W niedzielę i poniedziałek Włosi idą do urn wyborczych. Wybiorą władze siedmiu regionów, burmistrzów prawie tysiąca gmin oraz zadecydują o tym, czy zmniejszony zostanie parlament. Opozycja liczy, że jeśli zanotuje dobry wynik, doprowadzi do wcześniejszych wyborów parlamentarnych.
W dwudniowym (20-21 września) głosowaniu Włosi wybiorą władze w takich regionach, jak Wenecja Euganejska, Toskania, Kampania, Liguria, Apulia, Dolina Aosty oraz Marche. Dodatkowo zagłosują nad kandydaturami burmistrzów w 957 gminach, w tym w Wenecji, Reggio Calabria, Mantui czy Nuoro na Sycylii.
W dwóch okręgach – na Sardynii i w Wenecji Euganejskiej – odbędą się także uzupełniające wybory do Izby Deputowanych, czyli niższej izby ogólnokrajowego parlamentu. A na deser wezmą udział w referendum na temat zmniejszenia liczby mandatów w Izbie Deputowanych oraz Senacie.
W tej pierwszej chodzi o zredukowanie liczby miejsc z 630 do 400, a w drugiej z 315 do 200. Włoski parlament należy do najbardziej rozrośniętych nie tylko w Europie, ale także na świecie. Jego okrojenie było sztandarową propozycją wyborczą współrządzącego obecnie krajem antyestablishmentowego Ruchu Pięciu Gwiazd (M5S).
Oszczędności na parlamencie
W założeniu zmniejszenie liczby deputowanych oraz senatorów ma przynieść rocznie 100 mln euro oszczędności, ale niezależne Obserwatorium Wydatków Publicznych szacuje, że oszczędności wyniosą nie więcej niż 57 mln euro. To w przeliczeniu 95 eurocentów na jednego Włocha.
Wcześniej próbowano zmienić konstytucję (to w niej zapisano liczbę deputowanych i senatorów), ale potrzeba do tego poparcia aż 2/3 głosów zarówno w Izbie Deputowanych, jak i w Senacie. I takiej większości zwolennikom reformy zebrać się nie udało.
Ale do rozpisania referendum konstytucyjnego wystarczy już zaledwie wniosek 1/5 składu którejkolwiek z dwóch izb parlamentarnych. I taka większość znalazła się już bez trudu.
Głosowania samorządowe i uzupełniające oraz referendum będą dwudniowe, aby w dotkniętych pandemią Włoszech dać obywatelom więcej czasu na oddanie głosu i zmniejszyć tym samym ewentualne kolejki przed lokalami wyborczymi. Początkowo referendum miało się odbyć 29 marca, ale z powodu pandemii przesunięto je po długich sporach na 20 i 21 września.
Ponieważ lokale wyborcze najczęściej znajdują się w szkołach, w kilku włoskich regionach doszło do opóźnionego otwarcia szkół. W 13 z 20 wszystkich regionów kraju stacjonarna nauka powinna była ruszyć 14 września, ale w kilku z nich opóźniono początek roku szkolnego o 10 dni. Uznano, że nie ma sensu otwierać szkół na 3-4 dni, aby potem je zamknąć na kilka dni w celu dezynfekcji przed wyborami, a także po nich.
Prawica liczy na przedterminowe wybory
Sondaże pokazują, że wybory regionalne będą sukcesem centroprawicy oraz prawicy. Prawdopodobnie partie tworzące prawicowy blok (Liga, Forza Italia oraz Bracia Włosi) zwyciężą w czterech lub pięciu z siedmiu regionów, gdzie odbędzie się głosowanie. A to sprawiłoby, że prawica będzie rządzić w aż 16 lub 17 regionach.
Pretendujący do przewodzenia całej włoskiej prawicy lider Ligi Matteo Salvini otwarcie mówi o tym, że liczy na to, że w obliczu triumfu jego bloku prezydent Sergio Mattarella rozpisze przedterminowe wybory parlamentarne. Według normalnego kalendarza wyborczego powinny się one odbyć dopiero w 2022 r.
Wiele wskazuje, że bez względu na to kiedy odbyłyby się następne parlamentarne wybory, to Włosi wyłaniali będą już odchudzony parlament. Ostatnie sondaże (pochodzą one sprzed dwóch tygodni, bo w końcówce kampanii nie wolno już publikować nowych) pokazują, że zmniejszenie liczby deputowanych i senatorów popiera nawet 70 proc. społeczeństwa.
Centrolewica podzielona w opiniach
To zupełnie inaczej niż wśród klasy rządzącej, gdzie dominuje sceptycyzm i argumenty, że po zmianach w parlamencie będzie mniejsza różnorodność polityczna, a to zaszkodzi demokracji. Poza M5S żadne duże ugrupowanie nie nawołuje bowiem wprost do poparcia reformy konstytucji.
Współrządząca z Ruchem Pięciu Gwiazd centrolewicowa Partia Demokratyczna jest w tej kwestii podzielona. Sekretarz PD (i jednocześnie prezydent stołecznego regionu Lacjum) Nicola Zingaretti popiera redukcję liczby parlamentarzystów, ale chce jednocześnie wprowadzenia 5-proc. progu wyborczego.
Przeciwny jest zaś temu były lider PD i były premier Matteo Renzi, który po konflikcie w swoim ugrupowaniu założył nową centrolewicową partię Italia Viva. Po ostatnich wyborach ma ona swoją reprezentację w parlamencie. Ale gdyby był on zmniejszony, a jednocześnie pojawiłby się próg wyborczy, pozostałaby poza Izbą Deputowanych.
Również burmistrz najmocniej dotkniętego koronawirusem włoskiego miasta – Bergamo – Giorgio Gori, który wyrósł na wpływowego polityka centrolewicy, jest przeciwny zmianom w konstytucji. Przekonuje on, że ograniczy to demokrację, a ta „jest nam w obliczu pandemii niezbędna”.