Nie jutro, a już dziś i nie zdalnie, ale tradycyjnie obradować będzie polski Sejm – zdecydowało wczoraj prezydium Sejmu. Z zastrzeżeniem wszakże, że posłowie będą zajmować miejsca w bezpiecznej odległości od siebie i to nie tylko w sali obrad plenarnych, ale w sumie w 12 salach budynku parlamentu.
Tymczasem parlamentarzyści Bundestagu już wczoraj obradowali siedząc daleko od siebie.
Konieczna zmiana regulaminu Sejmu
Sejm ma w dotychczas obowiązującym trybie zmienić dziś (26 marca) swój regulamin tak, żeby umożliwić posłom zdalne głosowanie i uczestniczenie w obradach w sytuacjach zbliżonych do tej obecnej, wywołanej epidemią koronawirusa.
Liczba zachorowań na COVID-19 przekroczyła w Polsce wczoraj (25 marca) tysiąc. Zmarło już 15 osób. Kilka dni temu rząd wprowadził w związku z tym zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób, z wyjątkiem kościołów, gdzie może się zgromadzić pięć osób.
Tymczasem dziś po południu w Sejmie spotka się co najmniej kilkuset posłów, żeby następnego dnia możliwe było zdalne głosowanie w sprawie tzw. tarczy antykryzysowej (część posłów ma głosować za pośrednictwem internetu).
Zmiana decyzji ws. sposobu prowadzenia obrad
Jeszcze we wtorek (24 marca) wydawało się, że wobec zagrożenia zakażeniem SARS-CoV-2 posłowie zmienią regulamin on-line. Za takim rozwiązaniem opowiadało się PiS, a także PSL i Lewica. Sprzeciwili się jednak temu posłowie klubu Koalicji Obywatelskiej i koło Konfederacji.
Koalicja przekonywała, że nie można zdalnie głosować nad tym, czy można głosować zdalnie. KO, która od dawna domaga się od rządu wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej podkreślała, że działanie prawa wstecz jest niezgodne z obowiązującą konstytucją. Zwracała przy tym uwagę, że wszystkie te problemy zostałyby rozwiązane gdyby rząd wprowadził jeden z trzech stanów nadzwyczajnych zapisanych w konstytucji: klęski żywiołowej, wyjątkowy lub wojenny.
“Jeżeli mamy przyjąć ten bardzo ważny pakiet ustaw, które dają Polakom bezpieczeństwo, to musimy mieć pewność, że nikt nigdy w przyszłości tego pakietu nie zakwestionuje” – argumentowała jeszcze wczoraj wieczorem wicemarszałek Sejmu, kandydatka KO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska.
Platforma Obywatelska domaga się, żeby już w czwartek odbyły się również głosowania ws. rządowego projektu “tarczy antykryzysowej” łącznie z propozycjami rozwiązań, które do tego pakietu zgłosiła opozycja (m.in. automatyczne zwolnienie z płacenia składek ZUS). Przygotowywany do ostatniej chwili projekt „tarczy” PiS ujawnił tuż przed posiedzeniem Sejmu tak, że posłowie nie są w stanie odpowiednio przygotować się do debaty w tej sprawie.
„Nie ma zgody na nadzwyczajne działania bez stanu nadzwyczajnego. Tysiące Polek i Polaków pracuje ofiarnie każdego dnia, mimo ryzyka. W szpitalu, aptece i sklepie. Kaczyński chciał mieć zdalnych posłów na pilota. Niech siedzi w domu, jak się boi i miga od roboty!” – napisał natomiast na twitterze poseł PO Michał Szczerba.
Konstytucjonaliści: To nie jest stan wojenny
Również w ocenie ekspertów – choć stoi to w jaskrawej sprzeczności z rozporządzeniem ministra zdrowia o wprowadzeniu stanu epidemii – posiedzenie musi się odbyć, żeby wprowadzić zmiany w sejmowym regulaminie. Ich zdaniem dopiero to umożliwi posłom głosowanie on-line.
