Ebrahim Raisi objął funkcję prezydenta Iranu. Konserwatywny duchowny, który jest jednym z najbliższych współpracowników irańskiego Najwyższego Przywódcy zapowiedział, że jego rząd podejmie kroki w celu zniesienia sankcji nałożonych na kraj przez USA.
60-letni Ebrahim Raisi wygrał czerwcowe wybory prezydenckie w Iranie już w I turze. Wcześniej, aby utorować mu drogę, odrzucono bowiem wnioski o rejestrację kandydatury bardziej umiarkowanych, ale także rozpoznawalnych irańskich polityków.
Sprawujący dotąd funkcję ministra sprawiedliwości Raisi wczoraj (3 sierpnia) został oficjalnie zatwierdzony i mianowany prezydentem przez irańskiego Najwyższego Przywódcę Duchowego Alego Chameneiego. Jutro (5 sierpnia) natomiast odbędzie się uroczysta ceremonia inauguracji jego prezydentury.
Raisi mówi o „tyrańskich sankcjach”
Już po wczorajszym oficjalnym namaszczeniu Raisi zapowiedział, że jego rząd „podejmie wszelkie kroki, aby doprowadzić do zniesienia amerykańskich sankcji”. Same sankcje nazwał zaś „tyrańskimi”.
Zostały one odwieszone przez administrację poprzedniego prezydenta USA Donalda Trumpa, który także nałożył nowe, bardzo dotkliwe restrykcje gospodarcze na Iran. Stało się tak po tym, jak Trump zerwał wynegocjowane jeszcze w czasach Baracka Obamy siedmiostronne porozumienie, które miało doprowadzić do tego, że w zamian za znoszenie sankcji Teheran zakończy swój wojskowy program nuklearny.
Choć pozostali sygnatariusze porozumienia – Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Rosja i Chiny – niezmiennie deklarują chęć jego utrzymania, a UE próbowała stworzyć rozwiązania pozwalające europejskim przedsiębiorcom omijanie amerykańskich sankcji, Iran stopniowo demonstracyjnie wzbogacał uran.
Na razie rozmowy o ewentualnym powrocie USA do porozumienia nuklearnego toczą się za zamkniętymi drzwiami w Wiedniu. Strony jednak nie rozmawiają ze sobą bezpośrednio, ale przez mediatorów, m.in. z UE.
Negocjacje nad powrotem do umowy nuklearnej na razie wstrzymane
Na razie jednak do porozumienia jest daleko, bo i Waszyngton, i Teheran żądają aby to druga z tych stolic zrobiła ustępstwo jako pierwsza – Iran żądą, aby najpierw zawieszono sankcje, a USA chcą, aby najpierw ustało wzbogacanie uranu.
Szósta runda negocjacji została jednak zawieszona 20 czerwca właśnie w oczekiwaniu na wyniki irańskich wyborów prezydenckich. Ekipa poprzedniego prezydenta – bardziej umiarkowanego Hassana Rouhaniego – zdawała się być bardzie zdeterminowana, aby z Amerykanami się porozumieć. Raisi, który jednym z najbliższych współpracowników Chamaneiego, jawi się natomiast jako trudniejszy partner do rozmów.
Ale – co podkreśla wielu znawców Iranu – na razie niezwykle trudno przewidywać jaki wpływ na rozmowy z USA będzie miała zmiana na stanowisku irańskiego prezydenta. Zarówno Rouhani, jak i Raisi wywodzą się bowiem z tego samego środowiska konserwatywnych duchownych. Z drugiej strony, bardzo możliwe, że w obliczu pogarszającego się stanu gospodarki w Teheranie wygra jednak pragmatyczne podejście.
Kim jest nowy prezydent Iranu?
Raisi to duchowny niższego szczebla. Nie ma statusu ajatollaha. Jest jednak ważną postacią irańskiego reżimu. Jako sędzia był częścią czteroosobowego tzw. panelu śmierci, czyli gremium, które masowo skazywało w latach 80. XX wieku oponentów władzy na śmierć. Szacuje się, że grupa ta odpowiada za doprowadzenie do ponad 5 tys. egzekucji.
Nowy prezydent jest ultrakonserwatywnym przedstawicielem obozu jastrzębi krytycznego wobec Zachodu. Raisi znajduje się też na liście tych irańskich polityków, którzy są objęci amerykańskimi sankcjami za łamanie praw człowieka.
Jako minister sprawiedliwości od 2019 r. dał się poznać jako urzędnik skutecznie zwalczający korupcję, ale jednocześnie ostro represjonujący opozycję i nie wahający się łamać prawa człowieka.
Dlatego obserwatorzy obawiają się, że władze Iranu jeszcze mocniej przykręcą śrubę społeczeństwu, dalej ograniczając swobody obywatelskie czy zaostrzając cenzurę w mediach.