Witali Szyszow, który przewodził ukraińskiej grupie pomagającej Białorusinom uciekającym za granicę, zaginął w poniedziałek (2 sierpnia) w Kijowie. Dzień później jego ciało znaleziono w parku nieopodal domu.
Zaginięcie Szyszowa zgłosiła jego partnerka, po tym jak nie wrócił z porannego joggingu. Opuszczając dom miał on przy sobie telefon, na który nie mogła się dodzwonić.
Według znajomych działacza z telefonu wykonano kilka „głuchych” połączeń. Niedługo później kontakt urwał się zupełnie.
Dom Białoruski w Kijowie, w którym pracował Szyszow, poinformował o zaginięciu działacza za pośrednictwem swojego konta w serwisie Telegram, dodając, że policja i wolontariusze przeszukują teren, po którym zazwyczaj biegał Szyszow. Jednak bez rezultatu.
Jak podaje organizacja praw człowieka Viasna, Szyszow już wcześniej podejrzewał, że jest śledzony.
Volunteers are still searching for Vitaly Shishov, leader of Belarusian diaspora in Kyiv, who went jogging this morning and disappeared. Police traced his phone, K9 searched the woods but to no avail. Friends say he’s been followed lately. SBU and Border guard have been informed. pic.twitter.com/ztTl7Fm0j8
— Tadeusz Giczan (@TadeuszGiczan) August 2, 2021
Znalezienie ciała
We wtorek kijowska policja wydała komunikat, o tym że znaleziono ciało aktywisty wiszące na drzewie w parku. Jak podkreślają służby mimo że okoliczności mogłyby wskazywać na samobójstwo, to śledztwo wszczęto z art. 115 Kodeksu Karnego Ukrainy, dotyczącego morderstwa z premedytacją. Wszystkie możliwe hipotezy, w tym ta dotycząca upozorowanego na samobójstwo morderstwa, będą sprawdzane.
Policja zaapelowała o zgłaszanie się każdego, kto ma informacje, które mogłyby pomóc w śledztwie.
„Jestem zdruzgotana informacją o śmierci Witala Szyszowa”, napisała na Twitterze białoruska opozycyjna działaczka polityczna Swiatłana Cichanouska. „Martwi mnie, że Ci, którzy uciekają z Białorusi, nie mogą być bezpieczni”, dodała, dziękując władzom Ukrainy za wszczęcie postępowania.
Witali Szyszow po zeszłorocznych wyborach i protestach na Białorusi musiał uciec ze swojego państwa z obawy przed represjami ze strony autorytarnego reżimu Alaksandra Łukaszenki. W Kijowie kierował organizacją, która pomaga Białorusinom, którzy tak jak on zostali zmuszeni do ucieczki.