI) w Sopocie.
„Mimo że kampania była nudna, zmobilizowała jednak wyborców do głosowania – do urn wyborczych poszło aż 76 proc. uprawnionych (6 pp. więcej niż w 2013 r. – przyp. red.). Rezultatem zaś tej nudnej kampanii są wywołujące duże emocje wyniki” – stwierdził Janusz Reiter. Dodał także, że polityka to nie tylko racjonalność czy kalkulacja, ale także emocje, a o tym niemiecki establishment zapomniał.
Jamajka w Niemczech
W wyborach, które odbyły się 24 września zwyciężył tradycyjny sojusz partii chadeckich

Trwają obecnie negocjacje nowej koalicji rządzącej. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się utworzenie tzw. koalicji jamajskiej złożonej z CDU/CSU, FDP oraz Zielonych. Jej nazwa odzwierciedla kolory tych trzech ugrupowań (czarny, żółty i zielony), które pokrywają się z barwami flagi karaibskiej Jamajki.
Z AfD Bundestag bardziej pluralistyczny
„Po raz pierwszy od dłuższego czasu będziemy mieć parlament, który odzwierciedli pełne spektrum światopoglądowe. Bundestag od dawna nie był tak pluralistyczny. Teraz niemieckie życie polityczne wchodzi w układ ścierania się politycznych wpływów – normalnej politycznej gry między rządem a opozycją” – komentowała wyniki wyborów Irene Hahn-Fuhr, dyrektorka warszawskiego przedstawicielstwa Fundacji Heinricha Bölla – niemieckiej zielonej fundacji politycznej. „W pewnym momencie pojawiły się w społeczeństwie oczekiwania, aby w polityce wielkiej koalicji dokonać zmian. Krytykowano Angelę Merkel za to, że jej pragmatyczny styl rządzenia nie pozostawiał przestrzeni do demokratycznej wymiany różnych idei, w ocenach jej polityki często podkreślano brak alternatyw. Nowy parlament będzie musiał sprostać całemu temu spektrum opinii i emocji, które narosły w niemieckim społeczeństwie” – dodała.
AfD – partia określana jako ekstremistyczna i antyestablishmentowa – zdobyła 12, 6 proc. głosów. Tym samym, jak skomentował Janusz Reiter, w Europie sytuacja, w której partie antysystemowe zdobywają reprezentację w parlamentach staje się „normalnym zjawiskiem”.
Fakty a wyniki wyborów
Z innej perspektywy spojrzał na wyniki wyborów niemieckich Michal Kořan, dyrektor wykonawczy praskiego Aspen Institute Central Europe. Zwrócił on uwagę na to, że „Niemcy są dziś w bardzo dobrej kondycji gospodarczej – wskaźnik bezrobocia jest najniższy w historii zjednoczonych Niemiec i wynosi 5,6 proc., a produkt krajowy brutto i średnia płaca wzrastają”.
Biorąc też pod uwagę to, że mimo napływu migrantów i uchodźców poziom wydatków socjalnych nie wzrósł, jego zdaniem „zaskakujący jest wynik partii antyestablishmentowych na poziomie aż 40 proc. we wschodniej części Niemiec”.
Z kolei dla Irene Hahn-Fuhr zdobycie przez AfD reprezentacji w Bundestagu jest w pewien sposób wyrazem „normalizacji niemieckiej polityki”, ponieważ normą jest również obecność nacjonalistów i eurosceptyków w społeczeństwie. A Alternatywie dla Niemiec „udało się tę grupę zebrać i zmobilizować do oddania głosu”, teraz trzeba dołożyć wszelkich merytorycznych i politycznych starań, aby odzyskać te kręgi.