70 tys. funtów kary mają zapłacić osoby związane z nawołującą podczas referendum w 2016 r. do głosowania za opuszczeniem przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej kampanii Leave.EU. Chodzi o liczne naruszenia przepisów wyborczych, a przede wszystkim przekroczone limity budżetowe i nieudokumentowane dotacje i wydatki.
Brytyjska Komisja Wyborcza stwierdziła podczas swojego dochodzenia szereg naruszeń. Wskazała na przykład na wydaną przez Leave.EU kwotę 77 tys. 380 funtów, co do której brak jakichkolwiek rachunków. Nie wiadomo więc na co przeznaczono tę sumę. Brak też pokwitowań 97 wpłat na konto kampanii na łączną kwotę 80 tys. 224 funtów. Nie wiadomo więc kim byli darczyńcy.
Wniosek do policji
Brak też szczegółowych informacji na temat trzech zaciągniętych przez ten sztab kampanijny pożyczek, a także rozliczeń finansowych z amerykańską firmą doradczą Goddard Gunster. Dodatkowo szefostwo Leave.EU przekroczyło o ponad 10 proc. dopuszczalny limit wydatków na kampanię ustanowiony dla bezpartyjnych podmiotów. „To rozczarowujące, że jeden z kluczowych graczy tamtej kampanii nie był w stanie przestrzegać obowiązujących reguł” – powiedział dyrektor ds. polityki i regulacji finansowych w Komisji Wyborczej Bob Posner. Wobec dyrektor wykonawczej Leave.UE Liz Bilney skierowano zawiadomienie na policję o możliwości popełnienia przez nią czynu karalnego w kwestii rozliczeń finansowych.
We have fined https://t.co/JFd2UeRquB £70,000 for offences committed under electoral law, following our investigation into the campaigner’s funding and spend during the EU referendum.
Read our press release: https://t.co/EJIzMGQZHe pic.twitter.com/tNuGAkKkLL
— Electoral Commission (@ElectoralCommUK) May 11, 2018
Leave.EU nie była oficjalną kampanią zwolenników brexitu w łonie rządzącej Partii Konserwatywnej (ta nazywała się Vote Leave), lecz inicjatywą obywatelską powiązaną z europosłem Nigelem Farage’em. Jej współzałożyciel Arron Banks skrytykował już ostro stanowisko Komisji Wyborczej, które nazwał „politycznie motywowanym atakiem”. „To zwykła szopka, zobaczymy się z autorami dochodzenia w sądzie” – zagroził. Dodał, że widać wyraźnie, iż „cała Komisja składa się z osób, które optują za pozostaniem w UE, wspierających kampanię naszych przeciwników.”
Brak związków z Cambridge Analytica
Jednocześnie Komisja Wyborcza nie stwierdziła żadnych związków między kampanią Leave.EU a kontrowersyjną firmą analityczną Cambridge Analytica, która wykorzystywała nielegalnie pozyskane na Facebooku dane użytkowników do przygotowywania usług w zakresie marketingu politycznego m.in. podczas ostatniej kampanii prezydenckiej w USA. „Nie znaleźliśmy żadnych dowodów na to, że firma ta wykonywała na rzecz Leave.EU jakiekolwiek usługi” – powiedziała dyrektor zarządzająca Komisji Wyborczej Claire Basset.
Odrzuciła też wszystkie zarzuty o stronniczość Komisji i polityczne motywacje stojące za jej dochodzeniem. „Kwestie konieczności i potrzeby zwoływania referendum są bardzo ważne, ale to kompetencje parlamentarzystów, a nie nasze. Stoimy na straży tego, że nasze ustalenia są rzetelne i dobrze udokumentowane” – powiedziała Basset.
Inne dochodzenia Komisji Wyborczej
Kara wobec Leave.EU to nie jedyna tego typu decyzja Komisji Wyborczej dotycząca 10-tygodniowej kampanii politycznej przed referendum na temat brexitu z czerwca 2016 r. Za błędy w rozliczeniach finansowych w październiku ubiegłego roku nałożono na pro-unijną kampanię European Movement UK karę w wysokości 8750 funtów, zaś w tym samym miesiącu sztab Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) ukaraną grzywną na sumę 1 tys. funtów. Obie grupy zapłaciły już swoje kary i nie pozywały Komisji Wyborczej do sądu. Z kolei wobec proeuropejskiej partii Liberalni Demokraci nałożono grzywnę w wysokości 18 tys. funtów za brak udokumentowania źródeł 80 dotacji na łączną kwotę ok. 80 tys. funtów. Także to ugrupowanie podporządkowało się decyzji Komisji Wyborczej.
Wciąż trwa natomiast jeszcze dochodzenie wobec kampanii Vote Leave. Chodzi w tym przypadku m.in. o 625 tys. funtów przelewu na konto kanadyjskiej firmy zajmującej się badaniami użytkowników internetu AggregateIQ Data. Przelewu dokonano za pośrednictwem mniejszej kampanii pro-brexitowej BeLeave, która założył student Darren Grimes. Prawie cała kwota jaką otrzymał on od Vote Leave trafiła na kilka dni przed samym głosowaniem do AggregateIQ Data. Co więcej, przelewu dokonano bezpośrednio na konto kanadyjskiej firmy, z pominięciem konta kampanii BeLeave, a pośrednictwo Grimesa ograniczyło się do kwestii zawarcia umowy na usługi z AggregateIQ Data. Dodatkowo Vote Leave w ramach osobno zawartej umowy zapłaciło kanadyjskiej firmie ok. 2,7 mln funtów za usługi dot. marketingu politycznego w internecie.
Jak w marcu ustalił dziennik „Guardian” AggregateIQ Data była przez swoją firmę-matkę SCL powiązana z Cambridge Analytica. Kanadyjczycy zaprzeczają, by związki te miały jakikolwiek wpływ na ich działania, ale Facebook zdecydował się zerwać jakąkolwiek współpracę z AggregateIQ Data.