Nowym prezydentem Kolumbii zostanie po raz pierwszy w historii polityk o silnie lewicowych poglądach i mocno socjalnym programie politycznym. Gustavo Petro minimalnie pokonał swojego głównego populistyczno-liberalnego kontrkandydata.
Wybory prezydenckie w Kolumbii były bardzo zacięte. Ostatecznie, uzyskują 50,5 proc. głosów, zwyciężył w nich były burmistrz stolicy kraju Bogoty, a obecnie senator Gustavo Petro.
Socjalny program Petro
W kampanii wyborczej prezentował on mocno lewicowy i silnie socjalny program, obiecując skończyć ze społecznymi nierównościami za sprawą głębokich gospodarczych reform, obejmujących m.in. redystrybucję dochodów poprzez większe opodatkowanie dużych koncernów.
Obiecywał także reformę emerytalną, wprowadzenie bezpłatnej edukacji na poziomie uniwersytetów, a także usprawnienie walki z kartelami narkotykowymi i innymi zorganizowanymi grupami przestępczymi.
Zapowiedział ponadto zakaz realizacji nowych inwestycji naftowych, choć nie dotyczyłby on żadnych umów już zawartych. Ten ostatni punkt budził najwięcej kontrowersji, bo Kolumbia jest obok Wenezueli jednym z największych producentów i eksporterów ropy naftowej na świecie.
Petro – były partyzant
Te propozycje przekonały do Petro ponad połowę wyborców, którzy już dwa razy jego kandydaturę odrzucali. Lewicowy polityk wygrał wybory prezydenckie za swoim trzecim podejściem.
Wcześniej bardzo przeszkadzała mu jego przeszłość, bo zanim został politykiem, był jednym z ważnych członków skrajnie lewicowej partyzantki Ruch 19 Kwietnia (M-19), która przez 15 lat – między 1974 a 1989 r. – prowadziła wojnę z rządem.
W 1990 r. (a więc na długo zanim zrobiła to liczniejsza lewicowa partyzantka FARC) M-19 zawarła z rządem porozumienie pokojowe i przekształciła się w legalnie działającą partię, ale długo zajmowała na scenie politycznej skrajne miejsce.
Dla wielu Kolumbijczyków lata krwawej wojny z lewicowymi partyzantkami to niezwykle bolesne wspomnienie i przeciwnicy wyborczy Petro grali jego przeszłością podczas całej kampanii.
Kontrkandydat tłumaczył się z przetargów
Ostatecznie jednak Petro wybory wygrał, choć niewielką przewagą głosów nad swoim głównym kontrkandydatem – prezentującym populistyczno-liberalny program przedsiębiorcą budowlanym Rodolfo Hernandezem, którego poparło 47,3 proc. głosujących. Petro zebrał zaledwie niecałe 720 tys. głosów więcej od Hernandeza.
Sam Hernandez, który zrezygnował z tradycyjnej kampanii wyborczej na rzecz dużej aktywności w mediach społecznościowych, i sam nazwał się „Królem TikToka”, też akcentował w swoim programie sprawy socjalne, a także obiecywał ostro walczyć z korupcją.
Ale na jego niekorzyść podziałało ujawnienie afery z ustawianiem przetargów na wywóz śmieci w mieście Bucaramanga, gdzie Hernandez pełnił funkcję burmistrza. Przetargi miała wygrywać firma, z którą związany był syn Hernandeza.
Hernandez oskarżeniom zaprzeczał, ale unikał także rozmów z mediami, a na ostatnie 10 dni kampanii wyborczej po prostu zniknął. To plus rozczarowanie Kolumbijczyków dotychczasowymi rządami prezydenta Ivana Duque, które przyniosły pogłębienie się problemu ubóstwa (choć wpływ miała na to także pandemia COVID-19) sprawiły, że kolumbijscy wyborcy postawili na lewicowca, wybaczają mu jego kontrowersyjną partyzancką przeszłość.