Tysiące ludzi przeszło wczoraj ulicami Bratysławy i Koszyc. Protestujący domagają się dymisji ministra spraw wewnętrznych Roberta Kaliňáka, oskarżanego o korupcję.
Wczoraj (5 czerwca) wielotysięczne demonstracje przeszły przez słowacką stolicę Bratysławę i położone na wschodzie kraju Koszyce. Policja nie podała swoich szacunków, ale nieoficjalnie ocenia się liczbę ludzi na 5-10 tys. w Bratysławie oraz ok. 2 tys. w Koszycach.
Jeżeli te liczby się potwierdzą, to poniedziałkowe protesty okażą się jednymi z największych od czasu dojścia obecnego premiera Roberta Fico do władzy w 2012 r. Celem demonstrujących nie jest jednak bezpośrednio sam szef rządu – sprzeciwiają się oni nieudolności władzy w walce z korupcją.
Robert Kaliňák
Gniew ludzi skupił się wczoraj przede wszystkim na ministrze spraw wewnętrznych Robercie Kaliňáku. Jego odejścia zaczęto domagać się już w zeszłym roku, a także dwa miesiące temu, kiedy to w tym celu ok. 5 tys. osób wyszło na ulicę Bratysławy.
To, co wzbudziło gniew Słowaków, to powiązania Kaliňáka z deweloperem Ladislavem Basternakiem. Przeciw Basternakowi toczy się obecnie śledztwo w sprawie o oszustwa podatkowe, Kaliňák zaś ma 17 proc. udziałów w jednej z jego firm. Premier Fico natomiast wynajmuje od Basternaka mieszkanie w stolicy.
Takie powiązania wzbudziły obawy społeczeństwa. Według demonstrujących, powiązania Basternaka z dwiema najważniejszymi osobami w rządzie uniemożliwi przeprowadzenie faktycznie bezstronnego śledztwa i pełne wyjaśnienie sprawy dewelopera.
Poparcie premiera
Fico jednak za każdym razem wyrażał swoje poparcie dla ministra. Kaliňák był jednym z założycieli SMER, partii premiera, i jest obecnie jednym z jej wiceprzewodniczących.
Wczoraj premier stwierdził jedynie, że popiera wolność słowa. Jednak analityk Martin Slosiarik powiedział agencji Reutera, że szef rządu podjął ostatnio kilka symbolicznych kroków w walce z korupcją, jak np. wzięcie udziału w seminariach antykorupcyjnych i wyznaczenie nowego kierownictwa dla jednostek antykorupcyjnych.
Rząd wprowadził także 35 proc. podatek od dywidend z firm, które są zarejestrowane w rajach podatkowych. Ponadto, zakazano instytucjom publicznym zawierania kontraktów z firmami, które nie mają jasnej i przejrzystej struktury własności.
Goryl
Jednak Słowacy nie wierzą w te zmiany. Ich sceptycyzm podtrzymuje m.in. tzw. sprawa Goryla. W grudniu 2011 r. do internetu wyciekły dokumenty słowackiego wywiadu, zebrane w pliku o nazwie Goryl, które mają wskazywać na to, że grupa czołowych polityków zarówno z rządu, jak i opozycji została przekupiona przy okazji prywatyzacji wybranych przedsiębiorstw oraz rozstrzygania lukratywnych przetargów publicznych.
Sprawa tych dokumentów do tej pory nie została wyjaśniona. Z tego powodu prócz ministra spraw wewnętrznych, demonstranci nawoływali wczoraj także do dymisji szefa policji Tibora Gašpara oraz prokuratura Dušana Kováčika, który prowadzi sprawę.