Po podliczeniu ok. 98 proc. głosów kandydaci Demokratów w podwójnej dogrywce do Senatu w Georgii są bliżej zwycięstwa. Oznaczałoby ono, że Partia Demokratyczna przejmie Senat USA, a Joe Biden będzie mógł realizować wyborcze obietnice.
Dane historyczne faworyzują kandydatów republikańskich, ponieważ żaden przedstawiciel Partii Demokratycznej nie wygrał wyborów do Senatu w tym stanie od 20 lat. Natomiast najnowsze badania sondażowni FiveThirtyEight dają zwycięstwo obu Demokratom. Do głosowania uprawnionych było około 7,7 mln osób. Około 3 mln oddało głosy przed dniem wyborów, także w formie korespondencyjnej. W listopadowych wyborach prezydenckich w USA Joe Biden pokonał Donalda Trumpa w Georgii o około 12 tys. głosów. Było to pierwsze zwycięstwo Demokraty w tym stanie od 28 lat.
Jak informuje New York Times (powołując się na dane agencji AP) po podliczeniu ok. 98 proc. głosów kandydat Partii Demokratycznej pastor Raphael Warnock wygrywa z senatorką Republikanów Kelly Loeffler o ok. 49 tys. głosów.
Drugi Demokrata, były dziennikarz Jon Ossoff, wygrywa z republikańskim senatorem Davidem Perdue o około 12,8 tys. głosów. Jak informuje NY Times głosy, które zostały do zliczenia, pochodzą jednak z terenów sprzyjających Demokratom.
Jeśli potwierdzą się prognozy zwycięstwa Demokratów, Warnock zostanie pierwszym czarnym senatorem z Georgii, a 33-letni Ossoff najmłodszym debiutantem w Senacie od 1973 r., kiedy na Kapitol dostał się… 30-letni wówczas Joe Biden.
Jeśli Warnock i Ossof wygrają, Partia Demokratyczna będzie mieć w Senacie 50 przedstawicieli. Tyle samo, co Republikanie. W przypadku remisu decydujący głos należy jednak do wiceprezydenta, a to stanowisko obejmie za dwa tygodnie Demokratka Kamala Harris.
Amerykańskie media, w tym CNN i NY Times ogłosiły już zwycięstwo Warnocka w wyborach. Powodem jest jego przewaga nad rywalką – nie do odrobienia na tym etapie.
Joe Biden w poniedziałek (4 stycznia) na wiecu w Atlancie powiedział, że pierwszy raz w jego politycznej karierze, to jeden stan może zdecydować o losie Stanów Zjednoczonych w ciągu kolejnych czterech latach.
Prezydent-elekt uważa, że wynik wyborów będzie miał wpływ na całą następną generację. Natomiast prezydent Trump w Dalton nazwał wybory w Georgii “ostatnią linią obrony” przed Demokratami.
W środę potwierdzenie wyników wyborów prezydenckich w Kongresie
Amerykański Kongres dziś (6 stycznia) ma dopełnić formalności uznania Demokraty Joego Bidena za zwycięzcę wyborów prezydenckich w USA. Posiedzeniu dotyczącemu głosowania Kolegium Elektorów przewodzić będzie wiceprezydent Mike Pence. W środę o godzinie 19 czasu polskiego rozpocznie się posiedzenie Kongresu, któremu przewodniczyć będzie wiceprezydent USA.
Wtedy zostaną otwarte koperty z głosami elektorów z poszczególnych stanów. Elektorzy wybrali 14 grudnia stosunkiem głosów 306-232 Bidena na 46. prezydenta USA. Parlamentarzyści mogą wnieść zastrzeżenia do głosowania. Złożyć je musi co najmniej jeden członek Izby Reprezentantów i jeden senator.
Zapowiedziało to już kilkudziesięciu republikańskich sojuszników prezydenta Donalda Trumpa w Kongresie, którzy utrzymują, że w procesie wyborczym 3 listopada dochodziło do oszustw. Trump uważa, że jego zastępca może wpłynąć na los wyborów, np. poprzez odesłanie rezultatów głosowania do stanów do zmiany.
Prezydent publicznie zadeklarował oczekiwanie, że Pence stanie w Kongresie po jego stronie. Jednak we wtorek dziennik „New York Times” napisał, że Pence poinformował Trumpa o braku uprawnień do kwestionowania certyfikowanego już przez wszystkie stany wyniku wyborczego. Prezydent w oświadczeniu zaprzeczył informacjom nowojorskiej gazety.