Minister w mołdawskim rządzie wezwał wczoraj (29 września) obywateli do unikania „złodziei, zbiegów i bandytów” po tym, jak prorosyjski magnat biznesowy na wygnaniu zobowiązał się zapłacić wyborcom za głosowanie na „nie” w referendum w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej.
Wezwanie ministra infrastruktury Andreia Spinu podkreśliło coraz trudniejszą kampanię przed wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na 20 października, w których proeuropejska urzędująca prezydent Maia Sandu ubiega się o drugą kadencję.
Wyborcy wezmą również udział w referendum w sprawie zmiany konstytucji, aby umożliwić Mołdawii, jednemu z najbiedniejszych krajów Europy, ubieganie się o członkostwo w UE. Mołdawia jest oficjalnie kandydatem do przystąpienia do Unii.
Najgłośniejszy przeciwnik członkostwa w UE, zbiegły prorosyjski biznesmen Ilan Shor, zaoferował w weekend na Telegramie, że zapłaci wyborcom równowartość 29 dolarów, jeśli przystąpią do jego kampanii.
Powiedział, że wyborcy otrzymają większe nagrody, jeśli oddadzą głosy na „nie” w referendum i jeśli wyniki pokażą, że mieszkają w okręgach wyborczych odrzucających propozycję zmiany konstytucji.
Shor został w zeszłym roku skazany zaocznie na 15 lat więzienia w związku z jego rolą w zniknięciu 1 miliarda dolarów z mołdawskiego systemu bankowego. Przebywający na wygnaniu w Rosji biznesmen, stoi obecnie na czele bloku wyborczego „Zwycięstwo”, któremu zabroniono udziału w wyborach.
Andrei Spinu, minister infrastruktury i szef sztabu prezydent Sandu, powiedział, że przeciwnicy dążenia do UE „używają pieniędzy do kupowania głosów i ludzi”.
„Używają propagandy do szerzenia kłamstw na temat Unii Europejskiej i straszenia ludzi różnego rodzaju bajeczkami” – napisał na Telegramie. „Nie wierzmy złodziejom, zbiegom i bandytom”, dodał.
Sandu, która potępia inwazję Rosji na Ukrainę i postrzega Moskwę jako jedno z największych zagrożeń dla Mołdawii, w sobotnim przemówieniu ostrzegła wyborców, aby uważali na oszustwa.
– Kłamcy próbują nas teraz zastraszyć i zobowiązać do podjęcia decyzji innych niż te, których chcemy – powiedziała. „Nie możemy pozwolić im decydować o naszym losie”, dodała.
W ostatnich dniach budynki należące do państwowego nadawcy Mołdawii, Sądu Najwyższego i dwóch innych instytucji państwowych zostały oblane farbą. Policja obwinia za te incydenty grupę wyszkoloną w Moskwie w celu destabilizacji wyborów.
Sandu jest faworytką do zwycięstwa w wyborach prezydenckich, w których zmierzy się z 10 kontrkandydatami. W jednym z ostatnich sondaży prezydent miała około 27 proc. poparcia. Sondaż ten wykazał poparcie dla członkostwa w UE na poziomie 56 proc. wśród zdecydowanych wyborców, przy 34 proc. głosów przeciwnych.