Mimo że w Sejmie ma spotkać się co najmniej kilkuset posłów, co jest sprzeczne z rozporządzeniem ministra zdrowia o wprowadzeniu stanu epidemii, to konstytucjonaliści uspokajają. Twierdzą bowiem, że posłowie nie naruszą w ten sposób prawa i podkreślają, że rząd nie może ograniczać parlamentu. Zastrzegają przy tym, że regulamin Sejmu trzeba zmienić, zachowując gwarancje bezpieczeństwa zdrowotnego dla posłów.
“Jedyny moment, kiedy władza wykonawcza może działać niejako ponad Sejmem, jest stan wojenny” – powiedział onetowi prof. Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Zwrócił przy tym uwagę, że rozporządzenie ministra odwołuje się do pojęcia „zgromadzenie” zdefiniowanego w ustawie o zgromadzeniach, która nie odnosi się do zgromadzeń organizowanych przez władzę publiczną. Dlatego też rozporządzenie Łukasza Szumowskiego nie ma zastosowania w przypadku posiedzenia Sejmu.
“Mamy autonomię Sejmu i on zawsze może się zebrać na posiedzenie decyzją swoich organów” – podkreśla inny konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. Tłumaczy przy tym, że stan epidemii został wprowadzony na mocy rozporządzenia, czyli aktem niższej rangi niż sejmowa ustawa. “Akty wydawane przez przedstawicieli władzy wykonawczej, a kimś takim jest minister zdrowia, nie mają tu zastosowania” – oświadczył Chmaj.
Co zrobić, żeby nowy tryb nie naruszał konstytucji?
Natomiast prof. Piotrowski uprzedza także, że zmiany w regulaminie umożliwiające posłom głosowanie i uczestniczenie w posiedzeniach on-line nie naruszą konstytucji tylko wtedy, gdy zapewniona będzie możliwość przeprowadzenia dyskusji (wszyscy uczestnicy dyskusji muszą się słyszeć i mieć możliwość zabrania głosu) i jawność takiego posiedzenia (media muszą mieć dostęp). Ponadto system głosowania musi umożliwiać odzwierciedlenie woli każdego posła, a w przypadku pomyłki, musi być techniczna możliwość dokonania reasumpcji.
Parlamentarzyści Bundestagu już obradowali siedząc daleko od siebie
Na specjalnym zwołanym na środę posiedzeniu parlamentarzyści niemieckiego Bundestagu zatwierdzili m.in. rządowy pakiet pomocowy o łącznej wartości 750 miliardów euro przeznaczony na zwalczanie ekonomicznych skutków pandemii koronawirusa. W Niemczech wirusa SARS-CoV-2 potwierdzono u ponad 37 tys. osób, w tym wczoraj kolejne 4332 przypadki zakażenia. Zmarło łącznie 206 osób.
Żeby chronić się przed możliwym zakażeniem parlamentarzyści utrzymywali odpowiednią odległość między sobą, a w przerwie posiedzenia pracownicy niemieckiego parlamentu dezynfekowali krzesła, pulpity i inne powierzchnie w sali obrad.
Niemiecki minister finansów Olaf Scholz apelował w środę do posłów o zawieszenie zadłużenia kraju, aby rząd mógł „z pełną siłą” zwalczać epidemię COVID-19. W ramach nowelizacji budżetu Niemcy zaciągną nowe długi na kwotę 156 mld euro. “Obecnie doświadczamy kryzysu bezprecedensowego w historii Republiki Federalnej. Ten kryzys jest duży – zupełnie inny niż kryzysy z przeszłości” – podkreślił minister, który zastąpił wczoraj kanclerz Angelę Merkel, pozostającą w kwarantannie po kontakcie z lekarzem zakażonym koronawirusem.Pakiet antykryzysowy musi jeszcze zatwierdzić Budesrat, który ma zebrać się w najbliższy piątek.